Kłótnie między Lewicą i PSL. Ludzie Tuska zażenowani
Prowadzone na platformie X (dawnym Twitterze) kłótnie między politykami Lewicy i PSL żenują polityków Koalicji Obywatelskiej - wynika z rozmów Wirtualnej Polski. Ale nasi rozmówcy z partii Donalda Tuska nie chcą podgrzewać emocji, dlatego apelują o spokój. I nie chcą publicznie łajać przyszłych koalicjantów.
Po wyborach się zaczęło: jedna z najbardziej zaangażowanych w mediach społecznościowych posłanek Lewicy, Anna Maria Żukowska, weszła publicznie w spór z przyszłymi (prawdopodobnie) koalicjantami z konserwatywnego PSL.
Gdy rzecznik PSL Miłosz Motyka zapytał w programie tygodnika "Wprost": "Z kim pani Żukowska wpisze sobie te kwestie światopoglądowe w umowę koalicyjną?" (chodzi m.in. o prawo dotyczące aborcji), posłanka Lewicy odpowiedziała na portalu X (dawniej Twitter): "Prawa człowieka to SĄ kwestie merytoryczne. Dziwne, że w trzeciej dekadzie XXI w. trzeba to jeszcze komuś wyjaśniać. Światopogląd to szerokie pojęcie i równie dobrze można powiedzieć, że dotyczy np. obecności Polski w UE czy NATO. Więc tak, wpiszemy nasz ŚWIATOPOGLĄD do umowy".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Żukowska weszła w polemikę również z jednym z liderów PSL i Trzeciej Drogi, Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, od którego będą zależeć losy przyszłej koalicji.
Polityk w Radiu Zet zadeklarował: "KO i Lewica za aborcją do 12. tygodnia? Żadne sprawy światopoglądowe nigdy nie mogą być przedmiotem umowy koalicyjnej. Na jakiekolwiek wpisywanie w umowy koalicyjne spraw światopoglądowych się nie zgodzę". Na co posłanka Lewicy odpowiedziała, znów na portalu X: "Na takiej samej podstawie, Kosiniak-Kamysz, jak sprawy rolników, czy co tam chcesz do umowy zgłosić".
Żukowska zasugerowała też, że PSL interesują tylko stołki (i funkcja marszałka Sejmu), a nie prawa człowieka. To miało przelać czarę goryczy.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Te wzajemne przepychanki nie są dobrze widziane u pozostałych partnerów. I oburzają wyborców opozycji, którzy zwracają uwagę, że nie po to głosowali przeciwko PiS-owi, żeby przyszli koalicjanci toczyli publiczne wojenki w social mediach.
Politycy KO: liczymy, że się uspokoją
Spór na ten temat rozgrzewa media społecznościowe. Politycy PiS nie kryją satysfakcji. Podają dalej wpisy Anny Marii Żukowskiej, ale również innych polityków opozycji, którzy już tłumaczą, dlaczego niektórych obietnic nie da się szybko zrealizować (mówił o tym m.in. Ryszard Petru z Trzeciej Drogi, czym również wywołał niezadowolenie polityków KO. Petru w wywiadzie dla RMF FM powiedział, że realizację części obietnic "trzeba będzie odłożyć w czasie").
Co na to największa partia opozycyjna, na której leży odpowiedzialność nie tylko za powołanie nowego rządu, ale także realizację obietnic przedwyborczych?
Jak słyszymy nieoficjalnie, politycy formacji Donalda Tuska są zażenowani zachowaniem swoich przyszłych koalicjantów. Nie chcą jednak otwarcie krytykować partnerów. Liczą bowiem na uspokojenie nastrojów. Może to być jednak trudne.
- To nie jest zbyt mądre, bo wiadomo, że PiS będzie to wykorzystywało - mówi Wirtualnej Polsce wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej Izabela Leszczyna.
- Każdej koleżance i każdemu koledze z opozycji dobrze radzę: to jest czas na to, by wewnętrznie się dogadać i porozumieć. A potem niech nasi liderzy i przyszli ministrowie poinformują, co zamierzają wspólnie realizować. Niech to będzie dobra rada - dodaje posłanka PO, pytana o wpisy Anny Marii Żukowskiej.
Jak interpretuje zachowanie Lewicy i PSL? - Mam nadzieję, że jest to jedynie prężenie muskułów przez naszych przyszłych koalicjantów przed negocjacjami, do których przecież jeszcze nikt nie usiadł - przyznaje w rozmowie z WP Leszczyna.
W jej przekonaniu "mniejsze partie pozycjonują się, by zacząć rozmowy o rządzie z jak najlepszej pozycji".
Nie da się jednak ukryć, że kłótnie rodem z politycznej piaskownicy dobrego klimatu do poważnych rozmów nie tworzą. Nawet - a może zwłaszcza - jeśli dotyczą bardzo ważnych tematów. Mówią o tym nieoficjalnie politycy KO. - Sprawy programowe będą omawiane w gronie liderów. A nie w gronie rzeczników na Twitterze - deklaruje krótko polityk PO z zarządu partii.
O Annie Marii Żukowskiej rozmawiać nie chce. Ucina: - To Włodek Czarzasty powinien panować nad swoimi posłami.
Jeden z działaczy Lewicy nie ma złudzeń: - Nad Anką nie da się zapanować.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl