Kłótnia o media i paprotki. Dziennikarz "Gazety Wyborczej" odpowiada prezydentowi i pierwszej damie
II tura wyborów prezydenckich 2020 już za nami. Jednak powyborcza wymiana zdań pomiędzy reporterem "Gazety Wyborczej" a parą prezydencką trwa w najlepsze. Po kilkunastu godzinach wpis prezydenta doczekał się reakcji Pawła Wrońskiego.
Wymiana zdań rozpoczęła się od wypowiedzi pierwszej damy na wieczorze wyborczym w Pułtusku. - Panie redaktorze Pawle Wroński, przed I turą napisał pan, że zakwitł kwiat paproci i prezydentowa się wypowiedziała. Panie redaktorze, to dzisiaj jest ten dzień, a że kwiat paproci kwitnie raz na 100 lat, to pewnie ani ja nie doczekam się rzetelności z pana strony, ani pan nie doczeka się ze mną wywiadu - mówiła w Pułtusku Agata Kornhauser-Duda. Pierwsza dama uznała swoje dotychczasowe milczenie jako "sprzeciw wobec manipulacji, dezinformacji i kłamstwom, które występują w mediach".
Wywołany do tablicy dziennikarz odpowiedział, że poczuł się zaskoczony, gdyż nigdy nie zabiegał o rozmowę z Kornhauser-Dudą i "do tej pory nigdy o tym nie pomyślał". Mimo to kilka godzin później (w nocy z niedzieli na poniedziałek, gdy trwało liczenie głosów po II turze wyborów prezydenckich - red.) stanowisko zajął Andrzej Duda.
"Panie redaktorze, przekazuję wiadomość od mojej żony: 'Proszę nie lać zbyt dużo wody, ponieważ kwiat szybko zwiędnie i nie będzie nadawał się ani na prezent, ani na aukcję charytatywną'" - napisał Andrzej Duda. Do wpisu dołączył zdjęcie paproci, na której leży coś przypominającego apaszkę. Te ostatnie modowe akcesorium - jak ustaliła "Gazeta Wyborcza" - kosztowała podatnika 18 tys. złotych.
Dopiero po ponad dobie wpis prezydenta skomentował Paweł Wroński. "Nerecznica (narocz) samcza. Paproć trująca. Z jej kłącza przygotowuje się wywary odurzające, które zaburzają zdolność widzenia" - napisał reporter "Gazety Wyborczej".