- Rozwiązaliśmy problem natury eksploatacyjnej i jednostka mogła wyruszyć w dalszy rejs. Natomiast kilka osób z załogi pozostało w hotelu do czasu zakończenia postępowania prawnego. Dokończenie tych formalności to zadanie naszych adwokatów - poinformował w rozmowie z WP Krzysztof Gogol z Polskiej Żeglugi Morskiej.
- Nie zostały na nas nałożone żadne kary finansowe. Marynarze mają zapewnioną opiekę adwokatów, a także wypłacamy im wynagrodzenie, jakby nadal uczestniczyli w rejsie - podkreślił przedstawiciel PŻM.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Duda "został wykorzystany". B. minister PiS ostro o zachowaniu Trumpa
Po miesięcznym postoju statek "Legiony Polskie", którego armatorem jest Polska Żegluga Morska w Szczecinie, został pod koniec minionego tygodnia uwolniony z portu Cape Canaveral na Florydzie. Jednostka kontynuuje swój rejs handlowy. Jednak - jak wspomnieliśmy - kilka osób z załogi musi pozostać w miejscowych hotelach do czasu zakończenia dochodzenia.
Nieoficjalnie WP dowiedziała się, że postępowanie wyjaśniające może trwać do trzech miesięcy. W tym czasie Polacy mają zakaz wyjazdu poza granice okręgu federalnego.
Kłopoty polskiej załogi. Stanowisko U.S. Coast Guard
Statek "Legiony Polskie", zbudowany w 2016 roku, pływa pod banderą Liberii. 22 stycznia został zatrzymany w porcie pod zarzutem zanieczyszczenia wód morskich. W rozmowie z WP Nicole J. Groll z oddziału Straży Przybrzeżnej USA w Miami tłumaczyła, że te uchybienia przeciwko środowiskowym przepisom są traktowane z całą powagą.
Polacy mieli naruszyć konwencje MARPOL (o zapobieganiu zanieczyszczaniu morza przez statki) i SOLAS (o bezpieczeństwie życia na morzu).
Poprzednio członek załogi relacjonował WP, że sytuacja 20 marynarzy stała się trudna, ponieważ w jego ocenie załogę "traktuje się jak bandę krętaczy". Nieoficjalnie wiadomo, że Polacy są podejrzewani o dokonanie zrzutu nieczystości do morza przed wpłynięciem do portu. Amerykanie wchodzący na pokład podczas rutynowej kontroli stwierdzili ślad "jakby przed chwilą ktoś walczył z dużym rozlewem nieczystości zawierających olej". Następnie przegląd dokumentacji miał urealnić podejrzenia.
Za ich naruszenie przepisów środowiskowych członkowie załogi i kapitanowie mogą odpowiadać karnie. W przypadku poważnych naruszeń (np. nielegalnego zrzutu substancji ropopochodnych) kary mogą obejmować cofnięcie certyfikatów, zakaz wejścia do portów, a nawet konfiskatę jednostki.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski