Klęska prezydentury Francois Hollande'a. Przywódca Francji bije rekordy niepopularności, francuska lewica podzielona i rozproszona
• Bilans czterech lat prezydentury Francois Hollande'a jawi się jako totalne fiasko
• Prezydent Francji bije rekordy niepopularności w sondażach
• Nie zrealizował większości swoich obietnic wyborczych
• Francuzów razi jego niezdecydowanie i brak pomysłów na rozwiązanie problemów kraju
• Bez zdecydowanego lidera lewica przed wyborami prezydenckimi w 2017 r. jest rozproszona i podzielona
• Problemem prawicy jest natomiast nadmiar kandydatów
18.05.2016 | aktual.: 20.05.2016 11:20
Cztery lata temu Francois Hollande pokonał w drugiej turze Nicolas’a Sarkozy’ego dzięki bardzo obiecującemu programowi. Nowy prezydent V Republiki miał uosabiać dla Francuzów normalność, po wzbudzającej kontrowersje prezydenturze, określanej również mianem bling-bling jego poprzednika. Entuzjazm Francuzów szybko zmienił się jednak w rozczarowanie.
Korzystając z rocznicy zakończenia II wojny światowej, Hollande w przemówieniu na Polach Elizejskich bronił bilansu swojej prezydentury. Przez ostatnie cztery lata udało nam się znacząco poprawić sytuację naszego kraju - argumentował. Jednak rekordowo wysokie bezrobocie, niski poziom poparcia w sondażach oraz nasilające się ostatnio protesty i manifestacje przeciwko forsowanym przez rząd reformom, stawiają jego prezydenturę w o wiele mniej korzystnym świetle.
Niedotrzymane obietnice
W zaledwie rok po rozpoczęciu kadencji Hollande'a, po burzliwej debacie społecznej i parlamentarnej, francuskie Zgromadzenie Narodowe przyjął ustawę zezwalającą na małżeństwo osób tej samej płci. Zaadoptowanie tego projektu było jednym z 60 priorytetów nowego prezydenta, których zrealizowanie obiecał Francuzom podczas swojej kampanii wyborczej.
Determinacja i autorytet nowo wybranego przywódcy szybko jednak zaczęły przygasać. Postawiony w obliczu bezprecedensowego kryzysu gospodarczego, zdawał się nie mieć gotowego rozwiązania na poprawienie sytuacji ekonomicznej i społecznej swoich obywateli. Coraz częściej krytykowany był za swoje niezdecydowanie i brak pomysłów na wybrnięcie z kryzysu. A nawet za podwójne standardy, kiedy wyszło na jaw, że zdradza swoją wieloletnią partnerkę, z którą wprowadził się do Pałacu Elizejskiego, z popularną aktorką.
Nie można jednak zapominać o tragicznych wydarzeniach, jakie naznaczyły prezydenturę Hollande’a - zamachach terrorystycznych ze stycznia i listopada 2015 roku. Francuski prezydent stanął wtedy na wysokości zadania jako głowa państwa, jednocząc się z Francuzami w tych trudnych dla nich momentach. Odzyskał część utraconego zaufania i poparcia. Niemniej jednak na niecały rok przed wyborami prezydenckimi, Hollande jeszcze nigdy nie miał w sondażach tak niskiego poparcia.
Kontrowersyjny artykuł 49.3
Szczególnie zawiedzeni czują się młodzi Francuzi, którym Hollande obiecał chyba najwięcej. Ta sama młodzież prawie od miesiąca gromadzi się co noc na Placu Republiki, aby protestować przeciwko forsowanym przez rząd zmianom w prawie pracy, które ich zdaniem zwiększą niestabilność zatrudnienia i utrudnią im wejście na rynek. Obecnie we Francji to właśnie wśród osób poniżej 30. roku życia odsetek bezrobotnych jest najwyższy. Absolwenci wyższych szkół, po nieudanych próbach znalezienia zatrudnienia, coraz częściej myślą o podjęciu pracy za granicą.
Rząd Manuela Valls’a nie przejął się zbytnio protestami, gdyż już zapowiedział użycie artykułu 49.3 konstytucji, który zezwala na przyjęcie ustawy bez konieczności jej przegłosowania w parlamencie. Aby przeforsować projekt zmian w prawie pracy, kontestowany przez ponad 70 proc. Francuzów, lewicy wystarczyłaby jedynie aprobata Rady Ministrów. Przez media i portale społecznościowe przetoczyła się fala krytyki pod adresem władzy. W opinii obywateli oraz wielu polityków posunięcie się do takiego kroku, to nic innego jak zaprzeczenie demokracji.
Rozproszona lewica i nadmiar prawicowych kandydatów
Mimo że rząd postanowił na razie nie uciekać się do tego kontrowersyjnego artykułu, lewica zdaje się być jeszcze bardziej podzielona niż po ostatecznym porzuceniu przez prezydenta projektu zmiany konstytucyjnej, mającej na celu pozbawianie francuskiego obywatelstwa osób skazanych za terroryzm. Bez niekwestionowanego lidera francuska lewica jest dziś rozproszona i podzielona przez ostatnie porażki prezydenta i rządu. Francois Hollande bije rekordy niepopularności i mimo że jeszcze nie potwierdził oficjalnie swojej kandydatury w przyszłorocznych wyborach, nawet w jego własnym obozie mało kto wierzy w reelekcję.
Problemem prawicy jest natomiast nadmiar kandydatów, jest ich bowiem obecnie dwunastu. Ostatecznego lidera wyłonią prawybory, które mają odbyć się w listopadzie. W wyścigu o fotel prezydencki na prawicy prowadzi obecnie Alain Juppé, były dwukrotny premier Francji, który dzięki swojemu programowi wyborczemu stawiającemu na politykę pełnego zatrudnienia, może cieszyć się 44-procentowym poparciem, zostawiając daleko w tyle byłego prezydenta Nicolas’a Sarkozy’ego (22 proc.).
Populistyczny Front Narodowy będzie reprezentować niekwestionowana liderka partii Marine Le Pen. Francuzi zdołali już jednak wszystkich przyzwyczaić, że w pierwszej turze wyborów udzielają FN wysokiego poparcia, aby w drugiej wybierać już bardziej "racjonalnie". Taka sytuacja miała już miejsce w tegorocznych wyborach regionalnych.
Katarzyna Opydo, iFrancja.fr