Klęska prezydenta Torunia. Relacje z Rydzykiem zaszkodziły?
- Ludzie nie chcą już takich relacji duchownych ani z rządem, ani z samorządem - twierdzi toruński aktywista Arkadiusz Brodziński. Od lat obserwuje kontakty ojca Tadeusza Rydzyka z ustępującym prezydentem Torunia Michałem Zaleskim. Polityk niespodziewanie poniósł porażkę w wyborach.
22.04.2024 21:43
W Toruniu szokiem była już pierwsza tura, w której Zaleski dostał tylko 26 proc. głosów (18,3 tys.), podczas gdy Paweł Gulewski z KO zdobył ich 38 proc. (26,5 tys.). O ile niektórzy podejrzewali, że może dojść do dogrywki, to mało kto spodziewał się, że ten pierwszy będzie tak odstawał już w pierwszym głosowaniu.
Wszystko dlatego, że Michał Zaleski sprawuje urząd od 2002 r. Co prawda w pierwszych swoich wyborach wygrał tylko nieznacznie w drugiej turze, ale w każdych następnych nie dawał szans rywalom już w pierwszej, zdobywając następujące wyniki: 71 proc., 66 proc., 70 proc. i 55 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nadchodząca kadencja miała być jego ostatnią. Nie tylko ze względu na wiek (71 lat), ale też dlatego, że prawo nie pozwalałoby mu dłużej pełnić tej funkcji.
Wczoraj jego prezydenturę zakończyli wyborcy, udzielając mu poparcia zaledwie na poziomie 35 proc. Co w jego przypadku istotne, otrzymał tylko 2733 głosy więcej w drugiej turze niż w pierwszej, natomiast u jego rywala ta różnica była znacznie większa, ponieważ dostał ich aż o 12,5 tys. więcej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Piątkowy materiał w Radiu Maryja
- Myślę, że ludzie niezdecydowani i głosujący wcześniej na innych kandydatów poczuli po pierwszej turze, że władza w Toruniu może się w końcu zmienić - uważa Arkadiusz Brodziński. - To na pewno duża porażka.
Brodziński to torunianin, bezpartyjny aktywista, który nie tylko bacznie przygląda się lokalnej polityce, ale też jest liderem ogólnopolskiego stowarzyszenia Polska Laicka, które od lat walczy o to, by w Polsce władze na wszelkich szczeblach były niezależne od Kościoła. W Toruniu miało o co walczyć, nie tylko dlatego, że na skraju miasta wyrastało "miasteczko Rydzyka" za pieniądze od rządu PiS, ale również dlatego, że prezydent Zaleski nieraz był gościem uroczystości Rodziny Radia Maryja i zapowiadał, że Toruń nie jest już tylko miastem Kopernika i Wisły, ale też Jana Pawła II.
O tym, że Radio Maryja mogło darzyć go sympatią, może świadczyć fakt, że w piątek, na kilka godzin przed ciszą wyborczą, w mediach założonych przez ojca Rydzyka ukazał się materiał z udziałem Adriana Mola z PiS (ukończył uczelnię redemptorystów i pracował wcześniej w ich mediach), do niedawna zastępcy Michała Zaleskiego, który m.in. chwalił jego dokonania i wymieniał ważne inwestycje zrealizowane za jego prezydentury.
"Ataki wymierzone w osobę o. dr. Tadeusza Rydzyka CSsR, dyrektora Radia Maryja towarzyszą atakom na obecnego prezydenta Torunia, Michała Zaleskiego. Włodarzowi Grodu Kopernika wytykane są dobre relacje z redemptorystą i Rodziną Radia Maryja. Jak jednak wykazywały liczne kontrole, nie dochodzi do nadużyć z tym związanych" - czytamy w piątkowym materiale na stronie Radia Maryja.
Natomiast w sobotę, kiedy trwała cisza wyborcza, w "miasteczku Rydzyka" odbywały się Obchody Narodowego Dnia Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką (obchodzi się go 24 marca, ale uroczystości w Toruniu odbyły się później). Tego dnia Radio Maryja umieściło na swojej stronie przemówienie Michała Zaleskiego, które tam wygłosił. Wśród słuchających przemowy był ojciec Rydzyk.
Przelała się czara goryczy
Zdaniem Arkadiusza Brodzińskiego dobre relacje z najbardziej znanym redemptorystą mogły przyczynić się do porażki Zaleskiego.
- Moim zdaniem to miało duży wpływ. Przeciętny mieszkaniec nieraz podczas rozmowy z kimś spoza miasta słyszał, że Toruń to miasto piernika i Rydzyka. Według mnie nie przynosi to chluby miastu, tak samo jak to, że media ujawniały niedawno, jakie pieniądze trafiały na różne przedsięwzięcia do ojca Rydzyka i jego współbraci. Myślę, że przelała się czara goryczy i ludzie nie chcą już takich relacji duchownych ani z rządem, ani z samorządem - komentuje lider Polski Laickiej.
I dodaje: - Oczywiście nie tylko to zdecydowało, bo np. pan Zaleski moim zdaniem nic efektownego w ciągu ostatnich pięciu lat nie pokazał, a styl, w którym uprawiał władzę, od dawna się nie zmienił, więc ludzie mogli poczuć się zmęczeni. Po drugie Gulewski prezentował się po prostu lepiej, a po trzecie KO zdobyła większość w radzie, ma 15 radnych, więc wyborcy mogli się również tym kierować, żeby nie dochodziło do konfliktów prezydenta z radą.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski