Kim Dzong Un zamknął Koreę Północną. Na głucho
Informacje na temat pandemii COVID-19 w Korei Północnej są bardzo szczątkowe. Jakiekolwiek strzępki, które przedostają się do światowych mediów trudno nazwać całkowicie wiarygodnymi. Co zatem wiemy na temat prawdziwej skali pandemii koronawirusa w Korei Północnej? - Z jednej strony można powiedzieć, że nie wiemy jaka jest sytuacja dlatego, że nie mamy informatorów stamtąd. Nie ma tam właściwie już europejskich dyplomatów. Pozostały placówki dyplomatyczne niewielu państw, w tym Rosji (…) - zauważa gość "Newsroom" WP dr Oskar Pietrewicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. - Rosjanie informują o sytuacji w Korei Północnej, że nie jest łatwa, ale też nie jest tragiczna. A jeśli chodzi o skalę epidemii, mamy tylko oficjalne informacje przekazywane do WHO. Ofiar epidemii w Korei Północnej nie ma, ale nie jesteśmy w stanie zweryfikować, czy to jest prawda i w jakim stopniu ta epidemia dotknęła Koreę Północną – stwierdził analityk PISM. - Jedna rzecz, która działała od początku epidemii na korzyść Korei Północnej to błyskawiczne zamknięcie granic. To jest kraj odcięty bardziej niż zawsze. I druga rzecz – w Korei Północnej nie ma możliwości swobodnego poruszania się z miasta do miasta, więc transmisja wirusa jest dużo bardziej ograniczona, niż w przypadku normalnych państw – twierdzi dr Pietrewicz. - Więc tutaj Korea Płn. można powiedzieć, ma takie uwarunkowania utrudniające transmisję wirusa, ale szczerze mówiąc wątpię, żeby nie było tam przypadków zarażeń. Kontakty przygraniczne między Koreą Płn. a Chinami są bardzo regularne. Teraz są ograniczone, ale jednak występują. I dodam tylko na koniec jedną rzecz – Korea Północna jest przykładem państwa, które dużo bardziej cierpi z powodu restrykcji jakie nałożyła sama na siebie (…), niż z powodu samej choroby. Więc jest to bardzo skrajny przypadek. Korea Płn. od końca stycznia zeszłego roku pozostaje zamknięta – powiedział gość WP dr Oskar Pietrewicz.