Kierowca SOP złamał prawo. Joachim Brudziński zapłacił 500 zł
Kierowca SOP, który wiózł w poniedziałek ministra Joachima Brudzińskiego, został zatrzymany przez policję za przekroczenie prędkości. Nie dostał jednak mandatu, tylko pouczenie. Po fali krytyki ze strony internautów minister postanowił ukarać siebie.
"Zgodnie z moją wczorajszą deklaracją przelałem dziś 500 zł jako darowiznę na rzecz Fundacji Nadzieja, która pomaga ofiarom wypadków drogowych. Jednocześnie przepraszam wszystkich zawiedzionych faktem, że sam powiadomiłem o tym zdarzeniu, a nie zamiatałem sprawy pod dywan" - napisał we wtorek rano na swoim profilu szef MSWiA. Do wpisu dołączył potwierdzenie przelewu.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Tak minister zareagował na falę krytyki ze strony internautów, dotyczącą incydentu, który wydarzył się w poniedziałek. Kierowca SOP, który wiózł ministra do Opola na odprawę służb mundurowych, przekroczył dozwoloną prędkość. Auto zostało zatrzymane przez nieoznakowany patrol drogowy na terenie powiatu kluczborskiego. "Nie pomogła odznaka SOP ani informacja, że samochód należy do MSWiA" - poinformował natychmiast na swoim profilu Joachim Brudziński, dodając kciuka w górę.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Po chwili pojawiły się kolejne wpisy polityka. "Komendant Powiatowy Policji w Kluczborku może być dumny ze swoich funkcjonariuszy. Ja pewno w związku z przekroczeniem prędkości przez mój służbowy samochód i w związku z zatrzymaniem przez patrol drogowy spóźnię się na odprawę z komendantami w Opolu" - poinformował minister.
Minister Brudziński odniósł się do incydentu również podczas odprawy służb w Opolu. Wywołał komendanta policji w Kluczborku, mówiąc, że jego policjanci "wykonali dobrą robotę".
Jak ustalili dziennikarze radia RMF kierowca SOP wiozący Brudzińskiego jechał 98km/h przy ograniczeniu do 50km/h. - Nie dostał mandatu tylko pouczenie. Nie miał punktów karnych i nie był wcześniej karany za wykroczenia drogowe - tłumaczył Dawid Gierczyk, rzecznik KPP w Kluczborku.
Ta informacja rozzłościła internautów, którzy zarzuciło ministrowi hipokryzję. Przypominali jego wpis, że oznaka SOP i fakt, że auto nalezy do resortu nie pomogły w starciu z policją. "Jak nie pomogło, skoro kierowca dostał pouczenie zamiast mandatu 300-400 zł i 8 punktów karnych? I to jest meritum tej sprawy, a nie przekroczenie prędkości. Byłby mandat - nikt by o tym nie mówił" - tłumaczył jeden z komentatorów.
"Zamykając temat dzisiejszej wpadki z przekroczeniem prędkości przez mojego kierowcę, chciałbym poinformować, że jutro wpłacę 500 zł na konto Fundacji Nadzieja. Obiecuję również, że większą uwagę będę zwracał na to, z jaką prędkością poruszają się moi kierowcy w trakcie jazdy" - napisał wieczorem na swoim koncie Joachim Brudziński.
Słowa dotrzymał, ale wielu internautów nadal nie jest zachwyconych takim rozwiązaniem sprawy. Ich zdaniem kierowca SOP, powinien otrzymać mandat i punkty karne. Tak jak każdy inny użytkownik drogi.