PolitykaKierowca Macierewicza odjechał z miejsca wypadku pod Toruniem. Nie czekał na policję

Kierowca Macierewicza odjechał z miejsca wypadku pod Toruniem. Nie czekał na policję

Kierowca Antoniego Macierewicza, który w styczniu uczestniczył w karambolu pod Toruniem, odjechał z miejsca wypadku. RMF FM potwierdza, że kierowca nie zaczekał na policję.

Kierowca Macierewicza odjechał z miejsca wypadku pod Toruniem. Nie czekał na policję
Źródło zdjęć: © PAP | Tytus Żmijewski

15.02.2017 | aktual.: 15.02.2017 15:10

Policja nie ustalała, dlaczego Kazimierz Bartosik odjechał z miejsca. Działania funkcjonariuszy ograniczały się do zabezpieczenia wypadku, a potem na miejscu pojawiła się Żandarmeria Wojskowa i prokuratura. I te dwie instytucje prowadzą śledztwo w sprawie wypadku kolumny Macierewicza.

Do dziś oba organy nie ujawniają nawet, czy kierowca Macierewicza został przesłuchany w tej sprawie i jak wyjaśnił fakt, że po wypadku - jako potencjalny sprawca - odjechał razem z ministrem.

Zaraz po wypadku był komunikat, że minister obrony przesiadł się do innego auta, które nie uczestniczyło w karambolu. Dziś wiemy już, że przesiadł się wraz z własnym kierowcą.

W wypadku, do którego doszło 25 stycznia w Lubiczu Dolnym k. Torunia, uczestniczyło 8 pojazdów, w tym dwa samochody z kolumny żandarmerii wojskowej chroniącej ministra obrony.

Minister zapewniał po wypadku, że na pewno nie został on spowodowany przez kierowcę jego auta. Ten samochód - tłumaczył - został z tyłu uderzony przez jeden z innych samochodów. W podobnym tonie komunikat wydał resort. "Nie jest prawdą, że samochód, którym jechał minister, spowodował wypadek pod Toruniem. Przeciwnie, był on w tym wypadku poszkodowany przez inne samochody" - podkreślono w nim.

Antoni Macierewicz wracał z Torunia, gdzie brał udział w sympozjum w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej o. Tadeusza Rydzyka.

Szef MON nie dodał, że karambol spowodował kierowca auta z jego ochroną, który jechał za szybko i niezgodnie z techniką jazdy w kolumnie - wynika z rozmów Wirtualnej Polski z funkcjonariuszami BOR. - Grzmotnięcie było niezłe. Cud, że się Antoni nie połamał - mówił Grzegorzowi Łakomskiemu, dziennikarzowi WP jeden z nich.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (230)