Kieres: za spotkaniem ws. skutków upowszechniania informacji IPN
Prezes IPN Leon Kieres popiera pomysł
premiera Marka Belki wspólnego spotkania Kolegium ds. Służb
Specjalnych, sejmowej Komisji do spraw Służb Specjalnych i
kierownictwa IPN w sprawie "potencjalnych skutków, jakie dla
bezpieczeństwa państwa może wywoływać upowszechnianie przez
osoby nieupoważnione informacji z zasobów archiwalnych IPN".
05.02.2005 | aktual.: 05.02.2005 13:12
Kolegium obradowało w tej sprawie w piątek; wtedy też premier zgłosił taki wniosek.
Kieres powiedział, że nie będzie się wypowiadał w sprawie doniesień mediów, że "lista Wildsteina" ujawniła agentów polskiego wywiadu wojskowego. "Sprawa jest wyjaśniana" - dodał.
Podkreślił, że jakiekolwiek sprawy opisane w znajdujących się dziś w archiwach IPN aktach cywilnych i wojskowych służb specjalnych PRL, które mogą mieć dziś znaczenie operacyjne dla obecnych tajnych służb, powinny być zgodnie z prawem w tzw. zbiorze zastrzeżonym IPN.
Według ustawy o IPN, akta ze zbioru zastrzeżonego nie są ujawniane przez IPN na ogólnych zasadach, a mają do nich dostęp oficerowie dzisiejszych służb specjalnych. Akta trafiły do tego zbioru na wniosek szefów dzisiejszych tajnych służb - cywilnych i wojskowych - choć prezes IPN ma prawo sprzeciwu wobec ich wniosków o to.
Kieres potwierdził, że "lista Wildsteina" nie dotyczy zbioru zastrzeżonego (który ma swój własny, tajny katalog inwentarzowy - PAP).
Lista, którą Bronisław Wildstein wyniósł z IPN, zawiera nazwiska oficerów WSI - podała sobotnia "Trybuna". Premier Belka w trybie pilnym zwołał w tej sprawie Kolegium do spraw Służb Specjalnych. Według "Trybuny", "w tajnych służbach panuje stan najwyższego zagrożenia. Zawieszane są operacje, ludzie wycofywani. Robi się wszystko, co możliwe, by zminimalizować skutki nieszczęścia".
Szef Wojskowych Służb Informacyjnych gen. Marek Dukaczewski powiedział tylko, że wyjaśniamy sprawę, a jak wyjaśnimy, będziemy wiedzieli i odmówił innych komentarzy.