Kielecki restaurator nie odpuszcza ws. plakatów antyaborcyjnych. Zapowiada pozew do sądu
Przed kościołem w Kielcach nie pierwszy raz pojawiła się wystawa antyaborcyjna. Po raz kolejny zareagował na nią Maksymilian Materna, który zapowiada skierowanie sprawy do sądu. Ten także miał z nimi problem, ale poradził sobie w nietypowy sposób.
05.02.2018 10:08
Plakaty pojawiły się w Kielcach w wakacje ub.r. Maksymilian Materna je zerwał i zawiózł na policję. Ta odmówiła wszczęcia śledztwa i zamiast tego skierowała sprawę do sądu, bo restaurator miał działać niezgodnie z prawem. Sędzia nie tylko uniewinnił Maternę, ale też go pochwalił.
Gdy wystawa antyaborcyjna pojawiła się po raz kolejny, Materna zgłosił sprawę na policję. Dzielnicowy powiedział jednak, że "nie widzi w niej nic gorszącego, a treść zdjęć nie podlega karze" - informuje wyborcza.pl.
Teraz restaurator zapowiada, że nie da za wygraną i ponownie zgłosi sprawę do sądu. Prokuratura również odmówiła już mu rozpatrzenia śledztwa w tej sprawie.
Plakaty pojawiły się nie tylko przed kościołami, ale również w budynku Sądu Okręgowego w Kielcach. Wisiały tam przez niecały miesiąc, a potem miały wyczerpać swoją rolę. Potem zostały zdjęte i zastąpione informacją o tym, aby… wycierać obuwie.
Źródło: kielce.wyborcza.pl.