Kelnerzy szczerze o klientach. "Najbardziej denerwujący typ osoby"
- Wydaje mi się, że każdy napiwek jest okej. To nie jest wymóg, tylko tak, jakby ktoś powiedział "dziękuję" - mówi kelnerka z Białegostoku, gdy pytamy, jaki napiwek powinno się zostawiać w restauracji. Zdarzają się sytuacje, w których klienci, pomimo nienagannej obsługi, nie zostawiają go lub dają tylko parę drobnych. Reporter WP Marek Gorczak wybrał się do kilku lokali na terenie Białegostoku, by sprawdzić, jak wygląda praca kelnerów na Podlasiu. - Miło jest, jak klient da napiwek 10 proc. od kwoty, którą zapłacił. Dwie dyszki to już napiwek, z którego kelnerka się ucieszy i będzie zadowolona. Czasem zdarzają się napiwki, gdzie ktoś wrzuca tzw. moniaki, jakieś grosze. Wtedy to już jest śmieszny napiwek, lepiej nic nie dawać - zdradza nasza rozmówczyni. Bywa i tak, że samo przyjście klienta już irytuje całą obsługę. Co wpływa na taki obrót spraw? O to również pytamy w Białymstoku. - Zajmowanie stolika, który jeszcze nie jest posprzątany i wymagania od kelnera, by zrobić to na już, gdy jest wiele innych rzeczy do zrobienia - słyszymy. - Irytujący klient to taki, który nie potrafi zrozumieć, że jest duży ruch. Najbardziej denerwujący jest typ osoby, która jest bardzo roszczeniowa - stwierdzają kelnerki. Obejrzyj całą sondę z Białegostoku, by wiedzieć, jak nie zostać typem klienta znienawidzonego przez branżę gastronomiczną.