Kazimierz Nycz: to pierwsze ŚDM, kiedy będziemy musieli zmierzyć się z problemem terroryzmu
• Metropolita warszawski: ostatnie wydarzenia we Francji i w Niemczech pokazują, że musimy być czujni, ale nie możemy ulegać panice
• "To pierwsze ŚDM, kiedy będziemy musieli zmierzyć się z problemem nie tylko terroryzmu, ale też naszym problemem mentalnym"
• Kard. Nycz: nasz strach będzie ich zwycięstwem
25.07.2016 | aktual.: 25.07.2016 10:50
Kard. Kazimierz Nycz mówił w rozmowie z RMF FM, że Światowe Dni Młodzieży przypadają w trudnym momencie, gdy z Francji i Niemiec dochodzą tragiczne informacje o kolejnych zamachach. - Rzeczywiście chyba są to pierwsze ŚDM, kiedy będziemy musieli się zmierzyć z problemem nie tylko terroryzmu, ale też naszym problemem mentalnym - zauważył metropolita warszawski.
Kardynał podkreślił, że musimy być czujni, ale nie możemy ulegać panice. - Każdy pojedynczy człowiek musi być ostrożny wszędzie. I na ŚDM również. Obserwować i widzieć wszystko. Przecież mamy dobre służby. One muszą czuwać, aby nie wydarzyły się takie wypadki, jak ten w Nicei, kiedy wielki samochód wjedzie w tłum - zaznaczył.
Metropolita mówił też o przygotowaniu mentalnym. - Apelowałbym o to, żebyśmy uwierzyli i zawierzyli, że jesteśmy mocni przy Chrystusie. Jesteśmy mocni na tych ŚDM i jesteśmy mocni przy papieżu Franciszku, który tyle wspaniałych, pozytywnych, pięknych rzeczy mówi i będzie mówił do młodzieży - oświadczył.
Pytany o przesłanie, którym podczas ŚDM będzie dzielił się Franciszek, Kard. Nycz tłumaczył, że z pewnością będzie dotyczyło miłosierdzia. - Papież będzie zwracał naszą uwagę na wszystkich wykluczonych, potrzebujących, biednych. Ludzi, którzy potrzebują naszej pomocy - podkreślał. Zdaniem metropolity Polacy nie mają problemu z miłosierdziem. - Kiedy widzę dzieła, które się dzieją w Kościele, i w świecie, i w Polsce, to bardzo dużo się tego miłosierdzia dzieje. Boję się tylko, że my jesteśmy jakoś wstydliwi w tym, żeby mówić o tym - ocenił.
Kardynał odpierał zarzuty, by polski Kościół nie słuchał Franciszka. - Myślę, że to jest duże uogólnienie, uproszczenie. (...) Papież jest słuchany. Oczywiście, że są pewne kręgi, nagłośnione. Najczęściej są to kręgi jakichś środowisk dziennikarskich, które artykułują swoje poglądy, mają do tego prawo, tylko nie bierzmy tego za powszechny sposób patrzenia i odbioru papieża Franciszka - zastrzegł.