Każdy mówi tylko o nim. Nazywają go "ogórkowym mistrzem"
W okolicy Jasła znają go wszyscy, chociaż nigdzie nie reklamuje swojej uprawy. Niektórzy po ogórki jadą aż z Bieszczad czy Małopolski. Pan Tadeusz Cieciora to jedyny plantator w regionie, którego uprawy nie dotknęła zaraza. Nam zdradza swój sekret.
Pan Tadeusz Cieciora zawodowo zajmuje się uprawą ogórków od ponad 10 lat. Chociaż swoich zbiorów nigdzie nie reklamuje, to w okolicy znają go wszyscy. W tym sezonie jest jednym z nielicznych, u których zbiory przetrwały zarazę. W okolicznych sklepach początkiem sierpnia temat jest jeden. Skąd wziąć ogórki? I wtedy pojawia się nazwisko pana Tadeusza.
Niektórzy jadą do niego aż z Bieszczad lub Małopolski. W rozmowach miejscowych nazywany jest ogórkowym mistrzem lub królem ogórków. Mieszkaniec Warzyc, koło Jasła, zgadza się na rozmowę z nami. Na wstępie podkreśla jednak, że nie zdradzi nam wszystkich swoich sposobów, które wypracował przez ostatnie lata.
- Zaczynałem od różnych odmian ogórków, teraz uprawiam tylko ogórki śremskie, bo są to rośliny o bardzo dużych walorach smakowych, bardzo dobrze się zakiszają, mają dużą zawartość cukru i, co tu dużo mówić, mają popyt. Początkowo to miała być uprawa na własne potrzeby, a z czasem zaczęło się to rozkręcać - rozpoczyna swoją historię.
- Klient był wymagający, potrzebował wszystkiego, ogórka, chrzanu, kopru. Brali cały zestaw. Gdybym miał z 30 lat, to zrobiłbym tu przetwórnię własną i poszedł na masówkę. Nie uprawiałbym takiej powierzchni, a poszedłbym na masową skalę. Gdyby któreś z dzieci chciało to przejąć, to tajniki uprawy są i chętnie bym to sprzedał - mówi pan Tadeusz. - Gdybyśmy to opublikowali i poszłoby to w eter, to strzał w stopę - podkreśla.
"Ciężka harówka"
Pan Tadeusz jest już na emeryturze, a ogórki to jego hobby, w które wkłada całe serce. - Teraz to, co pani widzi, to już zmęczona plantacja. Zastanawiam się nad zakończeniem zbiorów. Zdrowie już nie wytrzymuje. Deszczu jest strasznie mało, to wszystko trzeba podlewać. Ludzie idą spać, a ja o 22 zaczynam podlewać, bo przy tych upałach nie da się wcześniej. 1-2 się kładę - opowiada.
Po kilku godzinach snu po 5 rano pan Tadeusz wstaje i od razu idzie na plantację. - Pomimo tego trudu włożonego, jakieś tam wymierne korzyści finansowe też są - dodaje. Chociaż podkreśla, że praca w polu to zawsze ciężka harówka, a obecny sezon nie należał do najłatwiejszych.
- Ogórki są bardzo wymagające i trudne w uprawie. Filozofia polega na tym, że trzeba znać biologię rośliny i to jest podstawa. Potem to już szczególiki, które wypracowuje się przez lata. Doświadczony plantator popatrzy na roślinę i ona mówi, a mówi dużo - uważa pan Tadeusz.
Jak mieć zdrowe ogórki? Ekspert zdradza sekret
Jakie są złote rady dla plantatorów? Przed sadzeniem trzeba przygotować plantację, także przy użyciu herbicydów. - One działają 4-6 tygodni, a potem plantacja się zachwaszcza. Gleba musi być przygotowana rok wcześniej, zabezpieczone PH. Gdy zaczynają chwasty wybijać, a plantacja jest w trakcie owocowania, to już z chemię nie wchodzę - zapewnia nasz rozmówca.
Pan Tadeusz już teraz przygotowuje stanowisko na przyszły rok. - Jeżeli będzie gleba z odczynem zasadowym, dobrze nawodniona, to nie będzie się rozwijał grzyb, który zawsze idzie od gleby, najpierw padają pędy, potem liście i w końcu cała roślina. Mączniak więcej nie potrzebuje jak przychylna gleba i po ogórkach - zwraca uwagę.
Kolejna rada pana Tadeusza to czujność. Należy bardzo uważnie przyglądać się roślinie, oglądać liście także od spodu. Czasami wystarczy jeden dzień zwłoki, by cała uprawa padła. Plantator zachęca także do korzystania z literatury i poznania biologii rośliny. Takie podstawy są bardzo ważne i pomogą ocalić nie jedno pole ogórków.
Naszą rozmowę przerywa kolejny już telefon z prośbą o zamówienie kilku kilogramów zbiorów. - Od kilku lat nie daję żadnych informacji, ogłoszeń, nigdzie nic. To samo się kręci nie wiem skąd. Ja zaczynając zbiór ogórka jestem już tonę z zamówieniami do tyłu - tłumaczy się pan Tadeusz.
Mówi jednak, że czeka na koniec sezonu. Myślami wybiega już w Tatry Słowackie, gdzie ma zaplanowany urlop. - Trzeba się regenerować, bo myślę już o następnym sezonie - podsumowuje.
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski