PolskaKatowice. Mieszkanie seryjnego mordercy do wynajęcia? Za ścianą mieszkał "władca much"

Katowice. Mieszkanie seryjnego mordercy do wynajęcia? Za ścianą mieszkał "władca much"

Z pozoru wygląda na normalne ogłoszenie, jednak nic bardziej mylnego. Historia jednego z budynków przy ulicy Dąbrowskiego w Katowicach dosłownie mrozi krew w żyłach. Mieszkał tu jeden z najsłynniejszych seryjnych morderców w naszym kraju. Dziś mieszkanie o takim samym adresie można wynająć tu na weekendowy wypad do stolicy woj. śląskiego.

Katowice. Pod tym adresem mieszkał "władca much". Mieszkanie seryjnego mordercy wystawione na wynajem
Katowice. Pod tym adresem mieszkał "władca much". Mieszkanie seryjnego mordercy wystawione na wynajem
Źródło zdjęć: © Materiały WP, screen booking.com | Karol Świerkot
oprac. KPT

24.08.2021 13:55

Każdy kto podróżuje do Katowic i korzysta tam z krótkookresowych noclegów w apartamentach ma szansę trafić na naprawdę wyjątkową "perełkę". Chodzi o usytuowany na poddaszu lokal znajdujący się w kamienicy przy ul. Dąbrowskiego. Budynek skrywa jedną z najbardziej przerażających historii w Polsce.

Katowice. Mieszkanie do wynajęcia. Za ścianą mieszkał morderca

Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. To adres, pod którym przed wieloma laty mieszkał Bogdan Arnold, jeden z najsłynniejszych polskich seryjnych morderców kobiet.

Polski "Kuba rozpruwacz". Historia jednego z najsłynniejszych polskich seryjnych morderców

Z pozoru był sympatycznym, ułożonym i zadbanym mężczyzną, bo tak o nim mówili sąsiedzi. Nikt nie spodziewał się nawet, że w swoim mieszkaniu na poddaszu morduje niewinne kobiety (pierwsza zginęła z jego rąk 55 lat temu). W sumie udowodniono mu, że zabił ich aż cztery. Wszystkie zginęły w niewyobrażalnych okolicznościach.

Katowice. Kamienica, w której mieszkał seryjny morderca kobiet Bogdan Arnold
Katowice. Kamienica, w której mieszkał seryjny morderca kobiet Bogdan Arnold © Materiały WP | Karol Świerkot

Sam Arnold twierdził jednak, że było ich zdecydowanie więcej. Zapytany na rozprawie przez sąd o ich dokładną liczbę odpowiedział, że to mało istotne. - Osiem czy szesnaście i tak będę wisiał – stwierdził morderca.

Jednak to nie jego obojętność na dokonane zbrodnie sprawiła, że stał się tak sławnym, a jego przydomek "władca much" też nie wziął się znikąd. Jak przyznał w trakcie rozpraw, nie miał bladego pojęcia co robić z ciałami swoich ofiar. W związku z tym patroszył je, rąbał na kawałki, gotował, upychał fragmenty ciał w szafkach, karmił nimi koty i próbował je nawet rozpuszczać czy spalić. Czego nie udało mu się pozbyć wciskał gdzie tylko było to możliwe. W pewnym momencie dało to o sobie znać sąsiadom, gdy latem 1967 fetor rozkładających się zwłok stał się dosłownie nie do zniesienia.

ZOBACZ TEŻ: Szefowa "Wiadomości" Danuta Holecka wyróżniona. Gorzki komentarz Katarzyny Lubnauer

Zanim sąsiedzi zaczęli się jednak niepokoić o coraz bardziej podejrzanego lokatora z góry, w kamienicy dochodziło do innych, wstrząsających zdarzeń. Jedna sąsiadka z dołu miała skarżyć się na białe robaki spadające z rur kanalizacyjnych. Administracja budynku jednak bagatelizowała doniesienia kobiety. Sąsiedzi mieli widywać także, jak wspomniane robactwo wychodzi spod drzwi wejściowych mieszkania Arnolda. Tłumaczyli sobie jednak ten fakt tym, że jest on kawalerem i pewnie nie do końca sobie ze wszystkim radzi.

Sąsiedzi nie wytrzymali. "Władca much" wpadł ręce milicji

Przełom nastał dopiero w momencie, kiedy ktoś zorientował się, że okno mieszkania uciążliwego sąsiada nie jest zasłonięte brudną firanką, a oblazło je czymś co "jest żywe". Sprawa natychmiast trafiła na milicję, która w asyście straży pożarnej weszła do mieszkania. Widok jaki zastali w środku był przerażający.

Ludzkie zwłoki miały leżeć pod oknem, a w łazience rozkładało się kilka kolejnych. W kuchni zaś miała leżeć na kuchence w garnku odcięta głowa. Milicjantom ciężko było zidentyfikować te ciała. Nie mogli też doliczyć się dokładnej liczby zwłok ani stwierdzić ich płci. Dodatkowo utrudniało to tysiące larw, które oblazły szczątki odnalezionych tam ofiar.

Mieszkanie po "władcy much" do wynajęcia? Na chętnych czeka wiele udogodnień

Choć lokal w którym stricte mieszkał "Władca much" jest zamknięty na cztery spusty, to możemy wynająć mieszkanie w bezpośrednim sąsiedztwie, które po zmianie numeracji otrzymało dokładnie taki sam adres jak lokum seryjnego mordercy.

Jak widzimy na zdjęciach wystawionego ogłoszenia, jest to teraz elegancki apartament z wieloma udogodnieniami i klimatyzacją. Mimo ponurej przeszłości budynku, wnętrze apartamentu jest jasne, przytulne i dizajnerskie. Każdy, kto zdecyduje się na pobyt w nim z całą pewnością będzie zadowolony, chociażby z uwagi na jego usytuowanie w ścisłym centrum Katowic. Z ulicy Dąbrowskiego blisko jest m.in. do kina, teatru, czy imprezowego deptaka na Mariackiej.

Źródło: "Dziennik Zachodni"

Źródło artykułu:WP Wiadomości
katowicebogdanarnold
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)