Katastrofa wiaduktu w Genui. Mrożąca krew w żyłach relacja kierowcy. "Byłem śmiertelnie przerażony"
- Kiedy zbliżałem się do mostu miałem wrażenie, że coś jest nie tak. Moja ciężarówka zaczęła się ślizgać jak na na lodzie (...) Jeden z kierowców krzyknął do mnie: "Uciekaj, uciekaj! Wiadukt się zawalił!" - relacjonuje rumuński kierowca Nenad Vatovic.
Do katastrofy doszło we wtorek o godzinie 11.50 w trakcie gwałtownej ulewy, jaka przeszła nad miastem. Długi odcinek wiaduktu spadł z wysokości około 50 metrów. W momencie katastrofy znajdowało się na nim około 30-35 samochodów i trzy tiry. Najnowszy bilans ofiar mówi o 39 zabitych, ale liczba ta może wzrosnąć. Ratownicy i strażacy w dalszym ciągu szukają zaginionych. Prace prowadzone są w trudnych warunkach. Istnieje zagrożenie, że runą pozostałe fragmenty mostu.
Nenad Vatovic we wtorek utknął w korku przy wjeździe na wiadukt Morandi w Genui. - Były tam samochody osobowe, duże i małe furgonetki, autobusy z turystami, którzy przyjechali do Genui (...) Kiedy zbliżałem się do mostu miałem wrażenie, że coś jest nie tak. Moja ciężarówka zaczęła się ślizgać jak na na lodzie - relacjonuje. Podkreśla, że we wtorek przed południem w Genui "bardzo padało, była mgła, mocno wiało" i "nic nie było widać".
- Przede mną był korek, powoli zaczęliśmy się przesuwać w stronę mostu, który jeszcze się nie zawalił. Ale znowu zaczęło mocno kołysać moją ciężarówką. Możliwe, że właśnie wtedy to się stało (...) Mijałem ludzi, którzy krzyczeli: uciekaj, szybko, uciekaj stąd w bezpieczne miejsce, wiadukt się zawalił. Byłem śmiertelnie przerażony - opowiada kierowca.
Wtedy - jak mówi - wyłączył silnik, zamknął ciężarówkę, wyszedł na zewnątrz i przeszedł kilkaset metrów w stronę wiaduktu. Z naprzeciwka nadciągało coraz więcej ludzi. - Przed nami była masa samochodów. Jeden z kierowców krzyknął do mnie: "Uciekaj, uciekaj! Wiadukt się zawalił!". Zobaczyłem w jego oczach strach. Odpowiedziałem: Jak to się zawalił? Wszyscy uciekali, przede mną było dużo samochodów. Potem przyszli policjanci i strażacy, i wszystko zamknęli - wspomina.
"Co za piekło. Most runął na moich oczach"
Jak relacjonowali wcześniej inni świadkowie zdarzenia, budowla zawaliła się nagle, nie pozostawiając czasu na jakąkolwiek reakcję ludziom znajdującym się w pobliżu. - Co za piekło. Most runął na moich oczach. Mój samochód był około 20 metrów od miejsca zawalenia - opowiadał Davide Ricci.
Fragment oddanego do użytku w 1967 roku 1200-metrowego wiaduktu autostrady A10 przebiega nad terenami przemysłowo-mieszkalnymi, gęsto zaludnionymi. Mieszkańcy Genui już wcześniej alarmowali, że most był w złym stanie. Jego zarządcy odpierali jednak zarzuty. Zapewniali, że konstrukcja była pod stałą obserwacją. W 2016 roku wiadukt był odnawiany.
Źródło: tvn24.pl, WP
Zobacz także: Rytel, rok po tragicznej nawałnicy