Katastrofa smoleńska. TVP emituje kolejny fragment nocnej narady w KPRM
Niespełna dwa tygodnie po katastrofie smoleńskiej w kancelarii premiera doszło do nocnej narady z udziałem m.in. ówczesnego premiera Donalda Tuska i Edmunda Klicha, szefa Państwowej Komisji Wypadków Lotniczych oraz akredytowanego przedstawiciel Polski przy rosyjskim MAK. TVP ujawniła kolejne fragmenty nagrania z tego spotkania.
Pierwszy fragment nagrania z tego trwającego rzekomo kilka godzin spotkania TVP ujawniła w połowie marca w programie "Magazyn Śledczy Anity Gargas". Miało do niego dojść 13 dni po katastrofie smoleńskiej - 23 kwietnia 2010 r. W czwartek w programie Anity Gargas ujawniono kolejne fragmenty nagrania z tego spotkania.
TVP dowodzi, że nagrań z tego spotkania nie ma w KPRM. Zachowała się wyłącznie. notatka Edmunda Klicha z prośbą o spotkanie z premierem.
- Kiedy pracowałem w KPRM miałem przywilej albo obowiązek zapoznać się z tajnymi dokumentami z lat ubiegłych i do moich obowiązków należała ocena tych dokumentów, odesłanie ich do archiwów bądź odtajnienie - stwierdził w programie "Magazyn Śledczy Anity Gargas" Marek Suski, były szef gabinetu premiera Mateusza Morawieckiego.
Marek Suski: rządzący mieli coś do ukrycia
- Kolejno rok po roku czytałem dokumenty - mówił Suski. - Niestety, nie było dokumentów z 2010 r. i pani z kancelarii tajnej nie potrafiła mi odpowiedzieć na pytanie, co się stało z tymi dokumentami. Mogę sądzić, że ci, którzy wtedy rządzili, mieli coś do ukrycia. Zwłaszcza teraz, patrząc na zapis nagrań rozmów Donalda Tuska z Edmundem Klichem - dodał były szef gabinetu premiera Morawieckiego.
TVP utrzymuje, że nagrania, które otrzymała od informatora, miało zostać zniszczone. Co na nim jest?
W wyemitowanym w czwartek programie Gargas po raz kolejny przypomniano wypowiedź Donalda Tuska, który miał obawiać się spekulacji na temat udziału Rosjan w katastrofie. - Prawdziwe źródło niepokoju w Polsce to jest, czy to zrobili Rosjanie. To są te najgroźniejsze spekulacje - mówi Tusk. - Im więcej zagadek, tajemnic czy spraw ukrytych, tym więcej pożywek dla najbardziej idiotycznych, a także groźnych spekulacji dotyczących na przykład zamachu ze strony rosyjskiej - dodał ówczesny premier.
Na fragmentach nagrań z narady słychać także słowa Bogdana Klicha, ówczesnego szefa Państwowej Komisji Wypadków Lotniczych, który stwierdził, że dopiero siedem dni po katastrofie dowiedział się, że jest szefem komisji. Klich po raz kolejny mówi także o tym, że jego zdaniem można było przyjąć inną podstawę prawną prowadzenia dochodzenia w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Edmund Klich proponował inne rozwiązanie
- Ja sądziłem, ponieważ był to samolot lotnictwa państwowego, do którego w państwach NATO mają zastosowanie STANAG-i to, że ktoś przeanalizuje i zaproponuje stronie rosyjskiej właśnie procedowanie według tego STANAG-u i ja przedstawiałem panu ministrowi Grabarczykowi propozycję rosyjską. Natomiast, jeśli ktoś by przeanalizował, może by inaczej sformułował pytania, czy wnioski do strony rosyjskiej - powiedział Klich.
- Gdyby podpisano szybko umowę bilateralną albo przyjęto procedowanie według STANAG-u, to pewne rzeczy mogły być inaczej załatwione. Jeśli działamy według załącznika trzynastego, to już wszystko jest precyzyjnie określone i nie można wybiegać za tą procedurę. Ja po prostu miałem nadzieję, że ktoś w Polsce oceni to wszystko dobrze i zaproponuje Rosjanom jakieś alternatywne rozwiązanie - dodał.
Przypomnijmy, że STANAG to Standardization Agreement, czyli Umowa standaryzacyjna, która określa procesy, procedury, pojęcia i warunki dla wspólnych wojskowych lub technicznych procedur i wyposażenia dla krajów członkowskich. Każdy członek NATO ratyfikuje STANAG i wprowadza go w swojej własnej armii.
Jerzy Miller wspomina o teorii spiskowej
W programie słychać również wypowiedź ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera, który pięć dni po tej naradzie - 28 kwietnia 2010 roku - przejął po Klichu stanowisko przewodniczącego Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.
- Jeżeli te dwa raporty będą różne, to będzie do tego cała teoria spiskowa budowana w społeczeństwie, że albo ten ukrył, albo tamten ukrył, ale na pewno prawda gdzieś jeszcze indziej. My mamy tutaj cztery podmioty, które będą publikowały coś - komisję rosyjską, prokuratora rosyjskiego, komisję polską, prokuratora polskiego. A w związku z tym albo zadbamy w tej czwórce o jednolity przekaz, który nie sprzyja budowaniu mitów i podejrzeń albo sami sobie ukręcimy bicz na własne plecy - miał powiedzieć Miller na spotkaniu z 23 marca 2010 r.