Katastrofa smoleńska. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ reaguje na ustalenia podkomisji Antoniego Macierewicza
"Element tworzenia fantazji" - tak ocenia rosyjskie MSZ ustalenia podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza. Według Marii Zacharowej "fikcja niebezpiecznie przeplata się z rzeczywistością". Rosjanie odrzucają tezę byłego szefa polskiego MON o wybuchach w prezydenckim Tu-154M.
01.08.2020 | aktual.: 02.08.2020 06:26
"Od tygodnia czytam różne raporty, z których wynika, że polska komisja ds. ponownego zbadania katastrofy uważa, że jej przyczyną był trotyl podrzucony podczas prac konserwacyjnych prowadzonych w Rosji" - stwierdziła rzeczniczka rosyjskiego MSZ. Maria Zacharowa wprost stwierdza, że prace podkomisji mieszają rzeczywistość z fikcją.
"Zarzuty polskiej podkomisji rządowej, że w 2010 r. na pokładzie prezydenckiego samolotu Tu-154M miały miejsce wybuchy, są elementem tworzenia fantazji" - dodała we wpisie na Facebooku. Urzędniczka odesłała także swoich czytelników do przesłuchania zapisów rozmów z kokpitu prezydenckiej maszyny, która rozbiła się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem.
Link przekierowuje na stronę MAK-u, czyli rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. Z ustaleniami zawartymi w moskiewskim raporcie nie zgadza się m.in. Antoni Macierewicz, który po raz kolejny wygłosił swoje tezy podczas sejmowej komisji obrony narodowej. Były szef MON zaprezentował posłom film, w którym mowa jest o dwóch wybuchach na pokładzie tupolewa. Opozycja uznała go za niewystarczający i nierzetelny. Między Antonim Macierewiczem a Maciejem Laskiem doszło do ostrej wymiany zdań.
- Podkomisja nie przedstawiła nowych dowodów na inny przebieg wypadków, podjęte przez nią czynności nie przybliżają jej do tego celu, ale za to drogo kosztują. Ile - nie wiadomo, bo od dłuższego czasu informacje te są ukrywane przed opinią publiczną i parlamentarzystami - wyliczał Maciej Lasek dodając, że Macierewicz od lat wprowadza opinię publiczną w błąd.
Macierewicz nazwał wystąpienie Laska "niebywałym". - W tradycji polskiej jest ono niebywałe, ale w tradycji sowieckiej jest naturalne, jest powszechne, jest codzienne, jest sposobem klasycznym działania - komentował.
Katastrofa smoleńska. Odrębne śledztwa, różne rezultaty
10 kwietnia 2010 roku, podczas próby lądowania w Smoleńsku doszło do katastrofy rządowego samolotu TU-154. Zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński, jego żona, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu oraz ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.
Po katastrofie prezydenckiej maszyny przeprowadzono dwa odrębne śledztwa - rosyjskie (prowadzone przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK))
oraz polskie (prowadzone przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Polskiego).
Polscy eksperci stwierdzili, że podstawową przyczyną wypadku było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania. Dodatkowo manewr lądowania był utrudniony przez trudne warunki atmosferyczne - uniemożliwiło to załodze wzrokowy kontakt z ziemią oraz spowodowało spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. W efekcie doszło do zderzenia z brzozą oraz oderwaniem części lewego skrzydła. Samolot stracił sterowność i zderzył się z ziemią.
Od momentu powstania polskiej komisji badania katastrofy smoleńskiej, z jej tezami nie zgadzają się Antoni Macierewicz oraz część rodzin ofiar wypadku TU-154M. Stworzyli swój własny zespół wyjaśniający przyczyny feralnego lądowania Tupolewa. Według osób zrzeszonych w tzw. komisji Macierewicza, tuż przed wypadkiem maszyny miało dojść do serii wybuchów na jej pokładzie. Tę tezę próbowano udowodnić na przykładzie pękającej parówki, czy też puszki z piwem.