Katastrofa samolotu na Alasce.Ofiary to Polacy
Cały czas nie odnaleziono pilota samolotu, który rozbił się w Parku Narodowym Denali na Alasce. W katastrofie samolotu wycieczkowego zginęło czterech Polaków. Pilot przeżył moment uderzenia.
07.08.2018 | aktual.: 07.08.2018 08:32
Samolot typu Havilland Beaver zniknął z radarów w sobotę. Uderzył w górę Thunder w Parku Narodowym Denali.
O zdarzeniu poinformował pilot, który podał przez telefon satelitarny, że pasażerowie są ranni. Dwukrotnie kontaktował się za pomocą telefonu satelitarnego z wieżą kontroli lotów lotniska Talkeetna. Drugie połączenie jednak zostało przerwane. Gdy na miejsce katastrofy dotarli ratownicy, pilota tam nie było.
Jak podały służby Parku Narodowego Denali, samolot rozbił się 22,5 km na południowy zachód od Denali. Do katastrofy doszło w pobliżu szczytu Thunder Mountain, gdzie wysokość przekracza 3 tys. metrów, a zbocze góry jest strome, a także pokryte śniegiem i lodem.
W niedzielę przez deszcz i niski pułap chmur ekipa ratunkowa nie mogła odnaleźć wraku rozbitego samolotu. Podjęto decyzję, by ponowić akcję poszukiwawczą w poniedziałek. Jeden ze strażników Służby Parków Narodowych został opuścił się na linie ze śmigłowca i po przekopaniu zwałów śniegu dotarł do wraku, gdzie odnalazł ciała czterech pasażerów - informuje RMF FM.
Piąta osoba, czyli pilot jest uznana na razie za zaginioną, jednak wszystko wskazuje na to, że nie żyje. Pilotem samolotu jak ujawniły władze, był Craig Lyson, mieszkaniec Salinas w stanie Michigan.
Do czasu poinformowania rodzin zmarłych ich tożsamość nie zostanie podana do wiadomości publicznej.
_**Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl**_