Śnięte ryby dzielą koalicję. Donosy płyną na Nowogrodzką
W obozie władzy trwa przerzucanie się odpowiedzialnością za działania lub ich brak w związku z katastrofą na Odrze. Premier i ministrowie raportują do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, a wiceminister środowiska i klimatu - którego premier chciałby wyrzucić z rządu - zamierza stworzyć nowe prawo, usprawniające działania państwowej administracji. - Donosy spływają na Nowogrodzką - mówi polityk obozu władzy.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro stawił się w biurze Jarosława Kaczyńskiego w siedzibie PiS, by bronić zdymisjonowanego Głównego Inspektora Ochrony Środowiska i przedstawić zaniedbania wojewody dolnośląskiego podległego premierowi. Jak wynika z informacji WP, prokurator generalny miał również poinformować byłego wicepremiera ds. bezpieczeństwa o pracach zespołu śledczego badającego przyczyny katastrofy ekologicznej na Odrze.
Pomysł nie wywołuje jednak entuzjazmu - z przyczyn czysto politycznych. - Ziobro i jego ludzie mają rację: służby zawaliły, ale oni chcą tę sytuację politycznie wykorzystać i uderzać w nielubianego premiera - komentuje nasz rozmówca z obozu władzy.
Inny, bliższy Mateuszowi Morawieckiemu, dodaje: - Ziobryści nie zachowują się lojalnie, bo ich wiceminister zrzuca winę na wszystkich, a niczego nie bierze na siebie. To nie w porządku, żeby publicznie pouczać premiera.
Przypomnijmy: to właśnie wiceminister Ozdoba jako pierwszy stwierdził, że zdymisjonowanie Głównego Inspektora Ochrony Środowiska było błędem i decyzją podyktowaną emocjami. Następnie powtórzył to minister Ziobro. Obaj tym samym skrytykowali i podważyli decyzję szefa rządu.
- Jeżeli jest tak, jak mówi minister Ozdoba, że jedynym organem, który podjął działania, był odwołany Główny Inspektor Ochrony Środowiska, a jest tutaj główną ofiarą polityczną, to ta sytuacja wymaga dalszego ciągu i wyciągnięcia konsekwencji wobec tych, którzy rzeczywiście zaniechali - przekonywał minister sprawiedliwości.
Zatruta Odra. "Przeraża skala niekompetencji"
Administracja rządowa zawaliła. Będzie nowe prawo
Kolejna odsłona sporu w koalicji - czy też znacząca różnica zdań - to skutek chaosu w działaniach (a raczej ich braku) po tym, jak mieszkańcy terenów znajdujących się przy Odrze ujawnili największą katastrofę ekologiczną w Polsce od lat.
Decyzją premiera zdymisjonowani zostali: prezes Wód Polskich Przemysław Daca (jego odwołanie zapowiadaliśmy jako pierwsi), a także Michał Mistrzak, wspomniany już Główny Inspektor Ochrony Środowiska.
O ile do tej pierwszej dymisji zastrzeżeń nikt nie miał - Daca wprowadzał w błąd opinię publiczną i ludzi z rządu, przekonując, że problemu na Odrze nie ma - tak odwołanie Mistrzaka wzbudza spore wątpliwości w obozie władzy.
To bowiem Mistrzak - co ujawniliśmy w WP - już 3 sierpnia informował w piśmie skierowanym do wojewodów o narastającej katastrofie na Odrze. Szkopuł w tym, że wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski, który powinien być najbardziej zainteresowany sprawą, kontynuował swój urlop i - jak twierdzą nasi rozmówcy w rządzie - nie bardzo przejął się sytuacją.
Jeden z nich dodaje, że wojewoda dolnośląski, któremu podlegają służby w województwie, jako jedyny nie uczestniczył w posiedzeniach sztabu kryzysowego po ujawnieniu katastrofy na Odrze. - Pan wojewoda nie odbierał ode mnie telefonów. Dopiero we wtorek [16 sierpnia - red.] się do niego dodzwoniłem - przyznał w rozmowie z dziennikarzem WP wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba.
Jak podkreśla polityk, "w polityce normalnego urlopu nie ma", "w każdej sytuacji trzeba być pod telefonem", ale - jak widać - nie wszyscy te zasady respektują.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Czy będą? Nie ma pewności. Jak się dowiadujemy, otoczenie premiera radziło zamknąć sprawę odpowiedzialności personalnej na odwołaniu GIOŚ i szefa Wód Polskich. Odwołanie któregokolwiek z wojewodów nie było rozważane. - No, ale teraz kij w szprychy muszą wbijać ziobryści - słyszymy w PiS.
Politycy Solidarnej Polski chcą stworzyć nowe prawo, które zmieni system działania służb w obliczu kryzysów. Tym ma zająć się m.in. resort klimatu i środowiska, a prace w tym zakresie koordynować ma wiceminister Ozdoba.
- Przedstawię zmiany w funkcjonowaniu Inspekcji Ochrony Środowiska, które będą dotyczyć skuteczniejszej walki z przestępcami środowiskowymi. Zmiany będą także dotyczyć zarządzania w zakresie łączenia wszystkich kompetencji służb, które zajmują się środowiskiem - zapowiada polityk.
- Administracja na poziomie wojewody powinna zarządzać w trybie kryzysowym; inspekcja ochrony środowiska, inspekcja sanitarna, powinny podjąć działania w trybie zarządzania kryzysowego na podstawie informacji od wojewody. Pan wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski powinien poinformować służby państwa - w tym Rządowe Centrum Bezpieczeństwa i Radę Ministrów, w tym także premiera i mnie - ale tego nie zrobił - przekonuje w rozmowie z dziennikarzem Wirtualnej Polski wiceminister klimatu i środowiska.
Nasz rozmówca dodaje, że "kwestia koordynacji jest kluczowa". - W tej akurat sprawie wiele rzeczy nie zadziałało na poziomie wojewody (dolnośląskiego). Dlatego trzeba to zmienić. W związku z tym przedstawię projekt, który będzie zakładał nową koncepcję prawa ochrony środowiska w zakresie funkcjonowania służb - zapowiada w rozmowie z dziennikarzem WP Jacek Ozdoba.
Śledczy pod nadzorem Ziobry
O czym rozmawiali politycy? Według nieoficjalnych informacji m.in. właśnie o kryzysie na Odrze. Zbigniew Ziobro miał poinformował prezesa PiS o pracach specjalnego zespołu śledczego badającego przyczyny katastrofy na drugiej największej rzece w Polsce, a także poszukującego ewentualnych sprawców zdarzenia.
Jak wynika z naszych informacji, minister sprawiedliwości ma osobiście nadzorować prace zespołu śledczego. - Nie odpuszczamy tej sprawy - słyszymy w otoczeniu Ziobry.
Decyzja polityczna
Sprawa katastrofy na Odrze zajmuje także premiera i jego otoczenie. To z KPRM - jak słyszymy - miały popłynąć do resortu klimatu polecenia, by niezwłocznie wzmocnić monitoring wód i wprowadzić system szybkiego reagowania.
Rząd szykuje także projekt ustawy, która zaostrzy kary administracyjne za działania niezgodne z wydanymi pozwoleniami wodnoprawnymi.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Sam Mateusz Morawiecki na początku tygodnia nie wykluczył kolejnych dymisji w związku z katastrofą na Odrze. Premier stwierdził, że "doszło do opieszałości niektórych służb, do zbyt wolnej reakcji, do zbyt wolnych działań". I przypomniał, że z tego powodu wyciągnął konsekwencje kadrowe. - I jeżeli dojdę do takiego wniosku, że doszło do poważnego naruszenia obowiązków lub zbyt wolnego działania, to będą wyciągane kolejne konsekwencje - zapowiedział.
Przyznał też, że "musi wiedzieć dokładnie, co zrobił i co mógł zrobić urząd wojewody dolnośląskiego, a pełnej wiedzy jeszcze nie posiadam." - Jeśli była opieszałość, niedociągnięcia, niedoskonałości w reakcji [wojewody dolnośląskiego], to będą wyciągane kolejne konsekwencje - mówił szef rządu.
Jak ustaliliśmy, w rządzie nie ma pretensji do wojewodów lubuskiego i zachodniopomorskiego. Oni - w przeciwieństwie do wojewody z Dolnego Śląska - mieli być aktywni na spotkaniach kryzysowych i osobiście angażować się w sprawę.
Szkopuł w tym, że wojewoda Obremski - jak słychać w PiS - kojarzony jest z szefem KPRM Michałem Dworczykiem, jednym z najbliższych współpracowników Mateusza Morawieckiego. Był także dwukrotnie senatorem PiS i ma - jak twierdzi jeden z naszych rozmówców - "niezłe papiery na Nowogrodzkiej".
Niemniej dymisja wojewody jest przez wielu spodziewana, nie jest jednak przesądzona. - To będzie decyzja polityczna i to prezes Kaczyński ją podejmie - podkreślają nasi rozmówcy.
Jeden z nich - polityk PiS - twierdzi: - Jeśli będzie na nią naciskać Solidarna Polska, to do niej nie dojdzie. Ziobryści przegrzewają sprawę.
Jak pisał na łamach WP Patryk Słowik, czystki w województwach byłyby dla premiera Morawieckiego kłopotliwe. Raz, że naruszyłby interesy ludzi blisko związanych z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, a dwa - formalnie wojewodowie są najbliższymi współpracownikami premiera w terenie. Obarczenie ich odpowiedzialnością przez szefa rządu oznaczałoby przyznanie się do tego, że dokonał niewłaściwego wyboru.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski