Katastrofa kolejowa we Włoszech
Dwie osoby zostały uznane za zaginione po katastrofie kolejowej, do której doszło około 100 kilometrów na południe od Rzymu - podało włoskie radio publiczne. Ponad 50 pasażerów zostało rannych, stan siedmiu jest ciężki.
Na stacji Roccasecca pędzący z dużą prędkością pociąg pasażerski wpadł na inny stojący skład, w wyniku czego kilka wagonów zostało poważnie uszkodzonych, a jeden - zmiażdżony - dosłownie wyskoczył do góry i stanął pionowo między dwoma składami. Być może w jego wraku znajdują się dwie osoby, których poszukiwania trwają.
Prawdziwa tragedia dotknęła 5-osobową rodzinę włoskich emigrantów, mieszkających w Wielkiej Brytanii. Jechali oni na Święta do krewnych na południu Włoch. Matka i 8-letnia córka są w stanie krytycznym, bardzo poważne obrażenia odnieśli także ojciec oraz dwaj nastoletni synowie.
Ponieważ rannych pasażerów z obu pociągów rozwieziono do kilku szpitali, w tym także do dwóch w Rzymie, nie jest jasne, ile dokładnie osób odniosło obrażenia. Według jednych danych - 59, według innych - 56.
Nie wiadomo, dlaczego dwa pociągi znalazły się na tym samym torze. Jako przyczyny katastrofy wymienia się wstępnie dwie hipotezy - awarię zwrotnicy lub błąd maszynisty pociągu, który mógł nie zauważyć czerwonego światła. Tej wersji stanowczo zaprzecza ranny kolejarz, który w pierwszych zeznaniach, złożonych w szpitalu zapewnił, że miał zielone światło.
Tymczasem ze wstępnej kontroli technicznej wynika, że w chwili zderzenia dwóch pociągów wszystkie urządzenia na stacji działały bez zarzutu.
Katastrofa w Roccasecca wywołała we Włoszech dyskusję na temat bezpieczeństwa na kolei. W ostatnich miesiącach odbyło się kilka strajków kolejarzy, protestujących przeciwko zaniedbaniom w tej dziedzinie.
Z powodu katastrofy w Roccasecca władze włoskich kolei państwowych odwołały zapowiedzianą na środę uroczystą inaugurację superszybkiego pociągu Rzym-Neapol, który na trasie między obu miastami ma osiągać prędkość 300 kilometrów na godzinę.
Sylwia Wysocka