Katastrofa ekologiczna w Odrze. Ustalenie przyczyny może być niemożliwe, ale jest "bardzo prawdopodobna hipoteza"

Kolejne wyniki badań w Polsce i w Niemczech wciąż nie pozwalają odpowiedzieć na pytanie, kto lub co doprowadziło do katastrofy ekologicznej w Odrze. Ministerstwo Klimatu i Środowiska poinformowało, że metale ciężkie nie są powodem śnięcia ryb, a dotychczasowe badania wody i ryb nie potwierdziły obecności toksyn. Naukowcy i aktywiści obawiają się, że ustalenie przyczyn katastrofy będzie niemożliwe. Ekohydrolog profesor Maciej Zalewski w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla jednak, że obecnie możemy mówić o najbardziej prawdopodobnej hipotezie. Według naukowca to toksyczny zakwit Odry.

Akcja wyławiania śniętych ryb z Odry w dzielnicy Szczecin Żydowce (jm) PAP/Jerzy Muszyński
Akcja wyławiania śniętych ryb z Odry w dzielnicy Szczecin Żydowce (jm) PAP/Jerzy Muszyński
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Jerzy Muszyński
Patryk Michalski

18.08.2022 | aktual.: 18.08.2022 13:39

Niespełna 300 pobranych próbek wody z Odry, 5 tys. wykonanych analiz i milion złotych nagrody za wskazanie sprawcy zanieczyszczenia Odry nie przyniosły na razie przełomu w sprawie wyjaśnienia katastrofy ekologicznej. Magdalena Gosk, zastępczyni Głównego Inspektora Ochrony Środowiska w trakcie środowego posiedzenia sejmowych komisji, które zajmowały się tą sprawą, poinformowała, że pierwsze pobory próbek rozpoczęły się 28 lipca. We wszystkich punktach kontrolnych zaobserwowano podwyższone wartości tlenu rozpuszczonego w wodzie. Stwierdzono, że na wszystkie wyniki badań wpływ mogły mieć rekordowe niskie stany wód w rzece.

Dodatkowo w wynikach z województwa opolskiego widoczny jest wysoki poziom przewodności elektrolitycznej, ale i podwyższona wartość pH oraz podniesiony poziom chlorków. W województwie śląskim wyniki pokazały wysokie stężenia chlorków, wysokie przewodnictwo elektrolityczne oraz wysokie stężenie sodu. Próbki z Dolnego Śląska wykazały pH wody na poziomie 8-8,4 – przekazała wiceszefowa GIOŚ. Dotychczasowe analizy nie dają jednak jednoznacznej odpowiedzi na to, co lub kto odpowiada za śmierć ponad 200 ton ryb i śmierć w Odrze.

Naukowcy i aktywiści działający na rzecz ochrony środowiska obawiają się, że ustalenie przyczyn może być niemożliwe ze względu na zbyt opieszałe działanie rządzących. - Brak reakcji państwa na to, co się zdarzyło, kiedy były sygnały, że jest bardzo źle na Odrze, pokazuje, że brakuje wrażliwości. A tylko ludzie wrażliwi mogą dobrze zarządzać zasobami przyrodniczymi, również zasobami wodnymi – mówił w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski profesor Paweł Rowiński, hydrolog, wiceprezes Polskiej Akademii Nauk. Według naukowca mimo upływu czasu wciąż jesteśmy w sferze spekulacji i niewielkiej wiedzy, kiedy szansa na znalezienie źródeł zanieczyszczenia jest bardzo mała.

- Teraz możemy badać skład wody, co nie jest trudnym zadaniem. Nie wiem, czy znajdziemy przyczynę tego, co spowodowało tak wysoką śmiertelność ryb. Trzeba również sprawdzić, czy nie zostało zabite życie na dnie rzeki, czy wciąż funkcjonują tam bezkręgowce, bo co nam z zarybienia rzeki, jeśli ryby nie będą miały czego jeść - mówi. Podobne zarzuty w rozmowie z Wirtualną Polską przedstawia też Marek Józefiak, rzecznik Greenpeace Polska. – Obieg informacji wśród rządzących nie istniał, skoro premier dowiedział się o sprawie dopiero 9 czy 10 sierpnia. To powoduje, że szanse na znalezienie przyczyny katastrofy w Odrze maleją – podkreśla.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Prof. Zalewski: możemy mówić o najbardziej prawdopodobnej hipotezie

Informacje przekazywane dotychczas przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, które wykluczyły obecności toksyn w wodzie oraz nie potwierdziły, że to metale ciężkie doprowadziły do masowego śnięcia ryb, skłaniają hydrologa profesora Macieja Zalewskiego do sformułowania hipotezy, że za katastrofę odpowiada toksyczny zakwit Odry. Dyrektor Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii PAN pod auspicjami UNESCO w rozmowie z Wirtualną Polską twierdzi, że według niego – przy obecnym stanie wiedzy – jest to najbardziej prawdopodobny scenariusz. Podkreśla jednak, że musi on zostać potwierdzony kolejnymi wynikami badań.

- Bruzdnice to glony, które preferują słonawe wody. Mogły one osiągnąć w Odrze optymalne warunki do rozwoju: żyzna rzeka, dużo fosforu i azotu, wzrost zasolenia. Dodatkowo informacje od wędkarzy, że mieli poparzone ręce, przypominają mi to, z czym mamy do czynienia przy toksycznym zakwicie sinic. Jak wędkarz wchodzi do wody przypominającej zupę szczawiową, to wychodzi w "czerwonych skarpetkach", bo toksyczne hepatotoksyny są bardzo agresywne dla skóry. Z drugiej strony zachowanie ryb, opisywane przez wędkarzy, mogą sugerować, że mieliśmy do czynienia z neurotoksynami produkowanymi przez bruzdnice – mówi.

Naukowiec nie wyklucza jednak drugiej hipotezy, która według niego jest jednak mniej prawdopodobna. - Sekwencja występowania śniętych ryb może wskazywać na falę zanieczyszczeń, która mogła przechodzić w dół rzeki. W tym przypadku najbardziej prawdopodobne jest to, że przemysł metalurgiczny korzysta z substancji, które mogłyby tworzyć niebezpieczne dla rzeki koktajle - dodaje.

Profesor podkreśla, że bez dodatkowych środków przeznaczanych na naukę w przyszłości trudniej będzie unikać podobnych katastrof. - Widzimy, że zmiany klimatu będą miały coraz poważniejsze konsekwencje. Właśnie dlatego musimy wprowadzić nowoczesny monitoring stanu wód, który pokazuje dynamikę procesu. Już w kwietniu Rada Międzyrządowego Programu Hydrologicznego zwracała na to uwagę, podkreślając, że taki monitoring jest konieczny, tak jak wprowadzanie rozwiązań bliskich naturze. - Systemy wodne są coraz bardziej obciążone przez zmiany klimatu i mają większą wrażliwość na działania człowieka. Niedoinwestowanie nauki w Polsce jest potężnym problemem, bo nie pozwala na wdrażanie innowacji, które w Polsce powstają – podkreśla.

We wtorek wieczorem minister klimatu i środowiska poinformowała, że jej resort zainwestuje w specjalistyczny system. - Podjęłam decyzję o przeznaczeniu 250 mln zł na synchronizację i pełną cyfryzację na terenie całej Polski systemu monitorowania jakości wód powierzchniowych. Będzie to sieć stacji, która przyczyni się do zwiększenia bezpieczeństwa mieszkańców – podkreśliła Anna Moskwa.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (705)