Karnowski chce pozwać TVP. "To jest bardzo wschodni sposób działania"
Michał Karnowski twierdzi, że TVP nie płaciła mu za komentarze, lecz za prowadzenie programu. I grozi władzom TVP "krokami prawnymi". Spółka potwierdza jednak: umowa z prawicowym dziennikarzem obejmowała wygłoszenie od 19 do 23 komentarzy miesięcznie.
Oburzenie prawicowego dziennikarza wywołały informacje upublicznione przez posła Krzysztofa Brejzę z Koalicji Obywatelskiej.
W ubiegłym tygodniu Brejza napisał na platformie "X": "W TVPiS komentujący "publicyści" dostawali kasę za każdą wypowiedź. Część była na umowach ryczałtowych! I tak umowa rekordzisty w ciągu tylko jednego 2023 roku wyniosła aż 300 tysięcy zł. W tym systemie zarabiało kilkanaście osób."
Dla poparcia swoich słów Brejza opublikował wiadomość, którą otrzymał z TVP.
Zespół Informacji Publicznej TVP przedstawił, że "do dnia 20 grudnia 2023 roku w TVP (w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej) istniał system wynagradzania komentatorów udzielających wypowiedzi do audycji informacyjnych i publicystycznych, zarówno w studiu, jak i poza nim. System ten dopuszczał możliwość jednorazowych świadczeń, a także regulował współpracę w ramach szerszego spektrum umów. Jednorazowo świadczenie wyceniane było na 500 zł. W przypadku umów ryczałtowych najwyższy pułap wynagrodzenia zapisanego w umowie, której przedmiotem był autorski komentarz do audycji publicystycznych, wynosił 298 890 zł brutto (umowa miała obowiązywać cały 2023 rok)".
Dalej TVP wymieniała nazwiska kilkunastu osób, którym płacono za komentarze.
Informacja wywołała burzę w mediach społecznościowych i tradycyjnych. We wpisach i artykułach wytykano, że prawicowi dziennikarze, którzy jeszcze parę lat temu nazywali sami siebie "niezależnymi" i "niepokornymi" pobierali od telewizji kontrolowanej przez rząd PiS wynagrodzenie za komentarze, w których z reguły chwalili ówczesnych rządzących, a krytykowali opozycję.
Paweł Prus, były dziennikarz, obecnie prezes zarządu Instytutu Zamenhofa zwracał uwagę, że płacenie rozmówcy za wypowiedź do materiału dziennikarskiego stanowi złamanie etyki dziennikarskiej. "To po prostu okłamywanie widza/słuchacza/czytelnika. Za coś takiego kiedyś wylatywało się z zawodu" – pisał.
Karnowski: podejmę kroki prawne
Listę kilkunastu osób, które według TVP miały otrzymywać wynagrodzenia za komentarze, otwierali bracia Michał i Jacek Karnowscy.
Po ujawnieniu listy przez Brejzę Michał Karnowski – jako jedyny z osób wymienionych przez TVP – kategorycznie zaprzeczył, że otrzymywał wynagrodzenie za komentarze.
"Jak tylko ustalony zostanie status prawny osób podających się za władze TVP, podejmę wobec nich kroki prawne. "Zapomnieli" o programie, który realizowałem dla TVP, twierdzą, że dostawałem jakieś pieniądze "za wypowiedzi" - co nie jest prawdą. To nagonka" – pisał na "X" 17 stycznia.
Cztery dni później, udostępniając tekst portalu Wirtualne Media o wynagrodzeniach za komentarze, znów pisał: "Obrzydliwa nagonka, bez możliwości obrony. Nikt nigdy nie płacił ani mnie, ani mojemu bratu za "komentarze". M.in. mieliśmy w TVP popularny program. Chcą zakryć debatę o bezprawiu Sienkiewicza".
W rozmowie z Radiem Wnet mówił z kolei: "Zapamiętajmy ten moment, gdy na stół podawane są zarobki ludzi, którzy są podawani w związku z tym linczowi. Bez możliwości realnej obrony, gdy do jednego worka wkłada się różne sytuacje często nieporównywalne".
I porównywał ujawnienie zarobków w TVP za rządów PiS do działań rosyjskich służb i ukraińskich mafiozów: "Jak spojrzymy, jak szykowano zabójstwo Borysa Niemcowa, to tak je szykowano. Jak zobaczymy, jak rozprawiały się rozmaite kamaryle w Ukrainie z ludźmi, którzy, chociażby podejmowali walkę z korupcją, czy chcieli być niezależni. To dokładnie w taki sam sposób. To jest bardzo wschodni sposób działania."
TVP: 19 do 23 komentarzy miesięcznie
Wpisy i wypowiedzi Michała Karnowskiego były tak stanowcze i pełne oburzenia, że postanowiliśmy sprawdzić, czy nie doszło do jakiejś pomyłki.
Zapytaliśmy TVP, czy prawicowy dziennikarz na pewno otrzymywał wynagrodzenie za komentarze, a jeśli tak – jaką miał umowę i jakie wynagrodzenie otrzymywał.
"Potwierdzamy, że Pan Michał Karnowski w przedmiocie umowy, która obowiązywała przez cały 2023 rok, miał obowiązek zarówno prowadzenia audycji pod nazwą "Salon Dziennikarski", jak i – odrębnie – do opracowywania komentarzy do audycji informacyjnych i publicystycznych na antenie TVP INFO, w liczbie od 19 do 23 (miesięcznie). Z tytułu umowy przysługiwało mu ryczałtowe miesięczne wynagrodzenie" – odpowiedziało nam Centrum Informacji TVP.
Centrum wyjaśniło również, że umowa dotycząca prowadzenia "Salonu dziennikarskiego" obowiązywała od września 2016 r. A "1 lipca 2021 roku jej treść poszerzyła się o opracowywanie komentarzy".
TVP odmówiła nam jednak podania wynagrodzenia, jakie wiązało się z tą umową – zarówno w okresie, gdy dotyczyła samego prowadzenia programu, jak i potem, gdy obejmowała również komentarze.
Niepokorni z Fratrii
Michał Karnowski jest współzałożycielem i dziennikarzem tygodnika "Sieci", portalu wPolityce.pl i telewizji wPolsce.pl, wydawanych przez spółkę Fratria. Jest też członkiem zarządu i wspólnikiem Fratrii (w 2022 r. miał blisko 5 proc., a jego brat kilkanaście procent udziałów).
Głównym właścicielem firmy jest Spółdzielczy Instytut Naukowy, spółka należąca do senatora PiS Grzegorza Biereckiego, jego brata Jarosława (były radny PiS w pomorskim sejmiku) i spadkobierców Adama Jedlińskiego (prawnik, przyjaciel Lecha Kaczyńskiego).
Za rządów PiS Fratria zarabiała ogromne pieniądze na reklamach spółek z udziałem Skarbu Państwa i państwowych instytucji. Prowadziła również rozmaite akcje marketingowe sponsorowane przez państwowe spółki.
Część zysków udziałowcy odkładali co roku na przyszłość, część wypłacali sobie w formie dywidendy. Tylko w latach 2017- 2022 przelali sobie w ten sposób łącznie prawie 22 mln zł. W tym samym okresie trzyosobowy zarząd, w którym przez cały czas zasiadał Michał Karnowski, otrzymał łącznie prawie 5,8 mln zł wynagrodzenia (spółka podaje w sprawozdaniach wynagrodzenie całego zarządu).
Michał Karnowski pracował równocześnie jako dziennikarz mediów Fratrii – także w telewizji wPolsce.pl. Dziś to właśnie w tej telewizji można oglądać "Salon dziennikarski" – audycję o takiej samej nazwie jak ta, którą przez 8 lat prowadził w TVP.
Bianka Mikołajewska jest dziennikarką Wirtualnej Polski