Kardiochirurg zatrzymany przez CBA pozwał Ziobrę
Zatrzymany w lutym przez CBA kardiochirurg
Mirosław G. pozwał ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę.
Chodzi o jego wypowiedź na konferencji tuż po zatrzymaniu
G., że "nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie".
06.09.2007 | aktual.: 11.06.2018 15:01
Mecenas kardiochirurga Magdalena Bentkowska-Kiczor poinformowała, że pozew został skierowany do krakowskiego sądu okręgowego. Ma to związek z miejscem zamieszkania pozwanego, czyli ministra Ziobry. W naszej opinii doszło do naruszenia dóbr osobistych mojego klienta. Domagamy się przeprosin w środkach masowego przekazu i zadośćuczynienia w wysokości 70 tys. zł - dodała.
Jak wyjaśniła, przeprosiny miałaby by być zamieszczone m.in. w "Gazecie Wyborczej, "Dzienniku", "Fakcie", "Super Expressie". Dodała też, że lista może zostać rozszerzona.
Jak ustaliła PAP w Sądzie Okręgowym w Krakowie, pozew jeszcze do niego nie dotarł.
Mirosław G. został zatrzymany 12 lutego br. Jest formalnie podejrzany o zabójstwo pacjenta, mobbing, znęcanie się nad osobą najbliższą; przedstawiono mu też 45 zarzutów korupcyjnych opiewających na kwotę ok. 50 tys. zł. 12 lutego funkcjonariusze CBA zatrzymali dr. Mirosława G. w szpitalu MSWiA.
Zatrzymanie lekarza było filmowane i pokazane potem w stacjach telewizyjnych, po emisji na wspólnej konferencji prasowej Ziobry i szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Ich wypowiedzi wywołały potem publiczną dyskusję o "teatralizacji" czynności procesowych i wykorzystywaniu ich w propagandowych celach.
Sam Mirosław G. został zwolniony z aresztu po czterech miesiącach. Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał decyzję sądu I instancji, który wyznaczył kaucję w wysokości 350 tys. zł i zezwolił, by doktor po jej wpłaceniu wyszedł na wolność. Uznał, że mimo pięciu miesięcy śledztwa nie wykazano, by zachodziło "duże prawdopodobieństwo", iż G. umyślnie zabił pacjenta.
Szpital MSWiA zwolnił jednak dr. G. z pracy, a stanowisko ordynatora oddziału kardiochirurgii pod koniec marca objął dr hab. Mirosław Mussur.
Dyskusje wywołały też informacje "Gazety Wyborczej", że CBA nadało sprawie doktora G. kryptonim "Mengele". To nazwisko hitlerowskiego lekarza z obozu Auschwitz-Birkenau, który dopuszczał się bestialskich eksperymentów na więźniach. Przedstawiciele władz ocenili kryptonim jako moralnie naganny, zaś CBA oświadczyło, że nie było ich celem piętnowanie nikogo, a jedynie wewnętrzna identyfikacja prowadzonej sprawy.