Prawie połowa, a dokładnie ponad połowa Polaków, ocenia kościół w tej chwili nie
najlepiej. Chyba tak fatalnych notowań Kościół katolicki w Polsce jak dotąd nie miał. Zastanawiam się czy my, konkretnie, bylibyśmy
w stanie wskazać, dlaczego tak się stało?
No na pewno jest wiele powodów, ale
wśród najważniejszych z ostatniego roku, to są skandale
w Kościele, czy raczej wiadomości, informacje o skandalach, bo sprawa kardynała Gulbinowicza
to jest sprawa sprzed lat, ciągnąca się przez
kilka dekad, ale sprawa biskupa Janiaka, mówiąc
najkrócej chodziło o ukrywanie przypadków pedofilii i lekceważenia, ale
niejasności wokół kardynała Dziwisza, a również te
emocje, które związane są z decyzją Trybunału Konstytucyjnego,
dotyczącego ustawy o ochronie życia, płodu ludzkiego, zwanej
ustawą abolicyjną i te emocje także uderzają
jakoś w Kościół. Więc niewątpliwie był to rok, w którym działo
się dużo rzeczy i to rzeczy niedobrych w Kościele i wokół Kościoła.
I nie wiem czy ksiądz profesor się ze mną zgodzi, ale ja mam wrażenie, że kiedy
Kościół głosami różnych swoich hierarchów próbuję tą sytuację jakoś ratować, to tylko popełnia kolejne,
coraz gorsze błędy. Wsłuchuję się w słowa i wczytuję się w słowa na przykład księdza kardynała Dziwisza, który nie
mówi "wyjaśniam", nie mówi nawet, od tego jest zdaje się bardzo daleko, "przepraszam", on mówi "przebaczam". No jak
takie tłumaczenie może przekonać wiernych?
Tak, ma pan rację, że ze strony kardynała Dziwisza mamy albo za mało słów, albo
za dużo słów. Za
mało wtedy, kiedy dziennikarze próbowali dowiedzieć się w sprawie, już
nie pamiętam nazwiska człowieka skrzywdzonego z południa
Polski...
Ksiądz kardynał zasłaniał się niepamięcią, prawda? Nie przypominał sobie szczegółów.
Nie, nie zasłaniał się nie tyle
niepamięcią, właśnie zasłaniał się tym, że nigdy takiego listu z informacją od księdza Isakowicza-Zaleskiego
nie otrzymał. Natomiast niepamięcią zasłaniał się wywiadzie z Piotrem Kraśko, kiedy chodziło
tam o rolę jaką ewentualnie mógł
odebrać kardynał, wówczas sekretarz Jana Pawła II, w kontaktach założyciela
zgromadzenia legionistów, później jak się okazało, moralnego potwora,
w kontaktach z Janem Pawłem II. Na to każdy dał zasłaniał się właśnie niepamięcią. No
a teraz próbuję właśnie udzielać przebaczenia, podczas gdy jeszcze w ogóle sprawy,
wszystkie te sprawy nie zostały wyjaśnione. Byłoby lepiej, gdyby kardynał wykazał się właśnie taką pokorą,
jak sam się zdeklarował, że jest gotów stanąć przed komisją.
Komisji tej oczywiście nikt jeszcze nie powołał, ma ją powołać Stolica Apostolska, no
bo nad kardynałem papież ma tylko władzę.
Mam wrażenie, że ksiądz kardynał czuje się pokrzywdzony w tej całej sprawie,
czuje się nie rozumiany, czuje się atakowany za kilkadziesiąt lat służby papieżowi i tak naprawdę akurat w tej
kwestii konkretnie mówi o służbie Polsce, prawda. Mówi o tym, że on się przysłużył Polsce, że dzisiaj jest za to atakowany i właśnie
za to przebacza. Twierdzi, że te oceny nie są uprawnione. Ja zastanawiam się, jak ktoś mówi coś takiego, pod wpływem tylu
różnych opinii - także was, duchownych, ludzi z wnętrza Kościoła - to zastanawiam się czy ten ktoś taki nie jest zupełnie odcięty od świata, czy to nie
jest ktoś, kto jest zamknięty w jakiejś wieży z kości słoniowej i tak naprawdę nie wie, co ludzie myślą, co ludzie czują, co ludzie na ten temat mówią.
Wie
pan, ja nie wiem co jest w duszy kardynała. Jest coś
takiego jak prawdy subiektywne, do których człowiek jest głęboko przekonany, że tak jest, i na
pewno kardynał ma szereg dokonań i ma prawo czuć się kimś, kto
służył Janowi Pawłowi II i służył Polsce, ale
nie w tym rzecz. Nawet nie w tym rzecz co inni mówią, no bo też
mogą się mylić. Kardynał może czuć się pokrzywdzony, ale właśnie jedyną taką
uczciwą drogą byłoby wręcz domaganie się przez samego kardynała powołanie
komisji, aby sprawę wyjaśnić. Początkowo była z jego strony taka
deklaracja, również przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, arcybiskup
Gądecki również sugerował tę drogę. Ona oczywiście
na pewno taka komisja nie przyniosłaby rezultatów od razu, ale wtedy nie polegamy
ani na tym, co inni mówią, co inni chcą powiedzieć, ani
na tym, co sam kardynał mówi. Potrzebny jest jakiś arbiter w tej sprawie.