"Kanclerz" chciałby być kanclerzem
Premier Leszek Miller w wywiadzie dla tygodnika "Wprost" powiedział, że głosowałby za zmianami w konstytucji, które wzmacniałyby rolę premiera. Wątpliwości premiera budzi zmiana ordynacji wyborczej na większościową. Miller, nazywany "Kanclerzem" opowiedział się za kanclerskim systemem rządów.
31.03.2003 | aktual.: 31.03.2003 15:33
Na pytanie, czy głosowałby za zmianami w konstytucji, które wzmacniałyby rolę premiera, i za ordynacją większościową z jednomandatowymi okręgami, premier odpowiedział: "Za tym pierwszym - tak, ale wówczas prezydent powinien być wybierany przez Zgromadzenie Narodowe".
"A co do ordynacji większościowej, to nie mam takiego przekonania. Zwycięzcami w jednomandatowych okręgach mogliby zostać ludzie, którzy są w stanie kupić sobie poparcie. Teraz też jest to możliwe, ale jednak trudniejsze. Głównym problemem byłoby jednak rozdrobnienie polityczne Sejmu" - powiedział premier.
Lepsze są rządy prezydenckie czy kanclerskie? - padło pytanie. "Wydaje mi się, że jednak rządy o charakterze kanclerskim, tak jak to jest w Niemczech, czy Wielkiej Brytanii" - odparł Miller.
"Prezydent żałuje, że głowa państwa nie może zgłaszać wotum nieufności wobec rządu. Czy sądzi pan, że gdyby konstytucja przewidywała taką możliwość, pana gabinet zajmowałby już ktoś inny?" - zapytali premiera dziennikarze "Wprost".
_ "Proszę zapytać o to prezydenta. Słysząc to, tym bardziej opowiadam się za systemem kanclerskim"_ - odpowiedział.
Dziennikarze "Wprost" przytoczyli słowa prezydenta, że "rząd znalazł się na huśtawce". - Zamierza pan ustąpić? - zapytali Millera. - Nie zamierzam - odpowiedział.
Czy kiedykolwiek stosunki między panem a prezydentem były tak złe jak obecnie? - padło pytanie. _ "Był taki czas w SdRP, że były zdecydowanie gorsze. Kwaśniewski był wówczas przewodniczącym partii, a ja sekretarzem generalnym"_ - odpowiedział Miller.
"Ale czy to przekłada się na funkcjonowanie instytucji publicznych? Nie zauważyłem. Mieliśmy posiedzenie Rady Gabinetowej w Pałacu Prezydenckim. Mówiliśmy o reformie finansów publicznych, o sytuacji międzynarodowej. Prezydent udzielił poparcia polityce rządu zarówno na posiedzeniu Rady, jak i na wspólnej konferencji prasowej" - podkreślił premier.
"A w tym czasie udzielił wywiadu w Rzeczpospolitej
, w którym zastanawiał się, czy to pan powinien kierować krajem w tym kluczowym dla Polski momencie" - zauważyli dziennikarze Wprost.
"To jest uroda naszego prezydenta. Dlaczego przywiązują państwo takie znaczenie do jednego wywiadu?" - odparł premier.
"Jestem przekonany, że prezydent zawsze może mnie wezwać i powiedzieć: Panie premierze, uważam, że rząd wyczerpał swoje możliwości
. Ale do tej pory niczego takiego nie usłyszałem" - powiedział premier, pytany, czy jest przekonany, że "słowa prezydenta nie będą miały wpływu na rzeczywistość".
Wywiad z premierem we "Wprost" rozpoczyna się od pytania: _ "Gdyby stanęła przed panem wróżka i powiedziała: wolałbyś mieć w pałacu Prezydenckim Kwaśniewskiego czy Wałęsę, kogo by pan wybrał?"_.
_ "Nie złapią mnie państwo na czymś takim. Oczywiście, że wolę Kwaśniewskiego"_ - odpowiedział premier. (mp)