"Ta kandydatura to dowód degrengolady lewicy"
W opinii dr. hab. Jacka Wasilewskiego wyraźnie było widać, że wystąpienie Ogórek zostało przygotowane przez kogoś innego, co jest dyskredytujące dla tej kandydatki. - Wciąż nie jest gotowa przemówić własnym głosem - pewnie nie jest on jeszcze dostatecznie spójny z linią Leszka Millera. Na razie wygląda to dosyć żałośnie, jakby partia nie miała żadnej opowieści o Polsce i Polakach. Nie widać bojowości, którą reprezentował w 1995 r. Aleksander Kwaśniewski, a która wyrażała się w haśle "Wybierzmy przyszłość". Być może ta nowa opowieść SLD zostanie ujawniona później, będzie asem w kieszeni - komentuje specjalista od retoryki.
To, co się dzieje wokół Magdaleny Ogórek Wiesław Gałązka, specjalista ds. wizerunku kwituje jednym słowem: groteska. - Dziwię się, że taki polityczny lis jak Miller zdecydował się na takie ryzyko. Dowodzi to kompletnej degrengolady SLD - komentuje wykładowca Dolnośląskiej Szkoły Wyższej. Gdyby Sojusz wystawił Włodzimierza Cimoszewicza, to zdaniem rozmówcy WP mógłby on wejść do drugiej tury i godnie przegrać.
Mowa Ogórek w ocenie eksperta nie została przygotowana profesjonalnie. - Wystąpienie zostało wygłoszone sprawnie, choć było merytorycznie puste, co budziło zażenowanie. Widać, że kandydatka nie ma dobrze ustawionego głosu. Tego, że posługiwała się kartką bym się nie czepiał, bo większość polityków stosuje różnego rodzaju notatki - komentuje. Największym błędem zdaniem Gałązki jest jednak złe ułożenie relacji z mediami. - Jak można mówić o komunikowaniu się ze społeczeństwem, wykluczając pas transmisyjny, jakim są media? Przecież to nieporozumienie, które tylko potęguje zainteresowanie i dociekliwość dziennikarzy. Doradcy SLD gdzieś się pogubili, bo ta tajemniczość będzie powodowała większe straty niż zyski - konkluduje.