Kamiński i Wąsik na wolności. "Ekspresowe tempo obiegu dokumentów"

Po tym, jak Andrzej Duda poinformował, że "postanowienie w sprawie prawa łaski" wobec Mariusza Kamińskiego i Maciej Wąsika "zostało wydane", politycy PiS w ciągu trzech godzin opuścili więzienne mury. - Szybkość, z jaką zadziałano, to sytuacja bez precedensu - mówią eksperci w rozmowie z WP.

Mariusz Kamiński opuścił Areszt Śledczy w Radomiu we wtorek po godz. 20
Mariusz Kamiński opuścił Areszt Śledczy w Radomiu we wtorek po godz. 20
Źródło zdjęć: © PAP | Piotr Polak
Sylwester Ruszkiewicz

24.01.2024 | aktual.: 24.01.2024 19:01

Wtorek 17.30. Prezydent Andrzej Duda w specjalnym oświadczeniu informuje, że wszczęta przez niego procedura ułaskawienia skazanych Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika została dopełniona.

- Postanowienie w przedmiocie prawa łaski zostało wydane. Panowie są ułaskawieni, potwierdzam to z całą mocą. (...) Apeluję o natychmiastowe wykonanie postanowienia i zwolnienie ich z zakładu karnego – powiedział prezydent.

Ok. 18.40 dokument trafia do Prokuratury Krajowej. - Dopilnowałem, żeby te dokumenty zostały przekazane. Widziałem się osobiście z dyrektorem Departamentu Postępowania Sądowego w Prokuraturze Krajowej. On jest w kontakcie z Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia i tak naprawdę decyzja należy do Sądu Penitencjarnego - mówi w PAP Adam Bodnar, minister sprawiedliwości i prokurator generalny.

Dokumenty przesłane elektronicznie

Co się działo dalej?

- Wyciągi z postanowienia prezydenta RP z dnia 23 stycznia o zastosowaniu prawa łaski zostały dostarczone do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia o godzinie 19.50. Dokumenty, wraz z pismami przewodnimi dyrektora Departamentu Postępowania Sądowego Prokuratury Krajowej, zostały dostarczone przez urzędnika tego departamentu. Dokumenty zostały przesłane dyrektorom jednostek penitencjarnych drogą elektroniczną przy wykorzystaniu systemu ESP-SW (Elektronicznej Skrzynki Podawczej Służby Więziennej - red.) - informuje WP wiceprezes Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia Piotr Maksymowicz.

Jak dodaje, po ujawnieniu informacji o przekazaniu akt prezydentowi przez ministra Bodnara i zapowiedzi ułaskawienia przez prezydenta, w sądzie po godzinach pracy zostali przewodniczący X Wydziału karnego (w którym jest sekcja wykonawcza) i kierownik sekretariatu sekcji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Według nieoficjalnych doniesień ok. godz. 20 dokumentacja ułaskawieniowa dotarła do Aresztu Śledczego w Radomiu i Zakładu Karnego w Przytułach Starych. Kilkanaście minut później byli ministrowie w rządzie PiS opuścili więzienne mury.

Zdaniem dr. Pawła Moczydłowskiego sytuacja z tak szybkim obiegiem dokumentów po ogłoszeniu ułaskawienia przez prezydenta, to chyba pierwsze takie zdarzenie w historii polskiego więziennictwa.

- Tempo było ekspresowe. Z zewnątrz wyglądało to tak, że ktoś zawiózł kwity do sądu, tam postawiono pieczątkę i zawieziono szybko dokumenty do więzienia bądź przesłano faksem. Z kolei w zakładzie karnym odpowiednie osoby już wcześniej wiedziały, żeby depozyt otworzyć i po dostarczeniu dokumentacji od razu osadzonych wypuścić - mówi Wirtualnej Polsce dr Paweł Moczydłowski, były szef Służby Więziennej.

W podobnym tonie wypowiada się dr Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska, adwokatka, wicedziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie, specjalistka w prawie karnym.

- Z mojej wieloletniej obserwacji wynika, że we wszystkich sprawach związanych z opuszczaniem zakładów karnych przez osadzonych nie było takiego tempa i takiej dokładności, jaką obserwowaliśmy w tej sprawie. Najwyraźniej wszystkie sądy i pozostałe instytucje wzięły pod uwagę zainteresowanie medialne sprawą i chciały zachować się bez zarzutu. Zadziwiające jest dla nas, praktyków, że w przypadku normalnych obywateli z terminem wypuszczania osadzonych bywa różnie - mówi nam dr Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska.

Jej zdaniem w dziejach historii ułaskawień sytuacja jest bezprecedensowa. - Wyglądało to tak, jakby wszyscy byli przygotowani do ułaskawienia. Nigdy wcześniej nie było tak, że "z góry" wiedziano o decyzji prezydenta. Podejrzewam, że nakazy w sądzie, które mogłyby wydłużyć procedurę, były od razu przygotowane. Wszystko zostało błyskawicznie skoordynowane - uważa prawniczka.

Zwykle w takich przypadkach cała procedura wyjścia osadzonych mogłaby trwać kilka dni. - I nie byłoby tu żadnej złej woli. A jedynie kwestia obiegu dokumentów – mówi dr Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska.

W jej ocenie możemy teraz się spodziewać w przypadku zwykłych obywateli, że będą powoływać się na przypadek Kamińskiego i Wąsika.

- Będą chcieć jak najszybciej opuszczać zakłady karne. Nie można wykluczyć też liczniejszych protestów głodowych, które będą miały na celu przeniesienie do szpitalnej celi, przewiezienia do placówek szpitalnych. To może być negatywny wydźwięk całej tej sprawy - argumentuje wicedziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Wyglądał jakby był w sanatorium"

Do głodówki Kamińskiego i Wąsika odniósł się również Paweł Moczydłowski.

- To nie była żadna głodówka, ale leczenie osadzonego. Najpierw ze względu na zaniedbania zdrowotne był leczony kroplówką, potem stosownymi środkami. Następnie, jeśli trzeba było podjąć interwencję, został przewieziony do miejskiego szpitala. I to wcale nie z powodu głodówki - mówi były szef Służby Więziennej.

Jego zdaniem sposób dożywiania Kamińskiego był powszechnie przyjęty i humanitarny.

- Podobnie jak korzystają z niego starsze osoby w szpitalach. Ludzie z tym się przemieszczają, to bardzo łagodna forma zabezpieczająca życie. Był leczony i dożywiany w areszcie, a nie głodował. Kamiński jak wyszedł z aresztu, to wyglądał jakby był w sanatorium. Nie wyglądał na ciężko schorowanego i nie wyglądał na niezadbanego - uważa dr Paweł Moczydłowski.

Zapytaliśmy Służbę Więzienną o to, jak wyglądały procedury dotyczące wyjścia na wolność Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak informuje SW, zgodnie z obowiązującymi przepisami zwolnienie skazanego może nastąpić m.in. po otrzymaniu odpisu postanowienia o wstrzymaniu wykonania kary; udzieleniu przez sąd penitencjarny przerwy w karze; udzieleniu przez sąd penitencjarny warunkowego zwolnienia; zarządzenia o zwolnieniu skazanego na skutek zastosowania prawa łaski.

 - Wszystkie dokumenty muszą być dostarczone do jednostki wraz z nakazem zwolnienia. Zwolnienie skazanego następuje w dniu wpływu dokumentów, chyba że określono w nich późniejszy dzień zwolnienia - informuje biuro prasowe Służby Więziennej.

Jak dodaje, przed zwolnieniem osadzonego kierownik zakładu karnego sprawdza akta ewidencyjne wraz z dokumentami w celu potwierdzenia prawidłowości zwolnienia, świadectwa zwolnienia, podpisuje potwierdzenie legalności zwolnienia i do dokumentów, dołącza teczkę osobopoznawczą.

 - Prawidłowość zwolnienia z jednostki penitencjarnej dyrektor oraz kierownik potwierdzają podpisem i odciskiem stempla imiennego na obwolucie akt ewidencyjnych - przekazało nam biuro prasowe SW.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
ułaskawienieAndrzej Dudamariusz kamiński
Zobacz także
Komentarze (1233)