Kamil Durczok przesłuchany w śledztwie ws. narkotyków jako świadek
Kamil Durczok został przesłuchany w sprawie narkotyków, które w styczniu policja znalazła w mieszkaniu wynajmowanym w Warszawie przez jego przyjaciółkę, a odwiedzanym przez byłego szefa "Faktów" TVN. - Podejrzewam, że na tym rola pana Durczoka w tej sprawie się zakończy - mówi Wirtualnej Polsce pełnomocnik dziennikarza mec. Jacek Dubois.
07.05.2015 | aktual.: 07.05.2015 10:09
Mec. Dubois wyjaśnia, że Kamil Durczok był przesłuchiwany przez prokuraturę przed weekendem majowym w charakterze świadka. "Fakt" napisał, że dziennikarz w najbliższych dniach ma złożyć kolejne zeznania. - Nie wiem nic więcej o kolejnych przesłuchaniach - mówi nam adwokat.
"Nie wpłynęły żadne pozwy"
Pełnomocnik Durczoka dementuje też informację, by pracowniczki stacji, które czuły się molestowane przez przełożonych, złożyły przeciwko niemu pozwy cywilne. - Żadne pozwy do nas nie wpłynęły. Podejrzewam, że źródłem tych informacji jest również "Fakt" - mówi mec. Dubois.
Pytany o planowane dalsze kroki prawne, adwokat tłumaczy, że czeka na wyznaczenie przez prokuraturę terminów rozpraw przeciwko dziennikarzom "Wprost". - Pozwy zostały dostarczone. 18 maja mija termin na odpowiedzi pozwanych. Wtedy tez zakończy się wstępna wymiana pism i sąd zacznie wyznaczać terminy rozpraw - wyjaśnia. - Bardzo byśmy chcieli je już znać - przyznaje pełnomocnik Durczoka.
Wgląd do raportu komisji TVN
Były szef "Faktów" wkrótce będzie mógł przeczytać raport wewnętrznej komisji, która w TVN badała sprawę mobbingu i molestowania w stacji. - Pan Durczok będzie mógł zapoznać się z raportem za pośrednictwem prokuratury - mówi mec. Dubois. Nie oznacza to jednak, że dziennikarz pozna nazwiska kobiet, które go oskarżyły. - Z tego co wiem, raport jest utajniony, nie ma w nim nazwisk ani żadnych odniesień do konkretnych osób - zaznacza adwokat.
O tym, że Kamil Durczok, będąc szefem redakcji "Faktów" w TVN, dopuszczał się molestowania i mobbingu wobec podległych mu dziennikarek, napisał tygodnik "Wprost" - najpierw nie podając nazwiska dziennikarza, później jednak wskazując jego osobę.