Kalisz: o nic nie zabiegałem i nie zabiegam
O tym, że jestem pierwszy na liście warszawskiej, dowiedziałem się z paska w TVN24 - powiedział Ryszard Kalisz w dzienniku "Polska The Times". Uważa też, że jego start z jedynki w Warszawie jest wyborem najlepszym dla wyniku SLD.
Ryszard Kalisz, który będzie "jedynką" SLD w Warszawie, powiedział, że decyzja o tym, które miejsce na liście zajmie, odbyła się poza nim. - Wielokrotnie mówiłem, że nie zabiegam o żadne miejsce na liście. Nie byłem na posiedzeniu rady warszawskiej, otrzymałem informację od dziennikarki, że jestem trzeci na liście, i odpowiedziałem: "Dziękuję, mnie to nie interesuje". Mam w życiu wiele spraw do zrobienia poza polityką - wyjaśnił polityk.
- O tym, że jestem pierwszy na liście warszawskiej, dowiedziałem się z paska w TVN 24 - powiedział i dodał, że zadzwonił do Katarzyny Piekarskiej, bo "był ciekawy, jak do tej zmiany doszło". - Powiedziała mi, że to była jej decyzja jako przewodniczącej rady mazowieckiej SLD. Uważała, że powinienem być na liście warszawskiej wyżej, osoba, która jest na drugim miejscu - Sebastian Wierzbicki - uparł się, że z drugiego miejsca nie zrezygnuje. Więc rozwiązanie, że ona jest pierwsza, a ja drugi - odpadało. A dla mnie, "Feministy XX-lecia" wybranego przez polskie kobiety, było to rozwiązanie optymalne. Więc Kasia, jako szefowa Mazowsza, zadecydowała, że będzie startować na Mazowszu, czyli w okręgu podwarszawskim - zdradził Kalisz.
Polityk przypomniał, że w ciągu ostatnich dwóch lat wyraźnie zaznaczał, że może zgodzić się na startowanie w wyborach pod warunkiem, że kierownictwo SLD podejmie taką decyzję, a on tę propozycję przyjmie. - Propozycja rady warszawskiej była nie do przyjęcia. To była jedyna reakcja z mojej strony. O nic nie zabiegałem i o nic nie zabiegam - stwierdził.
- Proszę spojrzeć na sondaże i analizy wyborcze. Mój start z jedynki w Warszawie jest najlepszym wyborem dla jak najlepszego wyniku Sojuszu Lewicy Demokratycznej - wyjaśnił Kalisz. - Uważam również, że start Katarzyny Piekarskiej jako jedynki w tzw. wianuszku, czyli wszystkich najważniejszych miastach wokół Warszawy, jest dla Sojuszu równie korzystny. Katarzyna daje tym samym sygnał, że jest szefową Mazowsza, obszaru dużo większego niż Warszawa - dodał.
Ryszard Kalisz powiedział także, że Bartosz Arłukowicz przeszkodził mu swoim przejściem do PO. - Liczyłem na Bartka. Uważam, że polska lewica ma przed sobą olbrzymią szansę, a SLD może na tej lewicy odgrywać bardzo znaczącą rolę. Tylko ciągle powtarzam, że Sojusz musi być partycypacyjny i koncyliacyjny, otwierać się na różne nowe środowiska, i Bartek by w tym pomógł. Jest postacią, która ma zdolność koncyliacji - powiedział Kalisz. - Na szczęście, Grzegorz Napieralski podjął decyzję o wsparciu Włodzimierza Cimoszewicza, Marka Borowskiego, Andrzeja Celińskiego, Izabelli Sierakowskiej. Otwiera się na ludzi z różnych środowisk, i to dobrze - stwierdził polityk.