Wywiad alarmuje. Kaliningrad już uzbrojony po zęby

Kaliningrad już na lata "pozostanie największym źródłem zagrożenia" dla naszego regionu Europy. Straty Rosjan, ponoszone na wojnie w Ukrainie, tylko chwilowo zmniejszyły jego potencjał militarny - przekonują eksperci litewskiego wywiadu.

Władimir Putin podczas inspekcji wojsk wysyłanych na wojnę w Ukrainie
Władimir Putin podczas inspekcji wojsk wysyłanych na wojnę w Ukrainie
Źródło zdjęć: © Russian MOD | materiały prasowe
Tomasz Molga

14.03.2023 | aktual.: 14.03.2023 11:42

"Zgrupowanie wojskowe w obwodzie kaliningradzkim będzie pełnić swoją najważniejszą funkcję, tzn. uniemożliwiać 'wrogowi' reprezentowanemu (w oczach Rosji - red.) przez NATO rozmieszczenie niezbędnych zdolności obronnych w regionie Morza Bałtyckiego" - czytamy w raporcie opublikowanym przez dwie litewskie agencje wywiadowcze: Departament Bezpieczeństwa Państwowego oraz Departament Służb Operacyjnych.

Gen. dyw. Darius Jauniškis i płk Elegijus Paulavičius, którzy 9 marca zaprezentowali jawną część raportu, ostrzegają, że Rosja zwiększa liczbę żołnierzy oraz wydatki na obronę, przygotowując się do długotrwałego konfliktu z Ukrainą i Zachodem.

- Już teraz trwa odbudowa i rozbudowa Kaliningradzkiej Grupy Wojskowej. W wyniku wojny z Ukrainą rosyjskie zdolności militarne w regionie Morza Bałtyckiego tylko chwilowo się zmniejszyły - podkreślił podczas prezentacji płk Paulavičius.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kaliningradczycy poszli na wojnę

Według Miłosza Gapińskiego, analityka z Rochan Consulting, w działaniach w Ukrainie zaangażowany jest głównie lądowy komponent rosyjskich sił zbrojnych w obwodzie kaliningradzkim, podczas gdy komponenty morski i powietrzny pozostały prawie niezmienione.

- W inwazji na Ukrainę wzięły udział dwa oddziały: 11. Korpus Armijny oraz 336. Brygada Piechoty Morskiej. Przy czym nie wykorzystano całego stanu osobowego tych oddziałów, liczących ok. 12 tys. żołnierzy. Jednostki te wystawiły do walki grupy bojowe. I choć obie te grupy poniosły duże straty, to nie oznacza to, że potencjał obwodu kaliningradzkiego został trwale osłabiony i nie może być w przyszłości skutecznie odbudowany - powiedział WP Miłosz Gapiński, analityk śledzący sytuację w tym rosyjskim regionie.

Podkreślił, że potencjalne zagrożenie ze strony wojsk stacjonujących w rosyjskiej eksklawie wiąże się również z pociskami balistycznymi Iskander, systemami obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej S-400 Triumf, a także rakietowymi systemami Bał i Bastion.

- Celem tych ostatnich jest zwalczanie okrętów, jednakże doświadczenia wojny w Ukrainie pokazują, że Rosjanie mogą tej broni użyć również do ataku na cele naziemne. Podobnie jest z kaliningradzkimi systemami obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, których potencjał został zachowany - pomimo toczonej wojny - dodał.

Przypomnijmy, iż w 2022 r. pojawiły się doniesienia, iż militarna duma Kaliningradu - 11. Korpus Armijny - poniósł duże straty podczas ukraińskiej kontrofensywy z końca sierpnia. "Niektóre bataliony zostały ograniczone do zaledwie jednej dziesiątej ich pierwotnej siły roboczej. Stracili 200 pojazdów i połowę żołnierzy" - podał wówczas magazyn "Forbes". Powoływano się na rosyjskie dokumenty wojskowe przechwycone przez siły ukraińskie w mieście Bałaklija w obwodzie charkowskim.

Pod koniec września gubernator obwodu kaliningradzkiego zwierzył się publicznie, iż w bitwie o Chersoń w Ukrainie zginął jego przyjaciel i bliski współpracownik ds. bezpieczeństwa Aleksiej Kateriniczew. Urzędnik poinformował, że władze regionu gotowe są zawiesić inwestycje, aby zebrać kilkaset milionów rubli na lepsze wyekwipowanie oddziałów jadących do Ukrainy.

Były też nieoficjalne informacje sugerujące, że kaliningradczycy znają obraz sytuacji w Ukrainie. Burmistrz miasta Gusiew (tam stacjonuje jedna z jednostek 11. korpusu) nieoczekiwanie odwołał festiwal muzyczny. Sugerował, że chodzi o żałobę po poległych.

Mimo to na przełomie września i października w regionie odbyła się tzw. częściową mobilizacja, a w listopadzie pobór do wojska.

Litewscy eksperci radzą, aby się nie łudzić

Tymczasem litewscy eksperci zaznaczają, że nadzieje co do innego nastawienia do wojny mieszkańców obwodu kaliningradzkiego są złudne. Piszą, że pomimo relatywnie lepszych kontaktów z Zachodem działania kaliningradczyków przeciwko wojnie ograniczają się do biernego oporu: niechęci wobec mobilizacji oraz nagrywaniu filmów o słabym wyekwipowaniu i przygotowaniu oddziałów do walki. Na filmie poniżej jeden z takich protestów.

"Wojna pomaga wzmocnić osobistą władzę Putina, ponieważ jest pretekstem do represjonowania przeciwników reżimu i okazją do sprawdzenia lojalności elit i struktur władzy. Agresja na Ukrainę ujawniła nieudolność i korupcję reżimu, niezdolność do zapewnienia rozwoju gospodarczego" - zwracają uwagę autorzy wspominanego raportu.

"Choć rosyjską gospodarkę ograniczają sankcje, nie przeszkadza jej to w priorytetowym traktowaniu finansowania zwiększonych potrzeb wojskowych, kosztem dobra publicznego" - wyjaśniają autorzy raportu.

Według litewskich agencji wywiadowczych Rosja jeszcze przed agresją na Ukrainę przygotowywała zaopatrzenie i infrastrukturę Kaliningradu do działania w warunkach izolacji. Przygotowywano dodatkowe promy i statki do transportu przez Bałtyk niezbędnych towarów. W ten sposób udaje im się przynajmniej ograniczać skutki sankcji gospodarczych.

Dodajmy, że w czerwcu ubiegłego roku Litwa wstrzymała tranzyt objętych sankcjami towarów do Kaliningradu, powołując się na własną interpretację zasad ustalonych na forum Unii Europejskiej. Jednak kilka tygodni później handel wznowiono. Był to skutek dyplomatycznej presji Niemiec.

"Kreml prawdopodobnie będzie nadal wybierał rozwiązania mające na celu eskalację napięć w regionie, aby uzyskać przynajmniej symboliczne ustępstwa w przypadku niezadowalających warunków tranzytu przez Kaliningrad lub pogłębiających się problemów gospodarczych w regionie" - podsumowują autorzy raportu.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
kaliningradwojna w Ukrainierosjanie
Wybrane dla Ciebie