Blokada Kaliningradu. Wiadomo, kto knuł przeciwko Litwie. Delikatnie się z nim obeszli
Mieli prawo powiedzieć, że to zdrada i nóż wbity w plecy krajowi, który mocno uderzył w Rosję. Jednak litewscy politycy okazali klasę i nie atakują kanclerza Niemiec Olafa Scholza za wezwanie Litwy i UE do zniesienia blokady Kaliningradu. - Te słowa przyjęto z wielkim zdziwieniem. I tylko tyle - relacjonuje WP litewski dziennikarz Witold Janczys.
01.07.2022 16:37
- Nadal trudno wyrokować, co wydarzy się w sprawie blokady Kaliningradu. Po słowach Scholza, szala przechyla się ku poluzowaniu blokady - mówi Wirtualnej Polsce Witold Janczys, litewski dziennikarz piszący o sprawach Rosji w portalu Delfi. Stanowisko naszych polityków jest takie, że zabiegamy o jak najbardziej dotkliwe sankcje. Jeśli Komisja Europejska będzie rekomendować wznowie transportów, pewnie tak się stanie, ponieważ Litwa najprawdopodobniej sama nie wprowadzi blokady - dodaje.
Podkreśla, że kraj znalazł się w kłopotliwej sytuacji. 17 czerwca litewscy celnicy opierając się na rekomendacjach Komisji Europejskiej, wprowadzili blokadę transportów z Rosji do obwodu kaliningradzkiego. Wywołało to szereg "wojennych pogróżek" ze strony rosyjskich polityków.
Litewska Marszałek. "Nie będziemy podwórkiem Rosji"
Tydzień temu litewscy europosłowie ujawnili, że "jeden kraj lobbuje na korytarzach Brukseli za poluzowaniem blokady". Nie wskazując palcem, o kogo chodzi, zaapelowali do przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen, aby nie poddawać się tym naciskom. Od czwartku wiadomo, że za lobbingiem stoją Niemcy.
Na konferencji prasowej na szczycie NATO w Madrycie Olaf Scholz powiedział, że "sprawą Unii Europejskiej jest ustalenie niezbędnych ram i zasad" transportu towarów z Rosji do jej enklawy.
Te zasady "muszą być zawsze ustalane w świetle faktu, że mamy tu do czynienia z ruchem między dwiema częściami Rosji". - Wierzę, że wszystkie zaangażowane strony dokładają obecnie wielkich starań, aby ustanowić tutaj dynamikę deeskalacji - dodał niemiecki polityk.
Na Litwie pojawiły się głosy, że kraj straci suwerenność, bo zrealizuje się rosyjskie żądanie o powstaniu korytarza transportowego z Rosji do Kaliningradu. Prezydent, premier i marszałek parlamentu zachowują jednak wstrzemięźliwość. - Litwa nie stanie się miejscem przejściowym, podwórkiem Rosji dla tranzytu kaliningradzkiego. Ważne jest, aby nie straszyć tego typu obawami - oświadczyła w piątek w mediach społecznościowych marszałek parlamentu Viktorija Čmilytė-Nielsen.
- Będziemy dążyć do jak najostrzejszych sankcji wobec Rosji i Białorusi, zatrzymania rosyjskiej machiny wojennej i zwycięstwa Ukrainy - dodała szefowa parlamentu. Podkreśliła, że decyzja o kształcie ograniczeń transportowych będzie wspólnym stanowiskiem Litwy i UE.
Kaliningrad. Tak się mszczą za blokadę
Blokada Kaliningradu boleśnie uderzyła w gospodarkę tego regionu. Brakuje cementu, blachy, wielu innych niezbędnych firmom towarów. Kilka dni temu gubernator obwodu w trybie alarmowym poleciał do Moskwy, aby wyprosić u wicepremiera przydzielenie statków, którymi dotrze zaopatrzenie. - Kaliningraderzy, kraj jest z nami! A Litwa poczuje odpowiedź - ogłosił 29 czerwca na Telegramie. Wypowiedź nagrał z limuzyny, którą wracał ze spotkania z wicepremierem Rosji.
Początkowo Kaliningrad chciał odciąć Litwę od połączenia ze swoim systemem energetycznym. Pomysł okazał się spóźniony, Litwini zawczasu zabezpieczali dostawy prądu z innych kierunków. Rosjanie zniżyli się do zemsty na pomnikach i ulicach kojarzonych z Litwą. W Sowiecku w obwodzie kaliningradzkim usunięto tablicę pamiątkową o litewskim filozofie Vidunasie.
Rosyjska grupa hakerów zaatakowała Litwę, blokując tysiąc stron, w tym kilka rządowych serwisów. "To za Kaliningrad" - oświadczyli na Telegramie.
"Blokada powinna być utrzymana, a nawet wzmocniona"
- Strona rosyjska, powołując się na doniesienia Reutersa, buduje przekazy o zbliżającym się końcu blokady. Wykorzystują to do kreowania obrazu rozłamu w UE i NATO oraz zbliżającej się porażki USA. Działania te mają na celu uspokojenie nastrojów w obwodzie kaliningradzkim oraz stymulowanie napięć wewnątrz NATO - to znaczy wstrzymania "amerykańsko-litewskiej prowokacji", jak nazywana jest blokada - komentuje dla WP Michał Marek z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, ekspert w dziedzinie dezinformacji i propagandy stosowanej na wojnie w Ukrainie.
Podkreśla, że do tych celów zostanie również wykorzystana wypowiedź Olafa Scholza. Rosjanie wykorzystają korzystną z punktu widzenia Kremla postawę Berlina do uwiarygodniania swoich przekazów.
Ekspert przyznaje, że wydarzenia wokół blokady są dla niego niepokojące. - Warto jednak wstrzymać się z ostatecznymi wnioskami, gdyż szereg wypowiedzi i doniesień nie przesądza o sprawie. Niestety w państwach takich jak Niemcy i Francja nadal panuje pogląd o potrzebie wstrzymywania się od "radykalnych kroków" względem Rosji. Kreml poprzez swoje kanały wpływu aktywnie lobbuje na Zachodzie za tym, aby ograniczyć blokadę - mówi dalej Michał Marek.
- Prawdopodobnym wydaje się, iż niektóre państwa UE dążą do budowy nacisków na Litwę w tej sprawie, lecz trudno stwierdzić, na ile dane naciski będą skuteczne. Miejmy nadzieję, iż skuteczne nie będą, a blokada zostanie utrzymana, a nawet wzmocniona. Jest to bowiem jedno z kluczowych narzędzi nacisku na Kreml - podsumowuje ekspert.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski