Kaczyński znów mówi o "zamachu" w Smoleńsku. Poseł PO ma teorię
Podczas obchodów 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej, prezes PiS stwierdził, że 10 kwietnia 2010 r. doszło do zamachu. - Jarosław Kaczyński odgrzewa wątki, które od dawna były wykorzystywane i uważa, że teraz ma do tego sprzyjającą sytuację. Przy okazji odwraca uwagę od wielu innych problemów - mówił w programie "Tłit" Wirtualnej Polski Tomasz Siemoniak. Według posła PO, Kaczyński chciał w ten sposób przykryć problem narastającej drożyzny, a także powracającej afery mailowej oraz afery Pegasusa. Przypomniał, że Prawo i Sprawiedliwość rządzi od siedmiu lat, a trwające w tym czasie śledztwa ws. katastrofy prezydenckiego samolotu "rozmyły się". Mateusz Ratajczak pytał też o słowa metropolity krakowskiego. Arcybiskup Marek Jędraszewski stwierdził w niedzielę, że "nikt o zdrowych zmysłach nie uwierzy, że brzoza jest w stanie urwać skrzydło samolotu". - To polityk w sutannie, który nigdy nie zmarnuje okazji, żeby uczestniczyć w jakichś kampaniach nienawiści (…). Uczestnictwo arcybiskupa w takich nagonkach politycznych to jest coś niedopuszczalnego - ocenił Siemoniak. Dopytywany dodał też, że jest zwolennikiem tego, aby w Warszawie nazwać jedną z ulic imieniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Zaznaczył jednak, że decyzja w tej sprawie należy do radnych stolicy.