Ma już odpowiedź na "lex Tusk?" Lider opozycji wielu zaskoczy

"Czarny dzień dla polskiej demokracji", "łamanie Konstytucji", "partyjny sąd kapturowy", "tchórzostwo prezydenta" – mówi jednym głosem opozycja po decyzji Andrzeja Dudy w sprawie "lex Tusk". Jej przedstawiciele nie mają wątpliwości, że ustawa jest destrukcyjna dla państwa. Politycznie może jednak pomóc opozycji, a nie PiS-owi.

Donald Tusk ma pomysł, jak ograć PiS
Donald Tusk ma pomysł, jak ograć PiS
Źródło zdjęć: © PAP
Patryk Michalski

- Mamy gotową strategię na PiS-owską komisję i niczego nie będziemy im ułatwiać – mówi w rozmowie z WP Marcin Kierwiński. Sekretarz generalny PO podkreśla, że partia ujawni szczegóły, kiedy poznamy skład i terminarz prac komisji. Na razie wiadomo, że żaden przedstawiciel PO - ani żadnej innej partii opozycyjnej - w niej nie zasiądzie.

Według źródeł WP w PO: na tym etapie nie można wykluczyć, że Donald Tusk zjawiłby się na wezwanie partyjnej komisji. – Decyzję podejmie sam przewodniczący, ale wielokrotnie pokazywał, że potrafi działać niekonwencjonalnie. Tak jak ostatnio, kiedy z sejmowej galerii obserwował głosowanie nad ustawą – dodaje Kierwiński.

- Spodziewam się, że Tusk nie będzie unikał konfrontacji. Wyobrażam sobie, że mógłby przyjść, żeby wykazać, czym jest ten cyrk. Paradoksalnie Kaczyński z Dudą mogą mu pomóc w mobilizacji elektoratu – mówi nasz informator.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ostatecznie największa partia opozycyjna niczego nie przesądza. Dlaczego? Nie wyklucza, że komisja mogłaby utajnić posiedzenie z udziałem przewodniczącego PO i później opowiadać dowolne rzeczy na temat przebiegu.

"PiS po prostu przegrzeje"

Posłowie Platformy Obywatelskiej nie mają wątpliwości, że PiS znaczną część swojej kampanii będzie budowało na bazie tego, co zrobi komisja. – To ma być polityczna pałka na Donalda Tuska, a my zrobimy wszystko, żeby ta pałka uderzyła po głowie Jarosława Kaczyńskiego za jego niedemokratyczne, stalinowskie pomysły – mówi WP Marcin Kierwiński.

Polityk zapowiada też, że opozycja nie zrezygnuje z innych ważnych tematów, które dotyczą codziennego życia Polaków. – Ich wszystkie postulaty programowe okazują się przestrzelone, nie radzą sobie z problemami gospodarczymi, więc fundują polityczne igrzyska. Myślę, że Polacy mają dość tego, że partia władzy zajmuje się wyłącznie wszczynaniem kolejnych wojenek. Uważam, że PiS po prostu przegrzeje temat i to będzie działało na ich niekorzyść - wspomina.

Opozycja liczy, że odpowiedzią na powołanie komisji, będzie mobilizacja ich elektoratu i udział w marszu 4 czerwca. "Panie Prezydencie, zapraszam na konsultacje społeczne 4 czerwca. Będzie nas dobrze słychać i widać z okien Pańskiego pałacu. Przyjdziecie?" – napisał Donald Tusk na Twitterze.

Zmianę podejścia do marszu widać u Szymona Hołowni, który początkowo chciał odpuścić manifestację.

- Warszawski marsz 4 czerwca to już nie tylko manifestacja jednej partii, a rzecz o bezpieczeństwie narodowym; wezmą w nim udział nasi politycy, zwolennicy oraz struktury – zapowiedział w poniedziałek lider 2050. Dodał, że będzie to spotkanie, które "będzie dawało wyraz temu, że trzeba w Polsce powstrzymać kandydatów na dyktatorów, na tych, którzy chcą zabrać nam demokrację".

Wiceszef MON chce wzywania dziennikarzy

Według Marcina Kierwińskiego, jeśli PiS naprawdę chciałby badać rosyjskie wpływy, politycy musieliby wezwać przed komisję Antoniego Macierewicza, Jarosława Kaczyńskiego, Wojciecha Jasińskiego, Daniela Obajtka czy Mateusza Morawieckiego. - Tego na pewno nie zrobią, więc jasne jest, jaki jest cel tej komisji – kwituje sekretarz generalny PO.

Wiceministra obrony narodowej Wojciecha Skurkiewicza zapytaliśmy, czy widziałby jakichkolwiek polityków PiS przed komisją. Czy powinien pojawić się przed nią np. Wojciech Jasiński, który podpisał umowę gazową z Rosją bez dokładnej analizy dokumentu? - Moim zdaniem również wielu dziennikarzy powinno stanąć przed tą komisją, którzy mają również w swojej działalności pewnego rodzaju naleciałości prorosyjskie – stwierdził. Mimo kolejnych pytań, nie wskazał konkretnych nazwisk dziennikarzy. Dodał, że chodzi m.in. o takich dziennikarzy, którzy "współpracowali z portalem Telegraf".

Politycy obozu władzy unikają odpowiedzi na pytania w sprawie szczegółów działania komisji. Zgodnie z przekazem powtarzają, że to "Donald Tusk chciał powołać komisję ds. zbadania wpływów rosyjskich". Przewodniczący PO w październiku ubiegłego roku apelował o powołanie sejmowej komisji śledczej, a nie komisji weryfikacyjnej. Chciał, by posłowie sprawdzili konkretnie wpływ rosyjskich służb na politykę energetyczną PiS.

Z Sejmu Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie