Kaczyński w rządzie. W PiS nie wszyscy rozumieją, na opozycji śmiech
Nie wszyscy posłowie PiS rozumieją wejście Jarosława Kaczyńskiego do rządu. W kuluarach nie chcą tłumaczyć, jaki jest w ogóle sens tej operacji. Oficjalnie słychać tylko pochwały. A posłowie opozycji reagują śmiechem.
Do ostatniej chwili nie wszyscy posłowie PiS wierzyli, że Jarosław Kaczyński wejdzie do rządu. Jeszcze w ubiegłym tygodniu jeden z polityków partii rządzącej zapewniał nas, że "taki scenariusz się nie spełni, bo prezes PiS powtarzał, że musi skupić się na sprawach partyjnych i przygotowaniu do wyborów". Nie miał jednak racji.
Prezydent powołał w środę Kaczyńskiego na wicepremiera, dziękując "za ponowne wstąpienie do rządu". Andrzej Duda jednocześnie zdymisjonował dotychczasowych wicepremierów: Mariusza Błaszczaka, Jacka Sasina, Piotra Glińskiego i Henryka Kowalczyka, którzy pozostaną jednak ministrami.
W oficjalnych wypowiedziach posłowie PiS cieszą się z powrotu Kaczyńskiego do rządu, ale nie chcą dokładnie tłumaczyć, jaki jest sens tej operacji. - To decyzja prezesa Kaczyńskiego i premiera Morawieckiego. W ciągu tego roku bardzo wiele się zdarzyło. Mam nadzieję, że to doprowadzi jeszcze do podniesienia poziomu naszej pracy. Tego, żebyśmy z jeszcze większą siłą mogli przyspieszyć. Część osób zapewne będzie oddelegowana do pracy w kampanii wyborczej - mówi WP Andrzej Kosztowniak z PiS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Ludziom do głowy nie przychodzi, ile to czasu, zdrowia i siły"
Na uwagę, że rząd nie jest od realizowania kampanii wyborczej, polityk odpowiada, że "politycy, którzy tworzą rząd, mają swoje zadania w partii politycznej".
- Cieszę się, że prezes podjął taką decyzję, bo to wielki splendor i honor bycia wicepremierem. Wielu osobom przez myśl nawet nie przechodzi, jak ludzie na najwyższym poziomie administracji rządowej muszą wiele czasu, zdrowia i siły poświęcić na tę pracę. Cieszę się, że prezes podejmuje to wyzwanie - stwierdza Kosztowniak.
"Kaczyński pojawia się i znika"
Politycy opozycji na wejście prezesa PiS do rządu patrzą wyłącznie przez pryzmat kampanii i reagują śmiechem na zapewnienia, że chodzi o "jeszcze lepszą pracę".
- Kaczyński jest człowiekiem niezwykle zakompleksionym, więc żeby zbudować sobie aurę mocnego lidera, musiał odwołać wicepremierów. Niczego nie naprawi, raczej popsuje. W PiS wszyscy panicznie się go boją i będzie paraliżował decyzyjność tego niekompetentnego rządu - uważa Izabela Leszczyna z Platformy Obywatelskiej.
- Prezes PiS tak, jak w piosence, pojawia się i znika. Chce pokazać, że bóg jest jeden i nazywa się Jarosław Kaczyński. Niczego to nie zmieni, a konflikty w obozie władzy będą jeszcze większe. Przecież otoczenie byłych wicepremierów widzi, że kazano im zrezygnować. Na pewno nie przyjmują dobrze tej decyzji - komentuje z kolei Dariusz Wieczorek z Nowej Lewicy.
Według posła "od momentu wejścia Kaczyńskiego do rządu cały aparat państwa - łącznie z rządem - będzie aktywnie uczestniczył w kampanii PiS". - Należy się spodziewać, że instytucje przestaną działać, bo ministrowie i wiceministrowie będą jeździć po Polsce i rozdawać czeki. To się skończy katastrofą.
- Powrót Kaczyńskiego świadczy o tym, że obóz władzy ma potężne problemy z odzyskaniem inicjatywy (w kampanii wyborczej - red.). (…) Poza tym chodzi również o uporządkowanie spraw w Sejmie. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że pozycję Morawieckiego mocno kontestuje Zbigniew Ziobro - mówił w programie "Tłit" wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z PSL.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj również: Brudziński z zadaniem od Kaczyńskiego. Ma być ostrzej