Kaczyński wyjaśnił, dlaczego nie nosi telefonu. Sala wybuchła śmiechem
Jarosław Kaczyński podczas spotkania wyborczego w Elblągu nawiązał do ostatniego, głośnego spotu wyborczego, w którym wystąpił on i jego kot. Przyznał, że po emisji stało się coś, czego się nie spodziewał.
Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ.
W opublikowanym w poniedziałek spocie PiS, występuje prezes partii, odbierający rzekomy telefon z ambasady Niemiec. Słyszy sugestię, że wiek emerytalny w Polsce "powinien być taki, jak za pana premiera Tuska". Oczywiście Kaczyński się nie zgadza i rozłącza.
- Można powiedzieć, że dzisiaj, mimo że jestem przyzwyczajony do różnych zaskoczeń, spotyka mnie coś zupełnie niezwykłego. Otóż mówią mi, że mniej więcej połowa, co najmniej połowa klubo PO, czy też KO, do mnie dzwoni - powiedział w środę Elblągu Jarosław Kaczyński.
Po emisji spotu, rzeczywiście politycy Koalicji Obywatelskiej zaczęli tworzyć przeróbki, w których "dzwonią" do prezesa. Użyli przy tym fragmentu filmu z udziałem Kaczyńskiego. Wydźwięk filmów tworzonych przez polityków KO jest jednak oczywiście diametralnie inny, korzystny dla Donalda Tuska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kaczyński o swoim telefonie
Prezes PiS w swoim wystąpieniu zaznaczył, że nie nosi cały czas ze sobą telefonu. - Ja co prawda nie mam przy sobie tego swojego telefonu, bo wypycha kieszenie, ale ja tam tego nie widzę (nieodebranych połączeń - red.), ale tak mi mówią - dodał.
- A z drugiej strony, proszę Państwa, od ośmiu lat krzyczą o dyktaturze. A teraz? Teraz ciągle do mnie. Zupełnie ich, proszę Państwa, nie rozumiem - dodał polityk.
W kolejnej części wypowiedzi prezes PiS stwierdził, że to był tylko "taki żart". - Po bardzo udanym spocie z moim kotem. A przy okazji i ze mną - mówił rozbawiony Kaczyński.
Czytaj także: