Kaczyński pojedna się z Tuskiem?
Doszło do wymiany listów między Jarosławem Kaczyńskim (PiS) a Donaldem Tuskiem (PO). W listach obaj politycy mówią o konieczności pojednania - poinformowała telewizja TVN24. Szef PO Donald Tusk w liście do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego zaproponował ustanowienie trybu konsultacji między PO a PiS w istotnych dla państwa sprawach. J. Kaczyński odpowiedział już na ten list.
Inspiracją do napisania listu przez Tuska był apel o pojednanie i zaniechanie sporów, jaki polski biskupi, w tym metropolita krakowski Stanisław Dziwisz, skierowali do polityków w trakcie uroczystości upamiętniających pierwszą rocznicę śmierci papieża Jana Pawła II.
Tusk powiedział w czwartek dziennikarzom, że jego list ma prowadzić "do dobrej współpracy, a nie do koalicji".
"Nie przekreślając różnic, które uniemożliwiły nam współrządzenie, można przecież w wielu dla Polski istotnych kwestiach uzgadniać stanowiska, szukać porozumienia w innym trybie niż poprzez media, czy mówienie z trybuny sejmowej" - napisał Tusk w liście z 5 kwietnia liście.
Szef PO stwierdził, że od czasu ich ostatniej bezpośredniej rozmowy z J. Kaczyńskim (z połowy stycznia 2006r.) "niezbyt fortunnie zakończonej zamieszaniem medialnym", sprawy przybrały zły obrót dla państwa i dla większości Polaków.
"Widać wyraźnie, że polityka, w której bierzemy udział, potoczyła się - chyba wbrew naszej woli - w niewłaściwym kierunku. Polsce daleko do stabilnych rządów, polskiej demokracji daleko do zaufania obywateli, a nasze gwałtowne spory i kłótnie tworzą wrażenie chaosu i niepewności" - napisał Tusk.
Według niego, jeśli taki stan potrwa dłużej, ucierpią na tym wszyscy, ale "najbardziej i najboleśniej prestiż państwa polskiego: w oczach obywateli i w oczach świata".
Tusk ocenił, że ostatnie miesiące pokazały, że PO i PiS głęboko różnią się w kwestiach sposobu naprawy państwa. Według niego, różnice te odzwierciedlają istniejące podziały w społeczeństwie, których partie są "zaledwie wyrazicielami".
Taki stan rzeczy jest naturalny w demokracji i nie ma w tym nic złego. Co więcej, próby zamazania tych różnic byłyby czymś sztucznym - uważa szef PO.
Jego zdaniem, rzecz nie w zacieraniu różnic, ale w języku, w jakim prowadzi się spór polityczny. Obecnie - podkreślił Tusk - język ten nacechowany jest "agresją i złorzeczeniem, a każdy nawet najdrobniejszy pretekst wystarcza do formułowania oskarżeń i insynuacji, czasami wręcz obelg".
Według Tuska, cechą takiego języka jest "odmawianie adwersarzowi jakichkolwiek dobrych intencji i posądzania go o jak najgorsze zamiary".
"Polityka uprawiana takim sposobem staje się dla zwykłych Polaków czymś brudnym i rodzącym poczucie niepokoju. Na dłuższą metę niszczy poczucie wspólnoty. Osobiście byłem celem takich zabiegów, podobnie moja partia. Przyznaję, nie pozostawaliśmy dłużni i sami mamy udział w tym zjawisku. Pora to zmienić" - napisał Tusk.
Stąd jego propozycja ustalenie trybu konsultacji między PiS i PO w istotnych dla państwa sprawach.
Szef PO podkreślił, że to, iż jego partia jest w opozycji, a partia Kaczyńskiego rządzi, nie powinno ich powstrzymywać przed "współdziałaniem na rzecz spraw przekraczających wymiar gier politycznych i nie powinno automatycznie oznaczać budowy muru niechęci i języka agresji".
Tusk zaznaczył, że w innych państwach istnieją "katalogi zachowań i wyrażeń nagannych, uznanych za szkodliwe dla debaty parlamentarnej". "Może jesteśmy w stanie znaleźć rozwiązania eliminujące z polskiej polityki ów 'gen agresji, histerii i insynuacji'" - napisał szef Platformy.
Tusk sądzi, że wspólnie działając on i szef PiS są w stanie powstrzymać "co bardziej gorące głowy i języki" w swoich ugrupowaniach i "podnieść standard prowadzenia sporu publicznego".
"Do pana należy, czy zechce pan potraktować tę propozycję jako zaproszenie do rozmowy, czy poprzestaniemy na wymianie korespondencji" - zwrócił się Tusk do Kaczyńskiego.
Szef PO wyraził jednak nadzieję, że prezes PiS podzieli jego punkt widzenia, zgodnie z którym "konkurencja polityczna nie oznacza wzajemnego wyniszczania się, a mądry kompromis jest więcej wart niż celne trafienie oponenta".
"Skoro inne wspólne plany nam nie wyszły, zróbmy razem przynajmniej to" - tak Tusk zakończył swój list do Jarosława Kaczyńskiego.
Jarosław Kaczyński odpowiedział już na list szefa PO. Według przewodniczącego klubu PiS Przemysława Gosiewskiego, oba listy dotyczą sposobu prowadzenia debaty politycznej.
List Tuska przekazny został do wiadomości: kardynała Stanisława Dziwisza oraz arcybiskupów Tadeusza Gocłowskiego i Józefa Życińskiego.
Wcześniej marszałek Senatu Bogdan Borusewicz po blisko godzinnym spotkaniu w Gdańsku z metropolitą gdańskim abp. Tadeuszem Gocłowskim powiedział, że jest "dobrej myśli" co do możliwości wspólnych rozmów PiS i PO.
Marszałek Senatu wyjaśnił, że tematem spotkania była pierwsza rocznica śmierci Jana Pawła II jako "rocznica refleksji, o której mówią wszyscy, także politycy".
mawialiśmy na ten temat, na który się wypowiadał arcybiskup Gocłowski i kardynał Stanisław Dziwisz, czyli o tym wezwaniu do porozumienia, spokoju i budowania, a nie do burzenia. I w tym duchu ta rozmowa była prowadzona - powiedział Borusewicz dziennikarzom po spotkaniu z arcybiskupem. Marszałek wyjaśnił, że do rozmowy z hierarchą doszło z jego inicjatywy.
Borusewicz uważa, że "stonowane odpowiedzi" polityków PiS i PO na słowa obu hierarchów kościelnych "dają jakąś przestrzeń negocjacyjną". Ale czy ona zostanie podjęta, czy jest to jeszcze możliwe. No ja jestem dobrej myśli - dodał.
Przypomniał, że od początku był zwolennikiem koalicji PiS-PO, gdyż takie porozumienie jest "dobre dla Polski", a każde inne "może być problemem". Podkreślił jednocześnie, że podczas spotkania z arcybiskupem Gocłowskim nie był "posłańcem" obu ugrupowań.
Pan marszałek uważa za wskazane, żeby wrócić do wypowiedzi księdza kardynała Stanisława Dziwisza i do mojej wypowiedzi, gdzie chodziło o konieczność zbliżenia stanowisk między ugrupowaniami, które wygrały wybory. Wygrały w dużym stopniu, uzyskując 60 procent głosów czynnego elektoratu. Wyraziliśmy wspólne marzenie, żeby te dwa ugrupowania umiały ze sobą się dogadać i tworzyć współczesną Polskę - relacjonował dziennikarzom przebieg spotkania abp Gocłowski.
Abp Gocłowski powiedział, że nigdy nie jest za późno na spełnienie takiego marzenia, choć wzajemne kłótnie polityków obu partii PiS i PO poszły "za daleko". Zawsze tak było - odpowiedział metropolita gdański zapytany, czy jest gotów ponownie przyjąć w swojej siedzibie polityków PiS i PO. 30 października 2005 r. w gdańskiej kurii doszło do blisko trzygodzinnego spotkania liderów obu ugrupowań. Uczestniczyli w nim wówczas: prezes PiS Jarosław Kaczyński, desygnowany na premiera Kazimierz Marcinkiewicz, marszałek Sejmu Marek Jurek (PiS), szef PO Donald Tusk oraz Jan Rokita (PO).
Marszałek Senatu odniósł się także do czwartkowego artykułu "Gazety Wyborczej" "Borusewicz uwiera PiS?", w którym napisano, że w PiS "rośnie niezadowolenie" z niego. Nie współpracuje z naszym klubem, a to przecież dzięki PiS został marszałkiem. Nie widać krzty wdzięczności. Ale decyzji o odwołaniu marszałka jeszcze nie ma - mówi "GW" czołowy polityk PiS.
To co ukazało się w "Gazecie Wyborczej" jest jakimś elementem negatywnej kampanii wobec PiS-u. Bo cóż można jeszcze wymyślić, żeby PiS obciążyć - ocenił Borusewicz. Zaznaczył, że nie czuje się "zagrożony". Zawsze byłem niezależny i będę niezależny - dodał.