Kaczyński kontratakuje
Jarosław Kaczyński szykuje kontrofensywę. O przygotowaniach wspominała już w wywiadzie dla Wirtualnej Polski prof. Jadwiga Staniszkis. Czy prezes PiS dostrzega zagrożenie ze strony środowisk związanych ze Zbigniewem Ziobrą i o. Tadeuszem Rydzykiem? Jaką przyjmie strategię?
02.12.2010 | aktual.: 03.01.2011 16:46
Mimo krążących plotek, o tym, że prezes PiS "abdykował" na rzecz Zbigniewa Ziobry, to Kaczyński wciąż jest "kapitanem" swojej partii – uważa dr. Norbert Maliszewski, ekspert ds. marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego. - Są prowadzone pewne zakulisowe gry, ale teoria, że to Zbigniew Ziobro jest człowiekiem, który manipuluje Kaczyńskim, to absolutny absurd – potwierdza w wywiadzie dla Wirtualnej Polski prof. Jadwiga Staniszkis. Zapewniała, że "walka o partię to żywioł Kaczyńskiego", a prezes PiS "lubi odbijać się od dna". Wyjawiła też, że partia już teraz dynamicznie działa na rzecz wygrania wyborów parlamentarnych.
Czasy dla PiS są jednak na tyle trudne, że podjęto rozmowy z Ludwikiem Dornem, nazywanym niegdyś "trzecim bliźniakiem". Co planuje prezes PiS? Zdaniem dr. Norberta Maliszewskiego Polacy nie uwierzą już w zmianę retoryki na centrową przez prezesa PiS, więc ofensywa będzie polegać na mobilizacji twardego, prawicowego elektoratu (służyć temu będzie ruch społeczny startujący 10 grudnia) i niezdecydowanych, a ideologicznych wyborców, którzy na ogół źle oceniają rząd PO-PSL, są niezadowoleni z własnej sytuacji, ale choć stanowią ponad jedną trzecią społeczeństwa, nie chodzą na wybory.
- To wymaga od Jarosława Kaczyńskiego przekonania wyborców, iż jest on lepszy od Tuska w rozwiązywaniu ważnych dla Polaków problemów m.in. kwestii związanych ze służbą zdrowia, infrastrukturą czy finansami państwa - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Maliszewski. Zadanie jest o tyle trudne, że - zdaniem eksperta - mocną stroną Jarosława Kaczyńskiego jest przede wszystkim wzbudzanie emocji, a PiS nie jest kojarzone we wspomnianych dziedzinach jako kompetentna alternatywa dla Platformy. Kaczyński z całą pewnością będzie też dążyć do marginalizowania PJN. W tym celu planuje kongres jednoczący centroprawicę.
"Zizole" i "rydzyki" zadławią "młode wilki"?
Nieco inny scenariusz maluje europoseł Marek Migalski, który twierdzi, że zwolennicy Zbigniewa Ziobry zadławią w Prawie i Sprawiedliwości "młode wilki" - m.in. Adama Hofmana i Mariusza Kamińskiego. Maliszewski nie wyklucza, że do tego dojdzie, ale na pewno nie teraz. - Na razie "młode wilki" będą brylować w mediach, gdyż tylko dzięki nim PiS może zwracać się w kierunku centrum i pozyskiwać wyborców z dużych miast - uważa ekspert.
Zdaniem Marka Migalskiego po odejściach do PJN, tzw. zizole i rydzyki, czyli zwolennicy Zbigniewa Ziobry i o. Tadeusza Rydzyka rosną w siłę i zaczynają nadawać ton w partii, wpływają zarówno na inne środowiska w PiS, jak i na samego Jarosława Kaczyńskiego. "To niewesoła informacja dla Mariusza Kamińskiego, Adama Hofmana i innych, którzy sądzili, że jak się nas pozbędą, to wreszcie odetchną pełną piersią. W nasze miejsca już wchodzą 'zizole' i zadławią ich wcześniej, niż oni zdążą zaczerpnąć owego oddechu" - pisze na swoim blogu europoseł.
Jak twierdzi Maliszewski do przejęcia władzy przez "zizoli" na razie nie dojdzie. Przyznaje, że wpływy Ziobry są duże ze względu na poparcie o. Tadeusza Rydzyka, a także związany z nim twardy, zdyscyplinowany elektorat, ale "zizole" wciąż mają za mało szabel. Dopiero w przypadku słabego wyniku PiS w wyborach parlamentarnych 2011 r. Ziobro ma szansę przejąć władzę. - Kampania parlamentarna 2011 r. będzie Waterloo Jarosława Kaczyńskiego - przewiduje specjalista ds. marketingu politycznego.
Tymczasem już dzisiaj "zizole" i "rydzyki" żądają dla swoich ludzi połowy "jedynek" na listach wyborczych, czyli niemal pewnych miejsc w parlamencie i tyle samo "dwójek". Czy jednak Jarosław Kaczyński może oprzeć się żądaniom redemptorysty z Torunia? Marek Migalski twierdzi, że nie. "Kiedy partia szła do zwycięstwa, łatwo przekraczała 30% poparcia społecznego, miała perspektywy zdobycia władzy, o. Dyrektor musiał na nią głosować i dogadywać się z Kaczyńskim. Dzisiaj, kiedy realne wybory pokazują poparcie na poziomie 23%, gdy porzuciło się starania o pozyskanie elektoratu centrowego, gdy nie ma się szans na dojście do władzy, rola Radia Maryja i TV Trwam niepomiernie wzrosła. Te media stają się jedynymi środkami kontaktu z wyborcą, jedynymi kanałami komunikacji (zwłaszcza po oddaniu władzy w mediach publicznych). I dlatego ks. Rydzyk może dzisiaj eskalować swoje żądania i szantażować prezesa PiS" - pisze na swoim blogu europoseł.
Maliszewski przewiduje, że jeżeli nie dojdzie do załamania gospodarczego, PiS uzyska głosy swojego twardego elektoratu, czyli ok. 20% wyborców. – Wtedy bardzo silna reprezentacja skrajnej prawicy pod wodzą Ziobry i niezadowolony aparat partyjny, mogą doprowadzić do przewrotu w PiS, albo do kolejnej secesji, która i tak oznaczałaby dla tej partii marginalizację - mówi.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska