Kaczyński chciał ostrego gestu wobec Ukrainy. Kuchciński zablokował pomysł
To Marek Kuchciński przekonał Jarosława Kaczyńskiego do porzucenia większości kontrowersyjnych zapisów ordynacji wyborczej – dowiedziała się Wirtualna Polska. Według naszych informatorów latem marszałek Sejmu, który nie był nigdy znany z umiejętności postawienia się prezesowi PiS, "zablokował” pomysł przyjęcia na specjalnym posiedzeniu Sejmu uchwały poświęconej rzezi wołyńskiej.
Marek Kuchciński jest zaliczany do grona najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego jeszcze z czasów Porozumienia Centrum. Na tle swoich poprzedników na fotelu marszałka Sejmu wyróżnia się tym, że rzadko pojawia się w mediach i unika publicznych wystąpień. Polityk, który ma opinię wycofanego, potrafi jednak przekonać do znacznych ustępstw prezesa PiS.
Ostatnio - gdy ważyły się losy samorządowej ordynacji wyborczej, którazostała przyjęta przez Sejm w grudniu. Ku zaskoczeniu wielu komentatorów PiS wycofało się z większości budzących kontrowersje pomysłów i przyjęło ustawę z znacznie złagodzonej wersji.
- Ordynacja była tak pomyślana, by uderzyć w opozycję silniejszą w samorządach. PiS w samorządach jest silne na Podkarpaciu. Dlatego Kuchciński w imieniu samorządowców z tamtego regionu wymógł na prezesie, by PiS się wycofało ze wszystkich niekorzystnych. I wszystko wyleciało – opowiada nam polityk opozycji znający kulisy pracy nad ordynacją.
Zdziwiony takim obrotem sprawy jest również nasz rozmówca z Państwowej Komisji Wyborczej. - To było zaskakujące, że PiS się wycofało właściwie ze wszystkich pomysłów. Ostatecznie przyjęta ordynacja niewiele zmienia. Jedyna istotna zamiana z której się PiS nie wycofało, pozwoli wymienić szefową Krajowego Biura Wyborczego – zauważa.
Były polityk PiS, który dobrze zna prezesa tej partii, jak i Kuchcińskiego tłumaczy w rozmowie z nami, że marszałek Sejmu nie byłby w stanie postawić się Kaczyńskiemu, jednak w tym wypadku nie był sam. - PiS jest stosunkowo mocne na Podkarpaciu, współpracuje też z wieloma bezpartyjnymi samorządowcami, którzy protestowali przeciwko części zmian ordynacji. Kuchciński pewnie przekazał te głosy Kaczyńskiemu i przekonał go, że cofnięcie się jest w interesie PiS – zaznacza nasz rozmówca.
W efekcie PiS zdecydowało m.in. o pozostawieniu jednomandatowych okręgów wyborczych w najmniejszych gminach, zmniejszeniu liczby komisarzy wyborczych i pozostawieniu decyzji o kształcie okręgów wyborczych w gestii samorządów.
Zobacz też: "Kto nami rządzi?" Morawiecki: Kaczyński mógłby być premierem, ale syn ma większe poparcie
Wystąpienie w imieniu podkarpackiego PiS nie było jedynym przypadkiem, gdy Kuchciński potrafił skutecznie wpłynąć na Jarosława Kaczyńskiego. Marszałek Sejmu odegrał też istotną rolę latem, kiedy ważyły się losy uchwały, która miała upamiętnić ofiary zbrodni wołyńskiej.
Wystąpienie w imieniu podkarpackiego PiS nie było jedynym przypadkiem, gdy potrafił spowodować ustępstwa Jarosława Kaczyńskiego - gdy Kuchciński postanowił.
Według naszych informacji prezes PiS był zwolennikiem pomysłu, by trudną do przyjęcia dla Ukraińców uchwałę przyjąć na specjalnie zwołanym posiedzeniu Sejmu, co by sprawiło, że gest miałby większą wagę. Część polityków PiS obawiała się jednak, że może to źle wpłynąć na relacje polsko-ukraińskie. Ostatecznie uchwała została przyjęta na zwykłym posiedzeniu Sejmu, Kuchciński nie zwołał specjalnej sesji.
- Marek Kuchciński i Ryszard Terlecki zablokowali pomysł zwołania dodatkowego posiedzenia. Terlecki był mózgiem. Kuchciński jest w podejściu do Ukrainy bardziej łagodny, słuchał też różnych ludzi ze środowiska liberałów, którzy go straszyli do czego to nie dojdzie. Odrębne posiedzenie Sejmu to zbytnia ostentacja – mówi nam prominentny polityk PiS.
Nasz rozmówca wyjaśnia, że sam Kaczyński jest zwolennikiem twardego kursu wobec Ukrainy, ale tylko w warstwie retorycznej. Według niego było to skierowane do elektoratu PiS, który w badaniach ujawnia antyukraińskie poglądy. - Antyukraiński elektorat pis oczekuje mocnych gestów, więc Kaczyński grzmiał w wywiadach, ale za tymi słowami nic nie idzie. W rzeczywistości Ukraina dla Kaczyńskiego jest ważna. Ma podejście podobne do Jerzego Giedroycia – tłumaczy.
W przyjętej w lipcu zeszłego roku uchwale Sejm ustanowił 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP.
Sejm oddał w uchwale hołd "wszystkim obywatelom II Rzeczypospolitej bestialsko pomordowanym przez ukraińskich nacjonalistów" i przypomniał, że w lipcu 2016 roku przypada 73. rocznica apogeum zbrodni, które dokonały na ludności cywilnej oddziały Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA).