PolskaKaczyński: 150 tys. nagrody trafi do policjantów

Kaczyński: 150 tys. nagrody trafi do policjantów

150 tys. zł nagrody, wyznaczonej przez
prezydenta Warszawy za pomoc w ujęciu sprawcy wtorkowego alarmu
bombowego w metrze, trafi do policjantów - poinformował prezydent miasta Lech Kaczyński.

14.07.2005 | aktual.: 14.07.2005 17:32

Kaczyński pogratulował stołecznej policji. Nagroda zostanie rozdzielona między policjantów. (...) Należy się tym, którzy złapali przestępcę. Już umówiłem się w tej sprawie z komendantem stołecznym policji - powiedział Kaczyński.

Nie wiadomo, czy ujęty mężczyzna jest autorem tylko pierwszej prowokacji, czy obydwu (we wtorek i środę). Natomiast na pewno sukces został odniesiony - powiedział prezydent miasta. Dodał, że podtrzymuje swoją wcześniejszą zapowiedź, iż sprawca alarmu poniesie koszty finansowe związane z alarmami. Wtorkowy i środowe alarmy kosztowały miasto kilkaset tysięcy złotych. Wystąpimy do sądu na drodze roszczeń cywilnych z tytułu odpowiedzialności deliktowej (za czyny niedozwolone) - oświadczył.

Zdaniem Kaczyńskiego ujęcie sprawcy wtorkowego alarmu to przestroga dla osób, które chciałyby go naśladować. Podkreślił, że rezultaty dała "determinacja policji, władz miasta, a także atmosfera społecznego oczekiwania na to, że sprawca zostanie ujęty". Przypomniał, że miasto wspiera stołeczną policję finansowo, m.in. w tym roku przeznaczyło na jej działania 32 mln zł.

Jak podkreślił prezydent Warszawy, w związku z takimi prowokacjami nad miastem nie może zapanować atmosfera strachu, gdyż powoduje to straty inwestycyjne, a także psychologiczne wśród ludności. Przyznał, że nie można żyć tak, jakby miasto było "blisko frontu".

W czwartek policja zatrzymała 40-letniego Jacka K. podejrzanego o to, że we wtorek poinformował o ładunku wybuchowym, rzekomo podłożonym na jednej ze stacji metra. Z powodu alarmu w metrze ewakuowano kilka tysięcy osób. W środę policja otrzymała kolejną informację o zagrożeniach, tym razem w dwóch centrach handlowych: Arkadii i Galerii Mokotów, w metrze oraz w Centrum Finansów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)