Kaczmarek: wypadek na Ukrainie nie zagraża Polsce
Na szczebel ministra spraw wewnętrznych nie doszły żadne sygnały o zagrożeniu w związku z wykolejeniem się pociągu z fosforem na Ukrainie. W moim przekonaniu Polska jest bezpieczna, ale sprawę trzeba monitorować – mówił w „Sygnałach Dnia” minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek.
18.07.2007 | aktual.: 18.07.2007 10:48
Sygnały Dnia: Panie ministrze, jadący do Polski pociąg z płynnym żółtym fosforem, toksyczna substancja, wykoleił się w poniedziałek w nocy 60 km na wschód od Lwowa. Powstała toksyczna chmura, ewakuowano ponad tysiąc mieszkańców. Czy Polska jest bezpieczna?
Janusz Kaczmarek: W moim przekonaniu tak, ale tego typu sprawy trzeba monitorować, po to mamy ustawę o zarządzaniu kryzysowym, po to w poszczególnych województwach są sztaby antykryzysowe, żeby monitorować tego typu sytuacje od strony zagrożenia ekologicznego, od strony zagrożenia dla ludności. Tutaj przypomnę, że w ramach takich sztabów są nie tylko służby policyjne, nie tylko przedstawiciele wojewodów, ale również straż pożarna, bo dzisiaj straż pożarna każdemu się kojarzy z zagrożeniem takim tradycyjnym, pożarami, a to jest formacja, która między innymi ma czuwać nad tego typu sytuacjami, a więc o bardziej globalnym zagrożeniu związanym z ekologią czy też zagrożeniu dla życia, zdrowia ludzkiego czy też mienia.
Ale żadne sygnały o zagrożeniu...
- Nie, żadne sygnały na szczebel ministra spraw wewnętrznych w tym konkretnym przypadku nie doszły, a zatem możemy mówić, że jest to na szczeblu wojewódzkim, a codziennie takie meldunki spływają do ministerstwa, jeżeli to ma również asumpt szerszy.
Na zdjęciach w gazetach ta sprawa rzeczywiście wygląda poważnie – olbrzymi słup ognia i dymu całkiem niedaleko Polski.
- Tak, ale tak jak zaznaczyłem tego typu sytuacje trzeba monitorować, ponieważ pamiętajmy, że w swoim czasie mieliśmy zdarzenie, które było, bym powiedział, poza sferą medialną, wręcz skrywane, a skutki były bardzo poważne i również zdrowotne, sięgające do dnia dzisiejszego.
Ukraińska prasa i polska także pewnie ze sporą dozą przesady mówią o porównaniach właśnie do Czernobyla.
- Nie, tego bym nie porównywał, to...
Nie, to oczywiste, a raczej w sensie największa katastrofa od czasów Czernobyla, ten Czernobyl tam się w tle przewija.
- Tam było jednak to zagrożenie związane z określonym promieniowaniem, które dopiero czasami niesie negatywne skutki po latach.
Nie ma Związku Radzieckiego, więc chyba takiej atmosfery tajności też po stronie ukraińskiej nie ma.
- Nie, jest przepływ informacji nie tylko w tego typu sytuacjach, ale w każdej innej. To przecież jeden z naszych największych sąsiadów, z którym, też przypomnę, niedługo będziemy przeprowadzone mistrzostwa w 2012 roku.