Juszczenko: wątpię w legalność koalicji
Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko ma poważne
wątpliwości dotyczące legalności powołania koalicji prorosyjskiej
Partii Regionów Ukrainy, socjalistów i komunistów - oświadczył szef kancelarii prezydenckiej Ołeh Rybaczuk, cytowany na oficjalnej stronie internetowej prezydenta Ukrainy.
11.07.2006 | aktual.: 11.07.2006 19:06
Zdaniem Juszczenki koalicję, określaną mianem antykryzysowej "utworzono z naruszeniem konstytucji i regulaminu Rady Najwyższej (parlamentu). Zgodnie z regulaminem uczestnik koalicji, który pragnie z niej wyjść, powinien uprzedzić o tym swoich partnerów nie później niż 10 dni przed wyjściem" - czytamy w oświadczeniu Rybaczuka.
Słowa te adresowane są Socjalistycznej Partii Ukrainy, która w ubiegłym tygodniu opuściła tzw. pomarańczową koalicję, i lidera ugrupowania Ołeksandra Moroza. Socjaliści wyszli z koalicji z naruszeniem umowy zawartej wcześniej z Blokiem Julii Tymoszenko i proprezydencką Naszą Ukrainą. Choć umowa przewidywała, że kandydata na przewodniczącego parlamentu wysuwa Nasza Ukraina, Moroz postanowił, że on również wystartuje w wyborach szefa Rady Najwyższej.
Dzięki głosom swoich kolegów partyjnych, Partii Regionów i komunistów Moroz zdobył w ubiegły czwartek to stanowisko. Już w piątek ugrupowania, które go poparły, poinformowały o powołaniu nowej koalicji. Na jej czele stanął przywódca Partii Regionów Wiktor Janukowycz. Został on już wysunięty jako kandydat na premiera.
Opuszczeni przez socjalistów pomarańczowi koalicjanci - Nasza Ukraina i ugrupowanie Tymoszenko, po otrząśnięciu się z szoku spowodowanego przez działania oponentów, przystąpili do kontrataku. W poniedziałek ogłosili, że uważają nową koalicję za nielegalną, a w związku z tym dążyć będą do rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Przed tym jednak postanowili, że nie dopuszczą do oficjalnego ogłoszenia faktu powołania sojuszu Partii Regionów z socjalistami i komunistami. Zapowiedzieli, że w tym celu zablokują trybunę parlamentarną.
Ich plany pokrzyżowali deputowani z klubu Janukowycza, którzy przyszli do parlamentu wcześniej i sami zajęli trybunę. Przewodniczący Moroz ogłosił decyzję o powołaniu koalicji, otoczony żywym łańcuchem swoich sojuszników.
Blok Tymoszenko i Nasza Ukraina w odpowiedzi zagłuszali obrady wyciem syren, okrzykami i gwizdami. Doszło do przepychanek i bójek. Kilku deputowanym udzielono pomocy medycznej.
To, czy na Ukrainie dojdzie do nowych wyborów parlamentarnych, zależy obecnie wyłącznie od prezydenta Juszczenki. Julia Tymoszenko oświadczyła, że w razie powtórki wyborów, jej ugrupowanie wystartuje w nich w sojuszu z Naszą Ukrainą.
Jarosław Junko