Jurczyk i Wałęsa: nie gniewamy się na siebie
Przywódcy Sierpnia '80, Marian Jurczyk i Lech Wałęsa, zgodnie twierdzą, że między nimi nigdy nie doszło do konfliktu, więc w trakcie zbliżającego się 25-lecia powstania "Solidarności" nie musi dojść do pojednania.
Jak doniosła "Rzeczpospolita", konflikt wybuchł po tym, jak 30 sierpnia 1980 roku Marian Jurczyk, kierujący robotniczym protestem w Szczecinie, jako pierwszy podpisał porozumienie z rządem. Dzień później zrobił to Lech Wałęsa w Gdańsku. W ten sposób Jurczyk miał złamać umowę, że żaden z Międzyzakładowych Komitetów Strajkowych nie podpisze sam wcześniej porozumienia z rządem PRL. Już wtedy doszło do starcia Jurczyka i Wałęsy - napisała gazeta.
Jurczyk, obecnie prezydent Szczecina, w poniedziałek nie mógł rozmawiać z Polską Agencją Prasową. Prezydent ma bardzo napięty plan zajęć. Mam przekazać, że jego zdaniem, pomiędzy nim a Lechem Wałęsą nigdy nie było konfliktu, więc nie musi dochodzić do pojednania - powiedział rzecznik prezydenta Piotr Landowski.
Podobnego zdania jest Wałęsa. Tak naprawdę to nigdy się nie gniewaliśmy, ani nie kłóciliśmy. Zrobiłem mu wtedy tylko uwagę, że umówiliśmy się wcześniej, że poddajemy się razem. To mogło się zakończyć bardzo niedobrze, tak jak w '70 roku, kiedy wyłamały mi się zakłady pracy i potem było strzelanie - powiedział były prezydent.
Wałęsa przyznał, że po strajkach, na pierwszym spotkaniu z Jurczykiem, nazwał go zdrajcą. Ja to wszystko zapominam, później pracowaliśmy dalej - dodał.
Obaj przywódcy strajków zostali zaproszeni na uroczystości 25-lecia powstania "S", Jurczyk do Gdańska, Wałęsa do Szczecina. Dziś jednak żaden z nich nie wie czy skorzysta z zaproszenia.