PublicystykaJoanna Mikos: Owsiak dzieli kobiety

Joanna Mikos: Owsiak dzieli kobiety

To dobrze, że Jurek Owsiak przeprosił w "Faktach po Faktach" posłankę Pawłowicz. Źle, że uczynił to wyraźnie przyparty do muru przez prowadzącego program - Grzegorza Kajdanowicza. Szef Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy długo wywijał się dziennikarzowi, tłumacząc, że tak naprawdę nie mówił o życiu seksualnym posłanki, ale o miłości. I brnął dalej w kłopoty... No bo jak inaczej traktować wypowiedź, że jako terapeuta - osobie z takimi problemami jak posłanka Pawłowicz - zaleciłby seks.

Joanna Mikos: Owsiak dzieli kobiety
Źródło zdjęć: © East News | Artur Zawadzki/REPORTER
Joanna Mikos

08.08.2017 12:44

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Niefajny film w poniedziałek widziałam. A dokładniej amerykańską komedię "Babskie wakacje" z 72-letnią Goldie Hawn oraz puszystą Amy Schumer (lat 36) w rolach matki i córki, porwanych na wakacjach w Ekwadorze. Kobiety podejmują skuteczną ucieczkę z rąk przestępców. W pewnym momencie docierają do obskurnego baru w kolumbijskiej dżungli. Tam barman uspakaja je, że są już bezpieczne, bo kolumbijscy porywacze są zainteresowani tylko młodymi i szczupłymi. Córka (Amy Schumer) wyraża swe oburzenie bezceremonialnością mężczyzny. Ten ripostuje, że chroni ją jej "gruba morda".

Wszystkie chwyty dozwolone

Komedia "Babskie wakacje" jest przaśna, seksistowska, chamska, mocno okraszona wulgaryzmami oraz schematyczna. Zupełnie tak samo jak nasza obecna debata publiczna, w której wszystkie chwyty są dozwolone. Z osobistymi wycieczkami włącznie.

Dotychczas styl debaty à la wolnoamerykanka preferowali głównie politycy z partii rządzącej. Przodowała w tym posłanka PiS prof. Krystyna Pawłowicz, która paradoksalnie "wypłynęła" na kwestiach genderowych i homoseksualnych. Pikantna tematyka związana z homoseksualnym seksem (działaczka PiS przyrównywała go do zoofilii) czy też jej "teorie" o bezużyteczności homoseksualistów dla społeczeństwa, ze względu na ich prokreacyjną jałowość, okazały się bardzo nośne medialnie. Bez wątpienia pomogły one Krystynie Pawłowicz osiągnąć status "gwiazdy". Jej wypowiedzi są obecnie każdorazowo cytowane i komentowane przez media, choć z perspektywy prawdziwych m.in. ustrojowych problemów kraju, mają marginalne znaczenie.

Liczbę gejów czy lesbijek w USA czy Wielkiej Brytanii szacuje się na około 1 proc. całej populacji, z czego 30-40 proc. to biseksualiści. Osoby transseksualne, czyli nie akceptujące własnej płci, są liczone w promilach. Pewnie podobnie jest w Polsce. Słowa Krystyny Pawłowicz, choć nie dotyczą kluczowych kwestii, mają duży ładunek emocjonalny i tworzą kurz medialny, który skutecznie zaciemnia wielu wyborcom obraz polskiej polityki. Inaczej mówiąc - Krystyna Pawłowicz koncentruje naszą uwagę na problemach 1 proc. Polaków, a nie na tych dotyczących 100 proc. społeczeństwa.

Poza tym, do trącącej zaściankiem retoryki posłanki Pawłowicz oraz PiS w ogóle, zdążyliśmy się jednak nieco przyzwyczaić. Mniej więcej wiemy, czego możemy się spodziewać. Co innego, jeśli po argumenty poniżej pasa sięgają osoby, które są powszechnie kojarzone z tolerancją, obyciem czy postępowym myśleniem. Od takich zwykle wymagamy więcej.

Może dlatego tak bardzo irytują życzenia dobrego seksu i motyli w brzuchu złożone 65-letniej, samotnej kobiecie przez szefa Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Może dlatego tak bardzo rozczarowują słowa Krystyny Jandy, która w zeszłym roku stwierdziła, że posłanka Pawłowicz cierpi na syndrom "ostrego klimakterium". Nie wspominam już o zniesmaczeniu wpisem pewnego posła na Sejm poprzedniej kadencji, z ugrupowania Palikota, który obwieścił na Twitterze, że wolałby z kozą niż z posłanką PiS...

Nikt nie ma prawa wypowiadać sie na temat seksualności kobiet

Jurek Owsiak swą wypowiedzią przekroczył granicę politycznej poprawności, do której osoba jego formatu nie powinna była się zbliżać. Nawet w chwilach emocjonalnego wzburzenia, wywołanego atakami PiS na Przystanek Woodstock czy Wielką Orkiestrę. Te akcje społeczne kojarzą nam się z wolnością, tolerancją, miłością, szacunkiem dla drugiego człowieka. Ostatnia jego medialna wpadka nie współgrała z wymienionymi wartościami.

Owsiak "pojechał" brzydkim seksistowskim stereotypem, zgodnie z którym kobieta po przekroczeniu 50-tki, (niektórzy twierdzą, że już po 40-tce) staje się aseksualna i "niewidzialna" w pracy, w mediach, a czasem nawet we własnym domu. Paradoksalnie zjawisko to nie dotyczy Krystyny Pawłowicz, która ma stabilne zatrudnienie w polityce i jest pokazywana w mediach częściej niż na to zasługuje. Na temat seksualności pani Pawłowicz, podobnie jak każdej innej kobiety, nikt nie ma prawa się wypowiadać.

Obraz
© East News | Artur Zawadzki/REPORTER

_Na zdjęciu: Jerzy Owsiak i Agata Młynarska _

To dobrze, że osoby publiczne przypomniały Jurkowi Owsiakowi , że "grzebanie w majtkach" innych jest słabe i ryzykowne. Także dla jego wizerunku. Na uwagę zasługuje apel Agaty Młynarskiej, byłej długoletniej współpracowniczki Jurka Owsiaka. Apel bardzo dyplomatyczny. Może nawet nawet za bardzo. Zwłaszcza we fragmencie, w którym prezenterka zwraca się do Jurka m.in. jako "wierny pies". Ważne jest jednak to, że Młynarska zaakcentowała, że ludziom na pewnym poziomie, grubiańskie wypowiedzi "nie uchodzą".

Zareagowała również rzeczniczka PIS - Beata Mazurek. Bez ogródek nazywając wypowiedź Jurka Owsiaka zwykłym chamstwem. Szkoda tylko, że jej zapowiedź podjęcia kroków prawnych w tej sprawie jest groteskowa. Jaki paragraf można znaleźć na Owsiaka za publiczne stwierdzenie: "Niech pani spróbuje seksu...". Molestowanie seksualne, publiczne ośmieszanie? Taka sprawa sądowa byłaby niezłą gratką dla mediów i ubawem dla "ciemnego ludu".

Votum separatum w kwestii Owsiaka zgłosiła natomiast Karolina Korwin-Piotrowska, która w felietonie napisanym w formie listu do Beaty Mazurek nawołuje, by PiS odczepił się od Owsiaka i zajął się problemem chamstwa we własnych szeregach. Owsiak, według Korwin-Piotrowskiej, stosując wobec posłanki Pawłowicz jej własną broń - czyli personalne wycieczki - nie zrobił nic złego. Tylko "palnął ostro, ale nie on zaczął”.

Taka argumentacja przypomina trochę czasy podstawówki, kiedy to tłumaczyło się przed nauczycielką ze szkolnych potyczek formułką: "Proszę pani, ale to on zaczął". Pani Karolino, obawiam się, że w sprawie Owsiaka nie ma pani racji. Nie od dziś przecież wiadomo, że "chamstwu w życiu należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistą". Politycy, działacze, zwolennicy opozycji, powinni to sobie podkreślić "wężykiem". Inaczej zdziczejemy do cna.

Joanna Mikos dla WP Opinii

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (0)