Joanna Drapak o ataku na Pentagon w Waszyngtonie
Joanna Drapak
W czasie wczorajszego zamachu na Pentagon była pani w Waszyngtonie. Proszę opowiedzieć co się zdarzyło.
Z piątką znajomych wybrałam się na wycieczkę do Waszyngtonu. Gdy doszło do ataku byłam z koleżanką pod Białym Domem. Na początku nikt z cekającyh w koejce do zwiedzania prezydenckiej rezydencji nie wiedział co się dzieje. W pewnym momencie ujrzeliśmy mnóstwo czarnego dymu nad Pentagonem i nagle rozległy się syreny policyjnych radiowozów. Nadleciały helikoptery, policja zaczęła rozpędzać tłum. Kazano nam odchodzić jak najdalej od białego domu i budynków rządowych. Ludzie krzyczeli, nie wiedzieli, co robić. Policja zachowywała się jakby miał nastąpić nalot. Wszyscy zaczęli patrzeć w niebo, ewakuowano Biały Dom. Jedna z jego pracownic, stojąca obok mnie, prosiła przerażona kogoś przez telefon, by powiadomił jej najbliższą rodzinę, że żyje. Na niektórych ulicach wstrzymano ruch. Kazano wszystkim opuszczać budynki. Ogromy tłum ludzi wyległ na ulicę. Nikt nie wiedział, co robić. Zobaczyłam sceny żywcem wzięte z filmu Dzień Niepodległości.
Czy zdawała sobie pani sprawę, że prezydenta Busha nie było w Białym Domu?
Oczywiście. Taką pocztą pantoflową ludzie dowiadywali się, że nie ma prezydenta, że nikt nie wie, gdzie jest prezydent. Reporterzy, których spotkałam powiedzieli, że prezydent prawdopodobnie gdzieś przemieszcza lub ukrywa, że jest poważne zagrożenie i nikt nie wie, gdzie on jest.
Co się działo w ciągu następnych kilku godzin po ataku na Pentagon?
Nikt nie wiedział, co robić i dokładnie nikt nie wiedział, co się dzieje. W pewnym momencie usłyszeliśmy ogromny wybuch. Ktoś mówił, że to bomba pod Kapitolem, gdzie godzinę wcześniej robiłam zdjęcia. Ktoś inny, że wybuchła bomba w jakimś samochodzie. Od reportera stojącego koło mnie dowiedziałam się, że w Nowym Jorku ma już "twinsa"(Word Trade Center - przyp. red.).koniec świata. Chcą zemsty, ukarania ludzi odpowiedzialnych za tą zbrodnię. Ameryka jest po prosu w żałobie.
Do Polski docierają krytyczne opnie amerykańskiej opinii publicznej o prezydencie Bushu? Czy może je pani potwierdzić?
Amerykanie nie są jednoznaczni w tych opiniach. Na razie nikt nie wypowiada tak bardzo krytycznych opinii. Sądzę, że to się wyjaśni w najbliższych dniach.
A jak pani ocenia przemówienia prezydenta Busha i reakcję na wczorajsze wydarzenia?
Uważam, że prezydent powiedział to, co powinien powiedzieć. Nic innego w tej sytuacji nie można było powiedzieć rodakom.
Posłuchaj rozmowy z Joanną Drapak
Rozmawiał: Wawrzyniec Pater