PublicystykaJeżeli chcemy skończyć z nienawiścią, tak to się robi. Idzie się do matki mordercy

Jeżeli chcemy skończyć z nienawiścią, tak to się robi. Idzie się do matki mordercy

Ręką, która zadała śmiertelne ciosy Pawłowi Adamowiczowi, kierowała nienawiść. Od kilku dni jedni próbują udowodnić, że nienawiść ma poglądy polityczne, a inni apelują, by ją powstrzymać. Najbliższy współpracownik zamordowanego prezydenta Gdańska pokazał, jak to się robi.

Jeżeli chcemy skończyć z nienawiścią, tak to się robi. Idzie się do matki mordercy
Źródło zdjęć: © PAP | Dominik Kulaszewicz
Michał Gostkiewicz

17.01.2019 | aktual.: 17.01.2019 14:51

Wejdźcie na profil Piotra Kowalczuka na Facebooku. Nie wiecie, kto to? Zastępca Prezydenta Miasta Gdańska ds. Polityki Społecznej. Piotr Kowalczuk, bliski współpracownik i przyjaciel zamordowanego Pawła Adamowicza, dwa dni temu napisał tak, jakby Szef – wielką literą – nadal żył: "Szef, opublikowano Twoje ostatnie zarządzenia". Nie ma wątpliwości, że jest to człowiek, który bardzo głęboko przeżywa straszną, tragiczną śmierć swojego szefa, a być może przyjaciela, z którym pracował wiele lat.

I co robi ten człowiek kilkanaście godzin później? Spotyka się z matką zabójcy, Stefana W. i oferuje jej pomoc w imieniu miasta. I pisze:

"Oni też przeżywają swój dramat, są zszokowani i zdruzgotani, łączą się w bólu z najbliższymi Prezydenta oraz gdańszczankami i gdańszczanami. Prosimy, by tak jak zawsze życzył sobie tego nasz Prezydent objąć wszystkie ofiary tej tragedii modlitwą, opieką i wsparciem. Nie może być naszej zgody na hejt, przemoc oraz słowa, które ranią i zabijają...".
Piotr Kowalczuk, wiceprezydent Gdańska

Jeżeli zastanawiacie się od kilku dni, jaka powinna być zwykła, ludzka odpowiedź na tragedię, na nienawiść, na zło, na śmierć – to odpowiedzią jest miłość, współczucie, zrozumienie i wyciągnięta pomocna dłoń. Piotr Kowalczuk to zrozumiał. Zrozumiał, jak potworne musi być cierpienie matki, która żyła przez lata ze świadomością, jak groźnym człowiekiem jest jej syn. Jak cierpieć musi matka, która obawiała się, że jej dziecko może komuś zrobić krzywdę, tak bardzo, że poinformowała o swoich obawach – matka! – policję. Jak cierpieć musi wreszcie widząc, że przeprowadził swój zbrodniczy plan.

Nie można chyba zrobić nic bardziej ludzkiego. Nic lepiej pokazującego, czym jest człowieczeństwo. Szczególnie ci Polacy, w których kipi gniew, którzy już szykują działa na polityczną wojnę - a szykują - powinni to zrozumieć. Ale zapamiętać powinniśmy wszyscy. Bo jeden z nas dał przykład. Sam biorąc zresztą przykład z innego Polaka.

Tak, nie waham się porównać tych dwóch sytuacji. Pamiętacie to zdjęcie? To jest – przypomnę – papież- Polak Jan Paweł II w rozmowie z Mehmetem Alim Agcą, zamachowcem, który omal go nie zabił.

Obraz
© PAP/EPA | ANSA

Potrafilibyście podać rękę i porozmawiać z kimś, kto strzelał, by was zabić – i zrobiłby to, gdyby dobrze trafił? A potrafilibyście pójść porozmawiać z ojcem albo matką kogoś, kto zamordował waszego najbliższego współpracownika i przyjaciela?

Nie będę nawet próbował oceniać, w której sytuacji łatwiej przebaczyć. Ale twierdzę uparcie, że to przebaczenie wygrywa z nienawiścią, a nie odwrotnie.

Ręką, która zadała śmiertelne ciosy Pawłowi Adamowiczowi, kierowała nienawiść. Od kilku dni jedni próbują udowodnić, że nienawiść ma poglądy polityczne, inni – że akurat ta nienawiść poglądów nie miała – w zależności od tego, jak im politycznie wygodnie. A jeszcze inni mówią i piszą, że tę nienawiść bez względu na poglądy trzeba powstrzymać. Najbliższy współpracownik zamordowanego prezydenta Gdańska nie mówił ani nie pisał, tylko po prostu pokazał, jak to się robi.

Zobacz także
Komentarze (0)