Matka Stefana W. ostrzegała przed synem. Reakcji nie było
Tuż przed wyjściem Stefana W. z więzienia, jego matka zawiadomiła policję. Kobieta była zaniepokojona stanem psychicznym syna. Policja wysłała pismo do dyrektora zakładu karnego, który jednak nie zareagował.
Kobieta poinformowała o problemach syna komendanta komisariatu przy ulicy Białej w Gdańsku. Ten jeszcze tego samego dnia zawiadomił władze zakładu karnego Gdańsk-Przeróbka. To z tej placówki tydzień później wyszedł Stefan W.
- Komendant poprosił zakład karny o podjęcie możliwych dostępnych działań - powiedziała "Gazecie Wyborczej" Karina Kamińska z KMP w Gdańsku. Według informacji gazety, odpowiedź brzmiała, że nic złego się nie dzieje. Na twitterowym koncie Służby Więziennej można znaleźć nieco inną wersję wydarzeń.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Słyszał głosy, czuł się pokrzywdzony
Kobieta zgłosiła, że jej syn słyszał głosy, czuł się mocno pokrzywdzony pobytem w więzieniu, a o swoją sytuację obwiniał polityków. Mimo to końcówkę wyroku odsiadywał w zakładzie półotwartym. Stefan W. wyszedł na wolność 8 grudnia. Był skazany na pięć i pół roku więzienia za napady na banki.
W niedzielę 13 stycznia 27-latek zaatakował nożem prezydenta Gdańska w czasie finału WOŚP na Placu Węglowym. Paweł Adamowicz zmarł kilkanaście godzin później w szpitalu. Jako przyczynę śmierci wskazuje się krwotok wewnętrzny.
Podrobiona plakietka
Dziennikarze portalu trojmiasto.wyborcza.pl dowiedzieli się, że Stefan W. wszedł na scenę posługując się podrobioną plakietką. "Znacząco różniła się układem graficznym i zamieszczonymi na niej elementami" - czytamy.
Zobacz także: Najbardziej wzruszający moment wiecu w Gdańsku. Tysiące ludzi płakało
Poza WOŚP wzory identyfikatorów znali pracownicy firmy ochroniarskiej "Tajfun". Jej władze przygotowują raport dotyczacy zabezpieczenia niedzielnej imprezy.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl