Pani poseł, dziś w Wirtualnej Polsce wszyscy widzowie mogą zapoznać się z materiałem naszego reportera Klaudiusza
Michalca, który rozmawiał z parą, która miała mieć zabieg terminacji ciąży, jednak do
tego zabiegu nie doszło przez publikację wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji właśnie. Zobaczymy
fragment tego filmu.
Zadzwoniono
do mnie dosłownie jak z wyrokiem.
Dzień dobry pani taka i taka, wyszły testy pa-pa złe, proszę natychmiast skontaktować się z
lekarzem. Więc mnie trochę sparaliżowało.
Byliście u kolejnej pani genetyk, tak,
która przyjęła was w szpitalu i która, no
właśnie, co zrobiła?
Powiedziała mi, że "ale
właściwie to po co pani ta amniopunkcja? Bo
jak dla mnie, to jeżeli jest takie prawdopodobieństwo, to dziecko jest chore".
Ja mówię, że no nie wiem, bo my jesteśmy na razie przerażeni i nie wiemy, co, jaka jest nasza decyzja.
A ona mówi, że w takim razie, jeżeli my myślimy o czymś innym niż jakby
donosić tą ciążę, to ona się
wycofuje z tego.
To nie była pierwsza osoba, która tak reagowała, bo ci lekarze, do których chodziłam wcześniej, też tak reagowali.
Nikt mi nie powiedział, nie zapytał mnie, jak ja się z tym czuję, tylko widzieli, że ja byłam w panice,
ja byłam roztrzęsiona, ja tam płakałam za każdym razem.
Rząd publikuje w dzienniku ustaw ten wyrok. Wy
następnego dnia macie
mieć wizytę
w szpitalu i masz ty mieć zabieg.
O godzinie 12 w nocy pozwoliłam sobie napisać do pani
doktor, która była na komisji
i ona powiedziała, że absolutnie żebyśmy nie przychodzili do szpitala. Że
nawet jak mnie przyjmą,
to spędzę pół dnia w szpitalu, żeby się dowiedzieć, że zabiegu nie będzie.
Wpół do czwartej nad ranem byliśmy w Holandii.
12 godzin jechaliśmy praktycznie,
bez przerwy. W samej klinice no to wszystkie
formularze były po polsku.
Ale też spotkałaś tam Polki.
Tak. Myślę, że w podobnej sytuacji jak ja.
Pamiętasz, o czym myślałaś przed zabiegiem.
Że
jestem cholernie przerażona, że to jest super straszne, co robimy.
Ale że sobie nie wyobrażam czegoś innego.
Ta rozmowa trwa prawie 20 minut, jest wstrząsające. To małżeństwo, jak państwo sami słyszeliście, opowiada
swojej traumie, o swoim koszmarze, o swoim dramacie, o tym jak nie otrzymało żadnej pomocy
ze strony państwa. Chciałem panią poseł zapytać, jak pani się do tego odnosi, do tej historii i
czy faktycznie należało te
sprawę prawa aborcyjnego ruszać, mówiąc najbardziej skrótowo, w tym czasie akurat?
Ja tutaj
w tym momencie chciałabym zabrać głos jako poseł Magdalena
Sroka, nie jako rzecznik partii Porozumienia. Ponieważ oczywiście stanowisko
naszej partii jest znane i uważaliśmy, że zawsze
partia jako partia była za obroną życia i te
zmiany regulacji, to znaczy się właśnie to, że w Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok, spowodowało
wykreślenie tej jednej przesłanki i partia Porozumienie odniosła się do tego w taki sposób, że
chcielibyśmy, aby jednak te wady letalne zostały zdefiniowane tak, żeby w takich sytuacjach pozwolić kobietom dokonać
wyboru. Natomiast ja, jako Magdalena Sroka, uważam, że to był ogromny błąd, ogromny błąd,
że grupa posłów skierowała takie zapytanie do Trybunału Konstrukcyjnego i że taki wyrok
zapadł. Ponieważ ten kompromis, który funkcjonował przez prawie 30 lat, to był kompromis, który nie podobał się wszystkim i oczywiście
były głosy takie, które chciały zaostrzenia, takie,
które chciały liberalizacji kwestii aborcji. Ale tylko kompromis trzymał te wahadło w takim
miejscu, które już pozwalało funkcjonować w miarę normalnie w tym obszarze. Natomiast w tej
chwili mamy takie sytuacje i taki reportaż, którego przed chwilą fragment widzieliśmy - tych
tragedii pewnie będzie więcej. To są momenty, w których tak naprawdę ja jako kobieta wkurzam
się na to, że mężczyźni w garniturach w dużej części wypowiadają się w ogóle w tym temacie, bo to jest kwestia rodzin
i kwestia kobiet. Ale ta ochrona życia też jest ważna.
Tutaj akurat w tym przypadku mieliśmy, t pani opowiadała o tym, że ta ciąża była, dziecko było dzieckiem
z zespołem Downa, czyli z tą najlżejszą taką trisomią, także
uważam, że dzisiaj te dzieci normalnie mogą funkcjonować w społeczeństwie. Ale mimo
wszystko, że na przykład ja nie dokonałabym takiego wyboru albo dokonałabym innego wyboru, to
ta decyzja powinna pozostawiona być kobietom, absolutnie.
Pani poseł, abstrahując
od tego największego dramatu, od tej traumy właśnie - chociaż to jest nierozerwalnie z tym związane - ta kobieta mówi o tym,
że nie miała żadnej pomocy od państwa. Znaczy państwo nie działa, przynajmniej pod tym aspektem.
Dzisiaj dopiero Prawo i Sprawiedliwość czy politycy Solidarnej Polski, ale również politycy Porozumienia mówią
o konieczności zwiększenia tego wsparcia dla kobiet, budowy hospicjów perinatalnych. Czy to się nie powinno stać i czy ta dyskusja
i działania realne państwa nie powinny się odbywać przed wydaniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie?
Powiem więcej, nie tylko dyskusja, tylko powinny takie hospicja funkcjonować, ta pomoc powinna być szeroka
i powszechna i możliwa dla każdej kobiety, która znajdzie się w takiej sytuacji. Dlatego też jestem
po prostu zła na to, że taki wyrok zapadł bez przygotowania, tym
bardziej zaplecza medycznego, czy tej pomocy psychologicznej dla kobiet, które znajdą się w takiej
sytuacji. Natomiast ja w dalszym ciągu oczekuję i mam taką nadzieję, że
w całym Parlamencie znajdziemy możliwość na to, żeby stworzyć kompromis, który będzie mógł
funkcjonować przez kolejne lata. Bo tak zostawienie tego wyroku bez dodatkowych regulacji
ustawowych właśnie będzie doprowadzało do tego, że tych tragedii będzie więcej.