Jest wyrok sądu. Wrocławska i bydgoska kuria mają zapłacić odszkodowanie ofierze księdza-pedofila
Sąd w Bydgoszczy zdecydował, że wrocławska i bydgoska kuria mają solidarnie zapłacić 300 tys. zł odszkodowania ofierze księdza-pedofila. Hierarchowie wiedzieli o jego pedofilskich skłonnościach, mimo to nie zawiesili go w pełnieniu obowiązków, przenosili jedynie z parafii do parafii.
07.02.2020 | aktual.: 07.02.2020 16:56
Odszkodowania od Archidiecezji Wrocławskiej i Diecezji Bydgoskiej zażądał mężczyzna - Karol, który przed laty był gwałcony przez ówczesnego księdza Pawła K. - Obie kurie wiedziały o tym, że ksiądz jest pedofilem, a mimo to nie było nad kapłanem odpowiedniego nadzoru - tłumaczy portalowi gazetawroclawska.pl mecenas Janusz Mazur, reprezentujący mężczyznę przed sądem.
Zobacz także: Ofiara księdza domaga się odszkodowania od wrocławskiej kurii. "Wiedzieli, że mają w swoich szeregach pedofila"
Ksiądz Paweł K. został skazany w 2015 roku na siedem lat więzienia. Za seksualne wykorzystanie trzech chłopców. Nie był to jednak jego pierwszy wyrok. Już w 2005 roku skazano go rok więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Wówczas zaczepiał na ulicy chłopców i proponował im poddanie się tzw. innym czynnościom seksualnym za pieniądze. Tego czynu ostatecznie mu nie udowodniono. Skazano go jedynie za posiadanie potężnego zbioru dziecięcej pornografii, który znaleziono na plebanii.
Wrocław: ksiądz Paweł K. skazany za pedofilię na 7 lat więzienia
Po wyroku z 2005 roku ksiądz nie został zawieszony w wykonywaniu obowiązków, ale jedynie wysłany na roczny urlop, a potem przeniesiony z Wrocławia do Bydgoszczy. Co więcej nadal miał kontakt z dziećmi. Był katechetą i wychowawcą.
To właśnie w Bydgoszczy ksiądz zaprzyjaźnił się z 14-letnim wówczas Karolem i jego rodzicami. Zabierał chłopca na wycieczki, podczas których molestował go seksualnie, a w końcu zgwałcił. Potem, by uniknąć kary, wzbudzał w chłopcu poczucie winy za to co się stało i szantażował go, że o wszystkim powie rodzicom. Co więcej, jak wyznała ofiara księdza w filmie braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu", groził, że jeśli on nie będzie z nim jeździł na wycieczki, to zacznie na nie zabierać jego brata.
Nie przyznał się do winy
Kapłan wpadł w 2012 roku, gdy z innym chłopcem - 13-latkiem - zameldował się w jednym z luksusowych wrocławskich hoteli. Obsługa, zszokowana ich zachowaniem, wezwała policję. Funkcjonariusze znaleźli w zajmowanym przez księdza pokoju hotelowym, w aucie, a także na plebani pornografię dziecięcą.
Ksiądz do końca nie przyznawał się do winy. Przekonywał sąd, że padł ofiarą intrygi - spisku policji i prokuratury, który jest "elementem ataku na hierarchów kościelnych". Sąd nie dał mu wiary.
Po ogłoszeniu wyroku wrocławska Kuria Metropolitalna wydała oświadczenie, w którym podkreślono, że ksiądz został ukarany najwyższą z możliwych kar, jakie biskup może nałożyć na duchownego, tj. karą suspensy. Wszczęto też procedurę związana z osądzeniem Pawła K. przez odpowiedni Trybunał Kościelny. Ta procedura zakończyła się dopiero w ubiegłym roku wydaleniem Pawła K. ze stanu duchownego.
Paweł K. ma opuścić więzienie 22 września przyszłego roku. Wielokrotnie, tłumacząc się staniem zdrowia, wnioskował o przedterminowe zwolnienie. Wnioskował też do prezydenta o ułaskawienie. Wszystkie jego prośby zostały jednak odrzucone.
Lekarze, którzy badali go podczas śledztwa - jak przypomina portal gazetawroclawska.pl - orzekli, że jest homoseksualistą i pedofilem interesującym się młodymi chłopcami, nieporadnymi i niedoświadczonymi. Być może nie wyjdzie więc na wolność, ale zostanie skierowany do ośrodka "dla bestii" w Gostyninie. Decyzję o tym musi jednak podjąć sąd na wniosek służby więziennej.
Na razie taki wniosek jeszcze do sądu nie wpłynął - informuje portal gazetawroclawska.pl
Źródło: gazetawroclawska.pl