Ofiara księdza domaga się odszkodowania od wrocławskiej kurii. "Wiedzieli, że mają w swoich szeregach pedofila"
Ksiądz Paweł K. siedzi w więzieniu od 3 lat. Został skazany za seksualne wykorzystanie trzech chłopców. Jedna z jego ofiar domaga się odszkodowania od wrocławskiej kurii. Powód? Hierarchowie wiedzieli, że mają w swoich szeregach księdza pedofila. Nie zawiesili go jednak w pełnieniu obowiązków, przenosili jedynie z parafii do parafii.
Ksiądz Paweł K. został skazany w 2015 roku na siedem lat więzienia. Za seksualne wykorzystanie trzech chłopców. Nie był to jednak jego pierwszy wyrok. Już w 2005 roku skazano go rok więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Wówczas zaczepiał na ulicy chłopców i proponował im poddanie się tzw. innym czynnościom seksualnym za pieniądze. Tego czynu ostatecznie mu nie udowodniono. Skazano go za posiadanie potęznego zbioru dziecięcej pornografii, który znaleziono na plebanii - przypomina "Gazeta Wyborcza".
Po wyroku z 2005 roku ksiądz nie został zawieszony w wykonywaniu obowiązków, ale jedynie wysłany na roczny urlop, a potem przeniesiony z Wrocławia do Bydgoszczy. Co więcej, nadal miał kontakt z dziećmi. Był katechetą i wychowawcą.
To właśnie w Bydgoszczy ksiądz - jak informuje "GW" - zaprzyjaźnił się z Karolem, wówczas 14-latkiem, i jego rodzicami. Zabierał chłopca na wycieczki, podczas których molestował go seksualnie, a w końcu zgwałcił. Potem, by uniknąć kary, wzbudzał w chłopcu poczucie winy za to co się stało i szantażował go, że o wszystkim powie rodzicom.
Nie przyznał się do winy
Kapłan wpadł, gdy z innym chłopcem - 13-latkiem - zameldował się w jednym z luksusowych wrocławskich hoteli. Obsługa, zszokowana ich zachowaniem, wezwała policję. Funkcjonariusze znaleźli w zajmowanym przez księdza pokoju hotelowym, aucie, a także na plebani pornografię dziecięcą.
Ksiądz do końca nie przyznawał się do winy. Przekonywał sąd, że padł ofiarą intrygi - spisku policji i prokuratury, który jest "elementem ataku na hierarchów kościelnych". Sąd nie dał mu wiary.
Po ogłoszeniu wyroku wrocławska Kuria Metropolitalna wydała oświadczenie, w którym podkreślono, że ksiądz został ukarany najwyższą z możliwych kar, jakie biskup może nałożyć na duchownego, tj. karą suspensy, czyli zakazem wykonywania wszelkich aktów władzy święceń oraz noszenia stroju duchownego.
Wciąż jest księdzem
"Została także wszczęta procedura związana z osądzeniem Pawła K. przez odpowiedni Trybunał Kościelny, która może zakończyć się wydaleniem ze stanu duchownego" - napisał rzecznik kurii ks. dr Rafał Kowalski. Ta procedura - jak informuje "GW" - do dzisiaj nie została zakończona.
Po procesie do jednej z ofiar księdza - Karola, jak informuje "GW", zgłosił się mec. Michał Kelm, który reprezentuje Kościół w procesach, jakie wytaczają ofiary księży pedofilów. Zaproponował mu wypłacenie 40 tys. zł płatnych w miesięcznych ratach. - Warunkiem miało być jednak podpisanie oświadczenia o zrzeczeniu się jakichkolwiek roszczeń względem archidiecezji wrocławskiej i bydgoskiej - mówi "GW" pełnomocnik Karola mec. Janusz Mazur. Ta propozycja została jednak odrzucona.
Karol, który ma obecnie 26 lat, domaga się od wrocławskiej kurii 300 tys. zł odszkodowania. Proces trwa. Toczy się przed sądem w Bydgoszczy, ale przesłuchania świadków w tej sprawie odbywaja się w różnych miastach. W poniedziałek w Kaliszu przesłuchano tamtejszego biskupa Edwarda Janiaka, który do 2012 roku pełnił funkcję biskupa pomocniczego w archidiecezji wrocławskiej. We wtorek przed sądem we Wrocławiu zostanie przesłuchany były metropolita wrocławski abp Marian Gołębiewski. Obie rozprawy odbywają się z wyłączeniem jawności.
Za kilka miesięcy może wyjść na wolność
- Osoby sprawujące władzę we wrocławskim Kościele były świadome, że mają w swoich szeregach księdza pedofila - tłumaczy "GW" mec. Mazur. - Gdyby zamiast przerzucać go z parafii do parafii, gdzie wciąż pracował z dziećmi, zareagowano już w 2005 r., gdy po raz pierwszy został zatrzymany, do wydarzeń późniejszych, m.in. z udziałem mojego klienta, by nie doszło - dodaje.
Paweł K. będzie mógł się starać o przedterminowe zwolnienie już w kwietniu 2019 r.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"