Jest wniosek o odwołanie ministrów
Przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej poinformowali, że składają wnioski o wotum nieufności dla trzech ministrów: Jacka Sasina, Michała Dworczyka, Mariusza Kamińskiego. To efekt zawiadomienia do prokuratury, które ws. tzw. wyborów kopertowych złożył szef Najwyższej Izby Kontroli.
Po tym, jak szef Najwyższej Izby Kontroli złożył wniosek do prokuratury ws. tzw. wyborów kopertowych, w środę 26 maja odbyła się konferencja prasowa Koalicji Obywatelskiej ws. złożenia wniosków o wotum nieufności dla szefa KPRM Michała Dworczyka, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego.
- Gdyby nielegalne wybory kopertowe doszły do skutku, mielibyśmy dzisiaj nielegalnie wybranego prezydenta. Mielibyśmy możliwość kwestionowania każdej ustawy, którą taki prezydent by podpisał. Bylibyśmy w stanie absolutnej anarchii - mówił Cezary Tomczyk.
Podkreślił, że pierwszy raz w historii Polski Najwyższa Izba Kontroli zarzuca premierowi i ministrom złamanie prawa.
- Mieliśmy do czynienia z gabinetowym zamachem stanu, który miał doprowadzić do przeprowadzenia nielegalnych wyborów. Na szczęście do tych wyborów nie doszło, ale 100 milionów złotych zostało bezpowrotnie zmarnowanych – dodał poseł.
NIK zawiadamia prokuraturę
We wtorek Najwyższa Izba Kontroli skierowała do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego oraz trzech ministrów. Sprawa ma związek z próbą przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych w maju 2020 roku.
Czytaj również: Syn szefa NIK zawiadamia prokuraturę
- Jednym z efektów kontroli jest stwierdzenie, że kontrolowana jednostka naruszyła prawo. (...) NIK w przypadku uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa ma obowiązek, nie zaś prawo, skierowania odpowiedniego zawiadomienia do organów ścigania - mówił Bogdan Skwarka, który był koordynatorem kontroli NIK.
Premier podejmował decyzje bezpodstawnie
Łukasz Pawelski z wydziału prasowego NIK stwierdził, że izba stoi na stanowisku, że "premier Mateusz Morawiecki, wydając dwie decyzje administracyjne, działał bez podstawy prawnej".
- W momencie podejmowania decyzji o wyborach nie istniały żadne normy prawne, które upoważniałyby premiera do ich organizacji. Była to wyłączna kompetencja Państwowej Komisji Wyborczej - zaznaczył.